Maciej Woroch dla wielu z nas to osoba znana ze szklanego ekranu. Jest korespondentem Faktów TVN w Londynie. Od lat mieszka w mieście, do którego zaprosił nas w swoim reportażu Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii. Czy autor czymś nas zaskoczył lub zaciekawił? Powiem krótko, pokazał Londyn od kuchni … Maciej Woroch zabrał nas w podróż do magicznego i pięknego Londynu. Uchylił rąbka tajemniczości o tym spowitym mgłą mieście, pokazał to co każdy, kto był w Londynie zobaczył, ale też wskazał miejsca, do których ludzie rzadko docierają czy które omijają. A on wie, gdzie można zabrać towarzysza podróży, zna zakątki i zaułki, o których oficjalne przewodniki nie wspominają. Można zauważyć i wyczuć w tym reportażu, że autor jest zachwycony tym miejscem, czuje się jak u siebie, to miasto nie ma przed nim żadnych tajemnic. Łączy pracę z pasją, przyjemne z pożytecznym. A najważniejsze, co się przebija z każdej strony, to zachwyt Londynem, miłość i przekonanie, z jakim autor opowiada o swoim mieście. Wyraźnie się wyczuwa, że Maciej Woroch żyje tymi opowieściami, jest wzruszony i ma w sobie moc, którą stara się nas obdarzać. Nie znam tego miasta, ale po tej przygodzie wiem, że muszę je odwiedzić i poczuć jego klimat i zapach, dotknąć to co uchwytne. A na razie pozostaje mi moja wyobraźnia, aby to wszystko, co zobrazował autor, sobie wyobrazić … Nie tylko zabytki i ciekawe miejsca odwiedzamy, ale poznajemy specjały kuchni angielskiej, dziwne i śmieszne przepisy, które chyba pozostaje traktować z przymrużeniem oka. Oczywiście wspomina też autor o rodzinie królewskiej, której nie można pominąć, zwłaszcza, że reportaż zaczyna się zaraz po śmierci królowej Elżbiety II. Poznamy tajemnicę czarnych drzwi przy Downing Street 10 i to, co się dzieje za ich progiem. Dowiemy się, gdzie można tanio przenocować, zjeść i jak się poruszać po Londynie. To taka część praktyczna, która stanowi uzupełnienie gawędy o stolicy Anglii. Autor wyciąga z rękawa ciekawostki i anegdoty, dozuje je nam powoli i oszczędnie, buduje napięcie i zdecydowanie zachęca do odwiedzin. Podróż po mieście to jedno, a kulisy pracy reportera to drugie. Nie jest to łatwa praca, ale bardzo ciekawa i chwilami nieprzewidywalna. Liczy się zdobyta informacja i już od reportera zależy, jak zostanie ona wykorzystana. I tutaj korespondent zabiera nas za kulisy swojej codzienności, nie mogę powiedzieć szarej, zdecydowanie ciekawej i klimatycznej. Książka jest pięknie wydana, z mnóstwem niecodziennych i kolorowych zdjęć, z ujęciami, na które trzeba polować miesiącami. To co autor nie dopowiedział, to pokazał na obrazie, uzupełnił swoją opowieść świetnie wykonanymi zdjęciami. Londyn po mojemu to przewodnik, który koniecznie trzeba mieć przy sobie wybierając się do Londynu. Nie tylko oprowadzi nas po mieście, ale jeszcze przekaże panujący tam klimat, a wszystko podane przez osobę, dla której Londyn nie ma tajemnic. Zapraszam w niecodzienną i emocjonalną podróż do Londynu. Nie ociągajcie się, miasto na Was czeka i delikatnie uchyla drzwi do swojego królestwa. Jestem przekonana, że tę podróż będziecie wspominać po wszech czasy, i żyć nią jeszcze długo po powrocie do kraju.
