Kilka słów na początek album ten jest wystawiany w bardzo korzystnej cenie, możliwe że głównie dlatego go kupiłem, lecz jednocześnie mogło to być to że już od jakiegoś czasu szykowałem się na jakikolwiek album NIRVANY. Mimo że na okładce albumu znajduje się najzwyczajniejsze na świecie zdjęcie przerobione w negatywie to możliwe ma to wprowadzać w typowy klimat z lat 80-tych, na zdjęciu znajdują się czterej członkowie zespołu, właśnie czterej dla przeciętnego słuchacza wyżej wymienionego zespołu wyda się to dziwne, i chcąc uzyskać odpowiedź na to pytanie wyszukałem w biografii zespołu takie informacje, czwartym członkiem składu z pierwszej płytki był Jason Everman a został nim prawdopodobnie dla tego że zasponsorował wydanie owej płyty (informacja ta również widnieje na odwrocie opakowania albumu), i mimo że nie nagrał żadnej ścieżki w tym albumie to jego nazwisko i podobizna widnieje na opakowaniu ze względy by poczuł się w zespole jak w domu (krótko potem koncertował z nimi koncerty promujące ,,BLEACH'') Dość o przeszłości tego zespołu wam napisałem by wprowadzić was w klimat tamtejszej atmosfery, czas na recenzje utworów. BLEW muzycznie zlewa się z głosem Kurta, w refrenie jest już lepiej słuchać skład w zespole, kawałek zaskakuje nieudanym screamem wokalisty. FLOYD THE BARBER zaczyna się dosyć ciężkimi riffami co w całokształcie piosenki daje bardzo wygustowany efekt kawałek bardzo mi się podoba. ABOUT A GIRL - hymm tutaj czuć to co w kawałkach z Nevermind taki świetnie złożony grunge. SCHOOL, słychać tu świetnie zaczynający się riff który świetnie komponuje się z wokalem, słychać tu również niemal punkową solówkę. LOVE BUZZ taki kawałek do słuchania podczas jechania autostradą właśnie tak mi się skojarzył, bas świetnie prowadzi cały kawałek, co świetnie komponuje się z solówkami. PAPER CUTS a tu się zaczyna w ten sposób jakby to miałby być jakiś doom albo progresywny thrash, zaciekawiający kawałek, mój faworyt z płyty. NEGATIVE CREEP a tu świetne ciężkie riffy, bardzo dobre, a wokal chwilami brzmi jakby to był Lemmy z Motorhead'a, tak czy siak kawałek mógłby trwać bez końca ale wyciszenie utworu mi to uniemożliwiło. SCOFF kawałek do pogo, tak czy siak świetne riffy, można nawet porównać je do dobrych riffów the Offspring'ów. SWAP MEET a tu gatunek balansuje na granicy grungu i progresu refren przybliża ten pierwszy gatunek ale zwrotki są mocno progresywne. MR. MOUSTACHE nagrany najgłośniej jak można by było słychać to na tej płycie, nie mówie nie kolejny kawałek do pogo nie jest zły, jest co najmniej świetny. SIFTING tu również słychać ciężkie brzmienie widać, Black Sabbath był rówinież świetną inspiracją dla twórczości NIRVANY. BIG CHEESE tu nagłaśniające dźwięki składają się w kolejną mieszankę ciężkości i grungu. DOWNER tu głośno słychać punkowy styl, znacznie przyśpieszyło tempo, a wokal skupiał się głównie na tych samych nutach, i kończy się typowo punkowął perkusją.
Utwory nie trwają za długo by słuchaczowi się nie znudziło a jednocześnie nie miał dość. Kurcze bardzo dobra płyta w miarę tego jak utwory przemijały tym były lepsze. Gorąco polecam na prezent pod choinkę!
21-12-2019 o godz 00:00 przez:
AnitaRybicki
|Empik recenzuje
Debiutancki album, to od niego wszystko się zaczęło. Zdecydowanie można być zdziwionym, że już przy takim albumie ktoś ich zauważył. Nie odznaczał się wyjątkowością w dużym stopniu. Szybka i ogromna kariera świeżo powstałego zespołu jak i gatunku muzycznego. Chłopaki z Seatlle, stali się szybko pionierami nowego trendu. To był prawdziwy głos pokolenia. Niestety nie każdy wytrzymał takiego skoku kariery i otaczających negatywów sławy. Wraz z samobójstwem wokalisty i gitarzysty Kurta Cobaina zespół przestał istnieć. Po latach melodie stały się legendarne, a album wyjątkowym. To właśnie prawdziwy grunge. Który początkowo szokował, a następnie został pokochany przez pokolenie.