Druga tura wyborów prezydenckich wydaje się być wygrana, a wynik przesądzony na korzyść kandydata. Jednak coś burzy jego pozorny spokój. W tym samym czasie reporter już wie, że musi działać i ujawnić materiały które mogą zmienić wszystko…. Bardzo lubię jak akcja powieści dzieje się w krótkim okresie. Myślę, że to dodaje dynamiczności i sprawia, że historię czyta się niesamowicie szybko. W przypadku ,,Kandydata’’ wszystko rozgrywa się w ciągu jednej nocy! Kulisy władzy, kampanie wyborcze, manipulacje, polityka, a do tego rozterki psychiczne i poczucie winy. Sporo tutaj się dzieje jak na jeden wieczór :) Autor ciekawie wykreował postacie i stworzył bardzo emocjonalną fabułę, która zmusza czytelnika do refleksji i pozostawia z pytaniami i wątpliwościami. Bezwzględna walka o władzę w której nie ma reguł, a najgorsze cechy wychodzą z człowieka, dokładnie to znajdziecie w tej historii. Autor również ciekawie przedstawił rozterki i rozważania głównego bohatera i czuć w tym sporo emocji. Myślę, że powieści autora to ten rodzaj książek, które się albo lubi albo nie przepada za nimi. Wymagają one skupienia oraz uwagi i napewno nie są to lekkie historie. Ja bardzo lubię pióro autora i sposób w jaki angażuje on czytelnika w fabułę. Jeśli lubicie książki o tematyce politycznej to napewno wam ten tytuł przypadnie do gustu. Całość na plus ;)
„Kandydat” - thriller polityczny z głębokim podtekstem psychologicznym. Jesteśmy tuż przed II turą wyborów prezydenckich – prezydent RP ubiegający się o reelekcję kontra reporter szykujący się do ujawnienia kompromitujących kandydata informacji. Ich drogi krzyżują się w punktach, gdzie państwowa machina i mechanizmy władzy testowane są do granic. Siła przekazu i ton narracji: Żulczyk sięga po technicznie dopracowany język oraz wartką narrację przykuwając naszą uwagę od pierwszych stron. Opisując wewnętrzną walkę bohaterów – między lojalnością, prawdą a manipulacją – autor prowadzi czytelnika przez gęstą sieć emocji i dylematów etycznych. Wartość społeczno‑polityczna: To nie tylko trzymająca w napięciu intryga wyborcza, lecz także wnikliwa analiza ciemnych zakamarków władzy. Ukazuje, jak cienka jest granica między prawdą a propagandą i jak fatalne mogą być jej skutki dla społeczeństwa. Podsumowanie: „Kandydat” to przykład przemyślanego thrillera politycznego – dopracowanego zarówno pod względem stylu, jak i tematu. Jest to książka godna polecenia tym, którzy oczekują od literatury ostrego spojrzenia na kondycję współczesnej sceny politycznej. I czy czegoś Wam to wszystko nie przypomina?
Kandydat to książka, która nie bierze jeńców. Brutalna, polityczna, inteligentna i... zaskakująco prawdziwa. Nie jest to lekka lektura – to thriller polityczny z krwi i kości, który wymaga skupienia, ale daje ogrom satysfakcji. To historia Prezydenta, który nie może spać nocą drugiej tury wyborów. Jego świat zaczyna się chwiać, bo horyzoncie pojawia się Reporter – ostatni, który może ujawnić prawdę. Jedna noc, dwa światy – polityczny i medialny. To nie była książka na jeden wieczór. Każda strona wymagała skupienia, ale… było warto. Żulczyk tworzy świat, który przeraża tym, jak bardzo przypomina naszą rzeczywistość! Mimo że to fikcja, z łatwością można dostrzec znajome twarze i sytuacje. Niektóre dialogi czy myśli bohaterów sprawiają, że zatrzymujesz się i myślisz: „Czy ja to już gdzieś słyszałam?!” A końcówka? Potężna. Długo jeszcze siedzi w głowie. Nawet pomimo faktu, że domyśliłam się, kto stoi za całą intrygą – nie odebrało mi to radości z lektury, wręcz przeciwnie. Zakończyłam ją z ogromną satysfakcją i lekkim niepokojem, bo… ile z tej fikcji to naprawdę tylko wyobraźnia autora?