Zwiedzanie jest bardzo przyjemne w momencie, kiedy uzyskujemy teoretyczną i praktyczną wiedzę na temat miast, państw, stolic, mniejszych miejscowości, które planujemy w najbliższym czasie zobaczyć z bliska, aby utrwaliły się w naszej pamięci i móc ponownie do nich powrócić. Zachęcona zawartym opisem treści książki Pana Macieja Worocha korespondenta Faktów TVN w Londynie pt. ''Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii'' postanowiłam zapoznać się z miejscami brytyjskiej stolicy- Londynu najważniejszymi wydarzeniami, które relacjonował na żywo telewidzom z całego świata. Były one dla niego ogromnym zawodowym przeżyciem emocjonalnym, które bywa czasem ryzykiem, bo nie wiadomo, z której strony nastąpi atak od osób nielubiących pracy dziennikarzy. Książka ta składa się z 22 napisanych barwnym językiem rozdziałów. Jest to niezwykłe uczucie, kiedy można, zatrzymać się na dłużej czytając każdy rozdział, gdyż jest w nich zawarta wiedza uzyskana bezpośrednio przez autora doświadczającego wielokrotnie powrotu do miejsc, które spodobały, mu się od pierwszego spojrzenia powodując osobisty zachwyt, gdyż ma do nich szacunek. Pan Maciej Woroch ma umiejętność doskonałego relacjonowania i zapamiętywania tego, co dostrzega z najciekawsze w podróży mającej na celu ponowny powrót do brytyjskiej stolicy Londynu, który otwiera nowe horyzonty, aby krok po kroku poznać historię miasta, posmakować królewskiego śniadania, napić się tradycyjnej popularnej o godzinie 17.00 w herbaciarni herbaty lub w gronie rodzinnym, zwiedzać najsłynniejsze teatry, kina, kawiarnie, dom handlowy, stadiony piłkarskie Wembley, Wimbledon, ogród botaniczny, katedry. Warto zwrócić szczególną uwagę na wykonane piękne zdjęcia prezentujące tajemnice ukryte w zakamarkach spaceru po Londynie. Podoba mi się to, że dotychczasowa zdobyta wiedza o stolicy brytyjskiej- Londynie uzupełniona została przez Pana Macieja nieznane anegdoty. Lubi on zdradzać sekrety pracy korespondenckiej i chętnie się nią dzieli z czytelnikiem. Miło się czyta informacje na temat nieznanych faktów z zawodowej pracy reporterskiej. To dodaje właśnie smakowitą wisienkę na podróżniczym torcie autora wędrującego po ulicach znanych osobowości ze świata muzyki, kultury, polityki i wie, jak można dojechać tanio do miasta Londynu, co można zjeść dobrego, jacy są na co dzień mieszkańcy Londynu i wiele ciekawych atrakcji przygotowanych z myślą o nowych turystach chcących się z nim zaprzyjaźnić. Polubiłam twórczość Pana Macieja Worocha za reporterską szczerość, bo uważa, że nie ma do końca pewności, czy przedstawił całościową wiedzę o Londynie, czy nie zapomniał wymienić, czegoś, co dla londyńczyków ma szczególne znaczenie wydarzeniowe lub zabytkowe. Warto przeczytać tę książkę.
„Naraz Londynu poznać się nie da. Można się za to od pierwszej wizyty w nim zakochać i wiem z własnego doświadczenia, że jest to bardzo proste, a proces postępuje błyskawicznie” Gdy słyszę Londyn, myślę sobie: rodzina królewska, Big Ben, czerwone budki telefoniczne, Tamiza i Tom Hiddleston. 😉 Niestety w stolicy Anglii nie miałam jeszcze okazji być, ale nic straconego. Jak na razie można sięgnąć do książki „Londyn po mojemu” i poczytać o tym cudownym mieście. Maciej Woroch od wielu lat relacjonuje dla widzów „Faktów TVN” najważniejsze wydarzenia z Londynu. Stworzył taki pamiętnik-przewodnik i stara się nas oprowadzić po trzecim co do wielkości mieście w Europie. Jak sam pisze: „Dzięki pracy, jaką wykonuję na co dzień, miałem okazję stać w pierwszym rzędzie podczas setek wyjątkowych wydarzeń i poznać Londyn – z wyjątkowej perspektywy i w wyjątkowy sposób”. I można to wyczytać na kartkach tej pozycji. Często zdarza się tak, że jak biorę do ręki tytuł, który jest osobistą relacją dotyczącą jakiegoś kraju lub kultury, może to być trochę podręcznikowe. Nie martwcie się – tutaj tak nie jest. 😊 Na początku muszę pochwalić wydanie książki. Ładna okładka, jakościowe kartki, przejrzysty tekst, to wszystko samo tworzy przyjemność z czytania tej pozycji. Wszystkie opowieści są poparte ciekawymi zdjęciami – również z prywatnych zbiorów autora, co stanowi dodatkowy plus dla książki. Czytając tę pozycję, czujesz się, jakby sam redaktor oprowadzał cię po mieście podczas osobistej wycieczki. Książka podzielona jest na kilkadziesiąt rozdziałów, które są wystarczająco zróżnicowane, aby książka nas zainteresowała. Osobiste historie autora dodają odpowiedniego „smaku”. Niezwykle przyjemna lektura o wszystkim, co angielskie, ich kulturze, historii, jedzeniu i wielu innych rzeczach. Możemy się dowiedzieć sporo ciekawostek o rodzinie królewskiej lub jak wyglądała praca Macieja Worocha od czasu śmierci, aż do pogrzebu Królowej. Oprowadzi nas po największych atrakcjach Londynu. Ciekawym rozdziałem jest ten dla instagramowiczów. 😉 Lubię robić zdjęcia (na pewno odwiedzę polecane tutaj miejsca). Rozbawił mnie bardzo rozdział o dziwnych przepisach. 😉 Możemy się dowiedzieć np., że: „ociąganie się z wyjściem po ceremonii pochówku grozi grzywną w wysokości do 160 funtów”, przekonał się o tym pewnie żałobnik. Jest jeszcze więcej takich perełek. „Londyn po mojemu” jest dobrą lekturą – napisana wartko, prostym językiem, wciąga od pierwszej strony. Maciej Woroch zabiera nas w świat, który z rzadka możemy sami zobaczyć. Zdecydowanie dobra lektura dla każdego, kto chce odwiedzić Londyn, ale i dla tych, co tylko o nim poczytać. Polecam.
Po przeczytaniu książki mogę stwierdzić jedno - mogę jechać do Londynu z tą książką w torebce. Jest w niej wszystko i będzie łatwiej zwiedzać, poruszać się i gdzie robić zdjęcia. Ale zacznijmy od początku. Maciej Woroch - dziennikarz, którego oglądając TVN można często zobaczyć jak z Wielkiej Brytanii informuje Polaków o najważniejszych sprawach, dziejących się na wyspie. Jest rzetelny, mówi prosto, zawsze na czas, ale przede wszystkim przekazuje to co najważniejsze. I taka jest też jego książka, tak jak przekazuje informacje tak też pisze, a czyta się to wyśmienicie. Jego książka to jego życie, opis miejsc, scen tego czego był świadkiem w swojej pracy, ale i jest to książka jako jego przewodnik po mieście. Jeśli ktoś chciałby jechać do Londynu, to tylko z tą książką. Naprawdę, wydaje mi się, że nie ma co kupować innych, czy też szukać informacji w necie, tu jest wszystko. No może za mało Harrego Pottera, ale Maciej Woroch to już inny wiek niż mój :) Maciej opisuje w książce, to wszystko co powinniśmy zobaczyć, najważniejsze miejsca, jak do nich dotrzeć, jaką wybrać trasę. Ale nie tylko sam Londyn, opisuje. Jest tu pełno wskazówek dla podróżnych, przede wszystkim jak z lotniska dojechać do centrum. A pamiętajmy to są cztery lotniska i z każdego jest inaczej. Teraz jak był brexit najtrudniejszą częścią podróży jest i będzie poruszanie się po mieście bez włączonych transmisji danych, chociaż ok operatorzy komórkowi już mają plan i można wykupić ileś tam GB na jakiś tydzień czy coś takiego i korzystać normalnie z mapy i różnych aplikacji. Ale bez tego trzeba byłoby kupić mapę i zwiedzać jak zwiedzało się 20 lat temu. Przewodnik po mieście i mapa w ręku. Albo kupowanie na miejscu kart do telefonów czy też inne rzeczy, to też autor opisuje Dlatego ważne jest przygotowanie do podróży i czytanie o miejscu gdzie chcemy jechać. Maciej opisuje hotele, restauracje, miejsca kulturalne i miejsca takie jak dworzec gdzie można zrobić zdjęcie na Platformie 9 i 3/4. Londyn jest miastem, które jest często opisywane i pokazywane, to miasto, gdzie ciągną tłumy, ale nie zawsze mamy możliwość poczytania o nim, kto w nim żyje. A jest to łatwiejsze. Opisy historyczne, aktualne, rodzina królewska i przede wszystkim jak wygląda życie korespondenta daje nam pełną książkę. Ja jadąc do Londynu biorę ją ze sobą. Oby mi się udało w ciągu roku tylko pojechać :D
Mój spacer po Londynie miał miejsce dawno temu, kiedy to jedynym narzędziem do zwiedzania miasta był zbiór map pod nazwą "A-Z London", a schemat z poplątanymi, kolorowymi liniami metra, ogromne parki z połaciami zieleni i stawami dostępnymi dla każdego, wyjątkowa architektura wywoływały euforię i zachwyt. Zatem razem z Maciejem Worochem odbyłam cudowną podróż, którą Autor rozpoczął od pożegnania najdłużej panującej monarchini królowej Elżbiety II. Rozumiem poruszenie Pana Macieja nie tylko jako dziennikarza, ale jako mieszkańca Zjednoczonego Królestwa, gdyż w czasie mojej wizyty na Wyspach, nie tylko Brytyjczycy, ale cały świat żegnał piękną Lady Dianę, która zmarła w tragicznych okolicznościach. Na pewno nie zapomnę tej ciszy, smutku, łez, tłumów i morza kwiatów, który okalał wtedy cały Londyn. Przewodnik, momentami pamiętnik z dziennikarskimi wspomnieniami, świetnymi ciekawostkami historycznymi, anegdotami czyta się wyśmienicie! Muszę jeszcze dodać, że książka jest obszerna, pięknie wydana z licznymi zdjęciami, co bardzo przybliża i oddaje to, co Autor w danym rozdziale opisuje. Znajdziecie tu szereg porad dotyczących przemieszczania się nie tylko po mieście, ale i cenne wskazówki dotyczące dojazdu z kilku lotnisk. Wpadniecie na 10 Downing Street (uchwytne dla oka tylko z okna piętrowego autobusu, aaa i koniecznie przeczytajcie historię o drzwiach),zjecie typowe brytyjskie fish and chips, przejdziecie się najlepiej opisaną trasą wzdłuż Tamizy, zrobicie niezłe zakupy na Borough Market i Camden Town. Doskonale spędzicie weekend na West Endzie i dowiecie się, gdzie w Londynie (tylko w jednym miejscu) obowiązuje ruch prawostronny, no i po co Brytyjczykom dwa oddzielne krany? Dla mnie była to sentymentalna podróż i choć współczesny Londyn na pewno jest inny niż ten sprzed 30 lat, to wierzę, że historyczny duch czasu w postaci brytyjskiej monarchii, obyczajów parlamentu, genialnych pocztowych kodów, afternoon tea, czerwonych double-deckers, black cabs, wiktoriańskich kamieniczek, .... wciąż oddają tę samą typową brytyjskość, która niech nigdy nie zaginie. A wszystkim wybierającym się do Londynu, gorąco polecam przejść się po mieście z Maciejem Worochem, żeby zobaczyć to, co najciekawsze i najpiękniejsze. cytat: "Odwiedzając Londyn, warto zachować otwartą głowę i kierować się apetytem oraz ciekawością".