Dziś druga tura wyborów. Prezydent budzi się nad ranem i pełen wyrzutów sumienia chce porozmawiać z żoną. Z pozoru wszystko idzie dobrze - mężczyzna ma realne szanse, by wygrać wybory. Jednak Prezydent jest niespokojny, coś spędza mu sen z powiek, nie potrafi się opanować. Tymczasem Reporter, który został skompromitowany, walczy o swoje ja. Postanawia udostępnić materiały, które pogrążą Prezydenta. Reporter tuła się od jednej osoby do drugiej i próbuje ugrać dla siebie jak najwięcej. Mężczyźni spotykają się krótko przed ogłoszeniem wyników. Na jaw wychodzi, kto chciał zaszkodzić Prezydentowi. Mężczyzna jest na granicy wytrzymałości, myśli nawet o rezygnacji. #kandydat to thriller polityczny, który jest dość trudny i chaotyczny. Tajemnice, które wychodzą na jaw sprawiają, że czytelnik wciąga się i chce wiedzieć, co będzie dalej. Przeciętny człowiek nie spodziewa się, co taka ważna persona może mieć za uszami. Trzeba czytać w pełnym skupieniu, bo czasami myśli bohaterów mylą się z rzeczywistością, ale polecam. Było to dla mnie coś nowego.
Może nie jestem docelową grupą odbiorczą, ale ta książka totalnie do mnie nie przemówiła. Zapowiadało się ciekawie, ale dla mnie było trochę przekombinowane, opisy bohaterów w ogóle do mnie nie trafiały, na przykład: “Cerata był szeryfem służb, co samo w sobie było niewyczerpanym żartem. W mniemaniu liberalnych histeryków Cerata był Berią, a przynajmniej Hooverem. Ale cerata ani nie był Bertą , ani Hooverem, Cerata był Leslie Nielsenem z “Nagiej Broni”. Jasiem Fasolą”. Whatever this means. Chociaż to powieść psychologiczna to ta “psychologia” i złożoność postaci też jakoś mnie nie przekonała, brakowało mi w tym prawdziwości, bohaterowie byli tak fałszywie wiarygodni, nieautentyczni, nie kupiłam tej niby ukrytej niemoralności. Dialogi wydawały się bardzo ucięte, wiem że to celowy zabieg żeby domyślić się pewnych rzeczy z kontekstu, ale w tym wypadku mi to jakoś nie zadziałało, połowę skomplikowania fabuły nie zrozumiałam. I oczywiście dużo dziwnych rozmyślań o seksie, niczym w prawdziwym polskim filmie.
"Kandydat" to ciężka powieść rozegrana jednego dnia co jest zaskakujące patrząc na objętość książki. Kandydat na Prezydenta kraju jest drugi na liście w drugiej turze, ale chce być pierwszy. Co zrobić? Autor dość dosadnie pokazuje jak wygląda świat polityczny od środka. Stworzył fabułę, która nie zwalnia, prze do przodu wprowadzając czytelnika w coraz większy niepokój i chwilami niesmak. Niby jest to fikcja jednak czytając tę książkę będziecie widzieć prawdziwe wydarzenia będące już w historii. Postacie wykreowane są tak, że znajdziemy w nich odpowiedniki prawdziwych ludzi pod pseudonimem. Są oni wyraziści w całym swoim fałszu i kpinie. Nie tylko możemy dobrze poznać pierwszoplanowych bohaterów, ale tych mniej występujących w fabule również. Czytałam i oczy mi się otwierały ze zdziwienia, żołądek się skręcał z obrzydzenia. Jedno co mi przyszło na myśl po zakończeniu tej książki to jak szybko można stracić człowieczeństwo i manipulować ludźmi...
„Kandydat” to książka, która mnie trochę zawiodła. Choć Żulczyk ma swój charakterystyczny styl i potrafi dobrze budować atmosferę, to w tej powieści coś mi nie zagrało. Historia ma potencjał, ale zabrakło w niej tego niepowtarzalnego napięcia, które przyciągnęło mnie do innych książek autora. Fabuła jest ciekawa, ale nie porywa. Postacie, które mogłyby być naprawdę interesujące, wydają się być bardziej maskami. Na początku daje to trochę frajdy, ale potem zaczyna męczyć. Poza tym, brakowało mi bardziej emocjonalnego zaangażowania – bohaterowie są wyrazisti, ale nie czuję z nimi więzi. Całość ma sporo przemyśleń na temat mediów i władzy, ale dla mnie to bardziej dramat polityczny niż thriller. Choć książka zostawia kilka ważnych pytań, to mimo wszystko nie trzymała mnie w napięciu do końca. Zakończenie ratuje sprawę, ale nie na tyle, bym mogła powiedzieć, że to mój ulubiony Żulczyk.
Wątki polityczne w literaturze - hit czy kit? Dla mnie zdecydowanie pierwsza opcja. Nigdy ich sobie nie odmawiam i dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok nowej książki Jakuba Żulczyka zatytułowanej Kandydat. Trzeba autorowi oddać, że idealnie wstrzelił się w moment współczesnej historii naszego kraju. Nie można mu też odmówić, że niezwykle trafnie analizuje nasze życie społeczne i politycze. Czapki z głów. Sama historia wciąga, momentami poraża, ale trudno zaliczyć powieść do gatunku thriller polityczny. Skategoryzowanie jej w taki sposób może być mylące dla czytelników i przynieść szkodę odbiorowi historii. Ja jednak oddałam się lekturze z przyjemnością. Była to moja pierwsza styczność z twórczością autora, ale z pewnością nie ostatnia. Trafne analizy, ciekawy klimat, zdecydowanie moja bajka.