Jeżeli oglądacie TVN i TVN24 to postać autora na pewno nie jest Wam obca. Maciej Woroch to wieloletni korespondent najpopularniejszej stacji informacyjnej w Polsce, który pracuje w Londynie. W swoich relacjach przybliża nam wydarzenia, które miały miejsce nie tylko w stolicy Anglii, ale także w całej Wielkiej Brytanii. Teraz postanowił przedstawić Londyn i pokazać kulisy swojej pracy reporterskiej. Trochę miałem obawy, że książka nie spełni do końca moich oczekiwań i okaże się czymś na kształt nudnego przewodnika. Nic jednak bardziej mylnego. Już od pierwszych stron jesteśmy wręcz bombardowani ciekawostkami i historiami z codziennego życia londyńczyków. Oczywiście autor nie skupił się tylko na historiach, ale także zabiera nas w podróż po Londynie, tym znanym z telewizji i książek, ale także tym mniej poznanym przez turystów, a równie atrakcyjnym. Warto dodać, że wszystkie porady są bardzo praktyczne i większość miejsc, jak nie wszystkie, autor odwiedził osobiście. Teraz może, żeby zachęcić was do przeczytania „Londynu po mojemu” napiszę, co znajdziecie na kartach książki, dodam, że bogato ilustrowanej zdjęciami. A mamy tu na przykład poradnik, jak zrobić dobre zdjęcia największych atrakcji Londynu, jak się ustawić, o jakiej porze dnia itp. Chcecie dobrze zjeść? Proszę bardzo, w książce są opisane miejsca, gdzie można spróbować kuchni z całego świata, oczywiście z angielską na czele, która wbrew pozorom jest bardzo ciekawa. Bardzo interesujący jest również fragment o londyńskim metrze. Jaki bilet najlepiej kupić? Jakie stacje warto zobaczyć? A może chcecie dowiedzieć się, jak doszło do Brexitu i jakie były reakcje Brytyjczyków na wyniki referendum? To wszystko jest w tej książce. Więcej zdradzać nie będę 😊. Maciej Woroch pokazuje, że jest nie tylko znakomitym reporterem telewizyjnym, ale również że słowo pisane jest jego mocną stroną. Książka mnie zauroczyła. Aż się chce pojechać i zobaczyć chociaż niektóre z miejsc, które autor opisuje z niesamowitą pasją. Jestem przekonany , że gdyby ta pozycja ukazała się trochę wcześniej, to moja, jak do tej pory, jedyna wizyta w Londynie, miałaby zupełnie inny przebieg. POLECAM!
Maciej Woroch ma tak charakterystyczny głos oraz sposób przekazywania treści, że czytając jego książkę „Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii” trochę czułam, jakbym słuchała audiobooka. W tle wciąż słyszałam jego głos 😊. Jednak czytanie a słuchanie to nie to samo. Czytając tak gęstą, usianą wieloma szczegółami i szczególikami (również topograficznymi) treść, musiałam robić sporo przystanków. Za dużo tego było. Książce na pewno dobrze zrobiłaby jednak pewna selekcja. Także anegdot. Momentami książka brzmiała jak spisana z nagrania, bez redakcji, która ułatwiłby odbiór treści. Nie chciałabym jednak, by powstało wrażenie, że tylko krytykuję tę jakże ciekawą książkę. Autor prowadzi nas przez swój Londyn i jest to na pewno pełna pasji wycieczka. Dużo praktycznych informacji i wiele ciekawostek. Poznajemy Londyńczyków także od strony ich śmiesznostek, jak również obowiązujących dziwacznych przepisów czy zwyczajów. Ta praktyczna wiedza na pewno może pomóc, gdy już odwiedzimy to fantastyczne miasto. Jak zwykle w moim przypadku dłużej zatrzymałam się przy rozdziale o brytyjskich zwyczajach kulinarnych. Niby wszystko znane – afternoon tea, dubonnet z ginem (urocza Królowa Matka), koszmarnie obfite brytyjskie śniadania, czy fish & chips – jednak Maciejowi Worochowi i na ten temat udaje się rzucić nowe światło. Najbardziej mnie śmieszyło, gdy Autor chwalił walory jedzenia, które jak sam pisze- wcale ich nie posiada 😊. Faktem jest, że będąc w Londynie, czułam się w obowiązku spróbować tych wszystkich specjałów. I rzeczywiście – smakowało. W dobrej książce o ciekawym miejscu niezwykle ważne są zdjęcia. I tutaj nie ma rozczarowania. Jest ich dużo i w większości nieopatrzone. Dobre podbijają omawiany akurat wątek. Jeszcze raz podkreślę praktyczność tej pozycji. Naprawdę można traktować ją też jak przewodnik, gdyż Maciej Woroch przy okazji prawie każdego tematu umieszcza takie informacje, które pomogą turyście w tym mieście. Choć nie wiem, czy bym brała ją w podróż. Jest jednak dosyć ciężka. Bardzo dziękuję pani Bognie Piechockiej z PRart Media i Wydawnictwu Luna za egzemplarz recenzencki.
01-12-2024 o godz 14:26 przez:
Czytadła i czekadełka
Przewodnik? Oczywiście, ale też świetna książka do czytania, którą się łyka od deski do deski. Jakoś Londynem nigdy nie byłam zafascynowana, a tu się okazuje, że jednak powinnam. Maciej Woroch potrafił mnie skłonić do zmiany zdania. Spędziłam kilka fajnych godzin na czytaniu jego książki o stolicy Wielkiej Brytanii, o ludziach, ciekawostkach, o nim samym. To niesamowite, ale potrafił tak, jak w swoich dziennikarskich materiałach, przykuć uwagę i nie puścić do końca. Przeczytałam, a teraz czas na zwiedzanie szlakiem Macieja Worocha. Wcale nie trzeba czytać tej książki wybierając się do Londynu, choć też warto. Można ją spokojnie czytać nawet nie mając podróży w planach. Autor zafascynowany jest tym miastem i to się czuje z każdej linijki, bo nawet, jak coś lekko obśmiewa to robi to z sympatią i wyczuciem. Pokazuje swoje miasto, a nie to, które zwykle znają turyści. Oczywiście są też punkty obowiązkowe, bo wiadomo, że bez nich ani rusz. Możemy posmakować angielskiej kuchni i okazuje się, że nie jest taka okropna, jak o niej piszą. Zajrzeć za kulisy filmów (jest też o moim ukochanym misiu Paddingtonie), pospacerować londyńskimi ulicami. Jest mnóstwo praktycznych rad: od opisów lotnisk, dojazdów do miasta cen, po takie ciekawostki jak to gdzie i kiedy najlepiej ustawić się aby nie zostać przegonionym przez Gwardię Królewską. a zarazem mieć najlepsze miejsce do obserwowania ceremonii zmiany warty przed Pałacem Królewskim. Są też opowieści o rodzinie królewskiej. Jest nawet rozdział o przepisach, które warto znać i respektować. Niektóre zadziwiające i niezrozumiałe, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Z książką Macieja Worocha można spokojnie nie tylko zwiedzać Londyn, ale też przemieszczać się po nim komunikacją miejską. Świetne kompendium wiedzy dla tych, którzy już coś o mieście wiedzą, ale też dla tych, którzy dopiero przygodę tam zaczynają, ale zamierzają zacząć. Dodatkową wartością są anegdoty, które pozwalają odetchnąć i nabrać dystansu. Ogrom pracy i niezwykła wiedza o Londynie powodują, że to świetna książka do czytania w każdych okolicznościach.
Byłam w Londynie raz, turystycznie, co z ogromnym niedosytem wspominam. Niewiele również o współczesnym Londynie czytałam, a przy tym fanką royalsów nie jestem, więc zwyczajnie tematu nie poszukuję. Jak zatem się spodziewałam, książka pana Macieja uświadomiła mi jak bardzo NIE jestem zorientowana we wszystkim co londyńskie. Przewrotnie, zrobiła to w zachwycającym stylu, mam bowiem wrażenie, że przepadłam w tym czytaniu z równie wielkim entuzjazmem, jaki dałoby mi odkrywanie tego pięknego miasta na żywo. Oczywiście w myśl "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma", bo pozostaje mi tylko pozazdrościć wszystkim szczęściarzom, którzy doświadczyli przyjemności spaceru wzdłuż Tamizy z autorem książki. Bardzo to przyjemny "między innymi przewodnik", książka idealna do czytania w domowych pieleszach, ale też obowiązkowa w podróży do Londynu. Nie dość, że jest niezwykle ciekawym "oprowadzaczem", to mnóstwo w niej historii, legend i skandali, tradycji i anegdot. Myślę, że wieloma z nich można by zaimponować samym Londyńczykom ;) Wiele w niej także praktycznych wskazówek, m.in. jak poruszać się po lotniskach, jakim środkiem komunikacji jest szybciej, taniej, jak za nie zapłacić itp. Autor nawet instruuje, jak ustawić się do zdjęć z zabytkami w tle, serio, bo kto ma większe doświadczenie niż korespondent! Ale spokojnie, wszystko to jest tak wplecione w treść, tak opowiedziane i okraszone anegdotami, że trudno porównywać to do suchych porad z przewodników. Faktem jest, że na każdej stronie teraźniejszość, również ta z życia korespondenta, miesza się tu z bogatą przeszłością, zabierając czytelnika w niezwykle ciekawą podróż. Co jednak najważniejsze, książka pełna jest emocji, napisana przez człowieka, który Londyn kocha i nie sposób tego nie współodczuwać. Walorów książka ma więcej; sensowny, jasny podział na rozdziały, "londyńskie the best" w pigułce, piękne zdjęcia (również autorskie) i oczywiście styl i język w jakim wszystko to zostało opisane. Panie Woroch, nie ma co, pisze Pan jak mówi, ja w to weszłam i totalnie przepadłam. Ekstra!