Dla mnie „Kandydat” to jedna z najważniejszych książek Żulczyka. Nie ze względu na fabułę, ale na to, jak oddaje atmosferę naszego świata – zwłaszcza świata władzy, mediów, autokreacji. Czyta się to z narastającym niepokojem i fascynacją. Nie da się przejść obojętnie. Język jest ostry, bardzo emocjonalny, często wręcz brutalny, ale dzięki temu prawdziwy. To nie jest książka, którą połknie się jednym tchem – tu trzeba przystanąć, pomyśleć, poczuć. I to właśnie cenię u Żulczyka – że jego literatura coś ze mną robi.
„Kandydat” to książka o władzy – tej, którą widzimy w mediach i tej, która toczy się w cieniu. Żulczyk w swojej najnowszej powieści pokazuje, że układy, manipulacje i brak zasad nie są wyjątkiem, ale regułą. Postaci nie da się jednoznacznie ocenić, bo każda z nich funkcjonuje w świecie, w którym moralność dawno przestała obowiązywać. Książka budzi niepokój i każe zadać sobie pytanie: ile z tej fikcji to naprawdę fikcja? Mi bardzo się podobała i wiele rzeczy ma tutaj "drugie dno", które warto odkryć! POLECAM!
Nie trzeba być fanem polityki, żeby docenić „Kandydata”. To książka, która mówi o sprawach uniwersalnych – o odpowiedzialności, samotności, iluzji kontroli. Żulczyk ma dar konstruowania dusznych, realistycznych światów, w których każdy szczegół ma znaczenie. Jest w tej książce napięcie, jest mrok, jest bardzo dużo emocji. Ale jest też refleksja – nie tylko o systemie, ale i o człowieku. To nie jest powieść, którą się czyta „dla przyjemności”. To książka, którą się czyta, żeby coś zrozumieć.
„Kandydat” to książka, po której nie miałam ochoty sięgać po nic innego przez kilka dni. Zostaje w głowie, dudni gdzieś z tyłu czaszki. To nie tylko kwestia tego, o czym pisze Żulczyk – ale jak pisze. Z siłą, z nerwem, z ogromnym wyczuciem języka i emocji. To książka o człowieku w sytuacji granicznej, o systemie, który potrafi zniszczyć każdego. Czyta się to z niepokojem, ale i fascynacją. Na pewno nie jest to „łatwa” lektura, ale właśnie dlatego warto po nią sięgnąć.
Nie wiem, czy to najlepszy Żulczyk, ale na pewno najbardziej aktualny. Czytałam go niemal równolegle z medialnym jazgotem przedwyborczym i miałam wrażenie, że fikcja i rzeczywistość zaczynają się zlewać. Uwielbiam to, jak autor tworzy klimat – ciężki, lepki, ale totalnie wciągający. Postaci nie są czarno-białe, mają w sobie tyle wewnętrznego chaosu, że trudno oderwać się od tej historii. Mocna rzecz, do przemyślenia – i do przeżycia bardziej niż tylko „przeczytania”.
Żulczyk nie bierze jeńców – „Kandydat” to proza intensywna, bezkompromisowa, miejscami brutalna, ale głęboko psychologiczna. Jeden dzień z życia prezydenta odsłania całą patologię władzy i zaskakująco dużo o ludzkiej naturze. Gęsto, mocno, prawdziwie – jak to u Żulczyka. Warto się w nią wgłębić, bo na pewno między słowami każdy znajdzie tutaj coś więcej. Książka do interpretacji - każdy odbierze na swój sposób. GENIALNIE!
Dla mnie „Kandydat” to powrót Żulczyka w formie, którą kocham – mrocznie, brudno, psychologicznie. Nie ma tu miejsca na ładne morały czy wygodne narracje. Jest za to masa emocji, bardzo ludzkich momentów i to wrażenie, że czytamy o ludziach, którzy mogliby istnieć naprawdę. Styl jak zawsze świetny – ostry, szybki, ale pełen sensu. Po takiej książce człowiek trochę milknie i patrzy na świat inaczej. Tego właśnie szukałam.
Nowy Żulczyk przeczytany. I znowu to zrobił – gęsty klimat, mocne emocje, świetny język. Ta książka długo zostaje w głowie. Trudno o drugiego autora, który tak celnie punktuje współczesność i potrafi pokazać ludzi w całym ich pogubieniu. Czekałam na tę premierę i się nie zawiodłam. Polecam i fanom Żulczyka i osobom, które dopiero chcą zacząć z jego twórczością! Warto!