To subiektywna opowieść o Londynie... O mieście, które fascynuje... Opowieść zza kuluarów o jednych z największych i najważniejszych wydarzeń w historii Wielkiej Brytanii. Autor nie szczędzi ciekawostek ze świata współczesnej brytyjskiej polityki, kultury, historii a także znanej na całym świecie rodziny królewskiej. Opowiada o miejscach, które zrobiły na nim ogromne wrażenie. Miejscach, które warto zobaczyć. Nie brak w środku zabawnych opowieści, ciekawostek i anegdot. Moje pierwsze skojarzenie na temat Londynu? Portland Row 35. To tam mieszkają moi ukochani bohaterowie z cyklu książkowego Lockwood i spółka. A co najlepsze kilka lat temu jedna z platform streamingowych zekranizowała dwa pierwsze tomy cyklu dzięki czemu można było zobaczyć kilka londyńskich miejscówek. Sam serialowy dom pod adresem Portland Row 35 zagrało domostwo znajdujące się na ulicy Claremont Squere. I tam od jakiegoś czasu podczas spotkań udaje się fandom LockNation. Mi niestety nie było dane odwiedzić Londynu. Żałuję, nie tylko ze względu na Claremont Squere, ale także innych miejsc, o których słyszałam wiele dobrego. Miejsc, które słyszałam, że warto byłoby zobaczyć na własne oczy. Kilka takich miejsc poznałam dzięki niniejszej książce. Autor niniejszej książki- przewodnika opowiedział o nich w taki sposób, że zapragnęłam zobaczyć je na własne oczy i poczuć ich niesamowity klimat. Tak. Niniejsza książka opowiada o każdym z miejsc w sposób niezwykle barwny. Nie brakowało również ciekawostek i smaczków z jego ,,spotkań’’ z Londynem. A wszystkie smaczki, którymi nas uraczył w gawędziarskim stylu sprawiły, że czytelnik pragnie zebrać własne doświadczenia odwiedzając każdą z opisywanych miejscówek. Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii to książka, która może stać się pierwszym krokiem ku poznaniu i pokochaniu stolicy Wielkiej Brytanii. To barwny przewodnik po mieście, dzięki któremu można wytyczyć swoją niesamowitą podroż po Londynie. Mi niniejsza pozycja książkowa pokazała, że to miasto jest jeszcze bardziej interesujące niż do tej pory sądziłam.
Po wzięciu tej pozycji w rękę imponuje jej waga - wybranie jej na towarzysza podróży nie jest najlepszą decyzją, ponieważ jej obecność w torbie czy plecaku jest natychmiast wyczuwalna. Jej wagę rekompensuje natomiast jakość wydania. Dostajemy bardzo ładnie i starannie wydaną książkę. Na szczególną pochwałę zasługuje papier oraz fakt, że wszystkie zdjęcia są kolorowe, a co więcej, każdy rozdział jest ilustrowany bogato zdjęciami. I tutaj chwała dla wydawcy, że nie zdecydował się na umieszczenie wszystkich zdjęć w środku książki - kiedy to często później już niewiadomo, co takie zdjęcia ilustrują lub nie sięgnął po QR kody, które odsyłają na stronę z fotografiami. Zdjęcia i estetyczność wydawania to nie najważniejsze zasługi tej książki. Autor zaprasza czytelnika w podróż przez Londyn i jego różne aspekty. Daje ogromną dawkę wiedzy i mnóstwo praktycznych porad. Gdybym wybierała się po raz pierwszy do stolicy Wielkiej Brytanii z pewnością byłabym wdzięczna za tę pozycję, ponieważ zastępuje ona zdecydowanie kilkanaście godzin, które przeważnie spędzam przed każdą podróżą w przeszukiwaniu Internetu z zapytaniem, co warto wiedzieć i co warto zobaczyć. Oprócz praktycznego przewodnika po Londynie otrzymujemy również ciekawą pozycję, w której autor opisuje smaczki z życia reportera. Jest to wiedza, nad którą często się nie zastanawiamy, a opisana tutaj wydaje się być bardzo ciekawa. Tyle lat pracy jako korespondent z pewnością sprawiło to, że książka jest napisana staranną i zgrabną polszczyzną. Opisy są również bardzo plastyczne i pobudzającą wyobraźnię. Do tego stopnia moja wyobraźnia została poruszona, że poczułam pewną tęsknotę i melancholię za tym miastem, chociaż nie darzę go przesadną sympatią, a w mojej głowie narodził się pomysł, że może by tam jeszcze raz pojechać.
4,75/5⭐️ Myślę, że wielu osobom tego pana nie trzeba przedstawiać, a kto nie zna ten gapa. 🤭 Nie wiedziałam czego się spodziewać po książce. Nie wiedziałam czy się wynudzę czy wręcz przeciwnie. Czy to będzie meh czy och. A było tak…. Lektura pochłonęła mnie od pierwszej strony, ale być może dlatego, że po prostu lubię różne ciekawostki dotyczące miejsc, które w pewien sposób mnie fascynują. Przyznam, że był to 100% spacer po Londynie z panem Maciejem. Drugi człon tytułu bardzo trafny. Czytając rozdział po rozdziale czułam się momentami tak jakby dobry znajomy zaprosił i oprowadzał mnie tam gdzie powinnam być w Londynie i to wszystko co chciałabym zobaczyć gdyby kiedykolwiek było mi dane pojawić się w tym sporym Londynie. Pan Maciej podaje wiele miejsc, ale muszę przyznać, że sprytnie to wszystko ujął bez żadnych przynudzań, czy nieistotnych zapychaczy. Samo sedno. Znajdziecie tu jak można się poruszać po Londynie i czym się poruszać najlepiej. Autor sugeruje wiele atrakcji i miejsc, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Zawsze zastanawiałam się jak robią to korespondenci, że zawsze są tam gdzie powinni być. Z mojej perspektywy jako widza wydawało się to być banalnie proste, ale po lekturze stwierdzam, że tak nie jest. Nie sądziłam, że to aż tyle pracy. W książce poczytamy też o brytyjskiej monarchii. Dla mnie to był bardzo przyjemny spacer, z którego dowiedziałam się sporo, bo o pewnych rzeczach nie miałam zielonego pojęcia. Przyznam, że podczas czytania pan Woroch również mnie rozbawił pewnymi „rzeczami”. 🙈 Ta książka to taki pamiętnik-przewodnik. Plusik za zdjęcia. Jestem na tak, przez sekundę się nie nudziłam. Zgrabnie i przystępnie napisana książka. ✨Współpraca recenzencka✨ Dziękuję wydawnictwu oraz pani Bognie za książkę do recenzji!
W niedalekiej przeszłości, zupełnie przypadkowo w moje ręce trafiła książka Macieje Worocha „Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii.” Tak sobie pomyślałam, w Londynie już byłam, zobaczyłam co chciałam, no może jeszcze kilka muzeów by się znalazło do których chciałabym jeszcze trafić ale może niekoniecznie no i Nothing Hill na którym jakoś za bardzo zafiksowana nie byłam ale jeśli jeszcze pojadę do Londynu to czemu nie? „Londyn po mojemu” przeczytałam w trzy wieczory chociaż nie przymierzałam się do tej lektury aby tak szybko się z nią zaznajomić. Dlaczego tak szybko? Ponieważ jest niezwykle wciągająca. To nie są tylko wytyczne korespondenta zagranicznego co do miejsc, które warto odwiedzić i nie zrujnować portfela podczas „budżetowej” wycieczki. To także przebłyski z jego dwudziestoletniego pobytu w tym miejscu i pracy oraz najważniejszych wydarzeń, które przekazywał polskim widzom głównie z tego kraju. To także historia przekazywana w ciekawy sposób z różnymi nowinkami o niektórych z nich czytałam po raz pierwszy. Książka zawiera także sporo zdjęć, które mogą być podpowiedzią jak wykonać własne będąc w tym mieście, chociaż autor dzieli się w niej „miejscówkami” z których instargramowe wychodzą najlepiej. Dlatego jeżeli ktoś się wybiera do Londynu, może to być podpowiedź jak sobie zorganizować czas w ty mieście. Dla ciekawych pracy korespondenta kilka informacji jak ona wygląda. A na koniec dla tych, którzy lubią historię ną najnowszą jak i nieco starszą także kilka smaczków się znajdzie. Zatem książka napisana przez Macieja Worocha jest zbiorem informacji, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Dziękuję, za możliwość zapoznania się z lekturą, Wydawnictwu Luna oraz Pani Bognie z PRart Media.
Maciej Woroch zaprasza czytelnika do Londynu, w którym mieszka szesnaście lat. Kilka razy deklaruje, że kocha to miasto i faktycznie czuć tę miłość na każdej stronie książki. Jak sam napisał, jest to przewodnik-pamiętnik, książka osobista i zachwycająca. Przewodnik po mieście, polityce, wielkim świecie, historii i pracy dziennikarskiej, a kto lubi relacje dziennikarza w tv, ten z niekłamaną radością będzie czytał i pochłaniał strona za stroną. Maciej Woroch w żartobliwy sposób opisuje przygotowania do relacji w telewizji. Tych kilka minut na antenie niejednokrotnie okupionych jest godzinami stania w jednym miejscu, czasami godzinami szukania dobrego miejsca do nagrania, czasami dzikim biegiem i profesjonalnym przygotowywaniem się. W przewodniku widać to, że autor jest rzetelnym i dokładnym dziennikarzem. Lubi wszystko sprawdzić, zebrać jak najwięcej informacji i zaskoczyć czytelnika ciekawą opowieścią czy anegdotką, na przykład o lampach z delfinami, czy niebieskich drzwiach na Notting Hill. Zwiedzanie Londynu z Maciejem Worochem jest dużą przyjemnością. Czytelnika oprowadza po swoich ulubionych miejscach, podpowiada możliwości komunikacyjne, serwuje informacje historyczne i kulturalne, wyczula na detale i subtelności. Po przeczytaniu książki ma się od razu ochotę na podróż do Londynu po raz pierwszy, albo kolejny. Dzięki praktycznym poradom dotyczącym wszystkiego, od zakwaterowania, poprzez ciekawe miejsca do zobaczenia, po zachowanie się na schodach ruchomych, pobyt w tym pięknym mieście będzie łatwiejszy i przyjemniejszy. Stylem pisania, informacjami różnej maści, czy fotografiami jestem zachwycona. Przewodnik-pamiętnik po Londynie to prawdziwe must have przed podróżą i nie tylko.
Jaki jest Wasz sposób na zwiedzanie? Odhaczacie skrupulatnie na liście najbardziej polecane punkty czy stawiacie na spontaniczny spacer? A może tak z przewodnikiem, który przybliży miejsca godne uwagi? A gdyby tak połączyć to wszystko i jeszcze dostać interesujące ciekawostki oraz historyczne smaczki? Maciej Woroch w „Londynie po mojemu” właśnie daje czytelnikom możliwość odbycia niezwykłej podróży i to wcale nie palcem po mapie. Wprost przeciwnie dostajemy okazję by przenieść się do stolicy Wielkiej Brytanii i spacerowym krokiem poznać go nie jedynie od strony słynnych budowli, ale także ludzi. Jednak to wstęp do zwiedzania również mniej znanych miejsc lub spojrzenia z całkiem innej perspektywy na topowe zabytki. Jak przyznaje sam autor nie jest to lista kompletna, lecz z pewnością oferująca ciekawe kierunki. Kartka po kartce patrzymy jednocześnie z ujęcia mieszkańca metropolii i turysty, co wcale nie wyklucza, lecz daje nieograniczone warianty na samodzielne poznawanie lokalnych miejscówek. A może tak spojrzeć od strony kinematografii, której tła użyczyły londyńskie krajobrazy lub królewskiego splendoru? Kto nie chciałby utrwalić swojej turystycznej przygody na przyciągających wzrok kadrach? Porady gdzie i kiedy je zrobić także znajdziecie. Nie obeszło się też bez praktycznych porad, jakich nieznajomość mogłaby być przyczyną niepotrzebnego narzekania. Maciej Woroch jest doskonałym przewodnikiem, potrafiącym ze znawstwem zajmująco opowiadać i równocześnie przekazywać istotne informacje. „Londyn po mojemu” to faktyczny spacer po miejscach, dziejach i z postaciami, jakie naprawdę skutecznie zachęcają by ponownie z nimi spotkać, ale tym razem na żywo.
From London with love... chciałoby się rzec... "Maciej Woroch. Fakty. Londyn" - pewnie każdy z nas słyszał ten tekst wiele razy. Tak zazwyczaj pan Maciej kończy swoją relację dla telewizyjnych Faktów. Teraz jednak, zamiast kilkudziesięciosekundowej relacji w tv, reporter napisał książkę, która zabiera nas w pasjonującą podróż po stolicy United Kingdom. Publikacja łączy w sobie elementy przewodnika, reportażu i czegoś w rodzaju osobistego pamiętnika. Czuć, że Maciej Woroch kocha to miasto. W gawędziarskim stylu prowadzi przez Londyn, jakiego nie znamy. To nie tylko garść historii, praktycznych informacji i oczywistych atrakcji turystycznych miasta. To również mnóstwo ciekawostek, anegdot i mało znanych zakamarków. Opowieści z różnych momentów pracy reporterskiej pana Macieja są pełne emocji, często zabawne, ale też są i takie, w których wyraźnie czuć, że odcisnęły trwały ślad w pamięci reportera. Dzięki panu Maciejowi poznałam historię kultowej piosenki Miki "Relax. Take it easy", którą mój małżonek często fałszuje pod nosem. Nie sądziłam, że ten lekki, rozrywkowo brzmiący utwór powstał jako hołd dla dramatycznych okoliczności. Do moich ulubionych rozdziałów zaliczam ten o nietypowych przepisach, ten związany z historią Big Bena i London Bridge oraz filmowy Londyn. No bo nie wierzę, żeby ktoś, tak jak ja wciąż czujący niesłabnącą magię Harry Pottera, będąc w Londynie, nie chciał stanąć na peronie 9 i 3/4. Wspaniała, pięknie wydana książka. Jestem nią zafascynowana i na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę, bo Londyn widziany oczami Macieja Worocha ma zupełnie inny wymiar.
Maciej Woroch, dziennikarz, korespondent jednej z największych stacji telewizyjnej od lat mieszka w Londynie. Ze względu na wykonywaną pracę niejedno widział i niejedno przeżył. W swojej książce "Londyn po mojemu. Spacer po mieście i historii" staje się przewodnikiem i prowadzi nas po pięknych i ciekawych miejscach opisując nam ich historię czy związane z nimi ciekawostki. A także smaczki z doświadczeń dziennikarskich. I robi to znakomicie, bo od tej książki naprawdę trudno się oderwać i równie ciężko o niej zapomnieć. Czytałam ją niczym wytrawny kryminał... Woroch zdecydowanie ma dar opowiadania! Książka jest rewelacyjna! Ona tętni życiem, kolorami, emocjami. Czuć smaki i zapachy. A także oddech historii stolicy Wielkiej Brytanii. W "Londynie po mojemu" znajdziemy różne oblicza tego miasta. Zarówno historyczne, jak i kulturowe. Anegdoty i porady przy planowaniu podróży, praktyczne tipy np. dotyczące podróży piętrowym autobusem czy rejsu po Tamiziem. A nawet informacje o tym, gdzie i jak zrobić najlepsze zdjęcia! To wyjątkowa opowieść. Bardzo się z piórem Pana Macieja polubiłam i chętnie sięgnęłabym po kolejną jego książkę. Jeśli miałabym powiedzieć co mi się nie podobało to fakt, że ta podróż skończyła się zbyt szybko. Zdecydowanie była za krótka! Ale jakże wartościowa! I rozbudziła mój apetyt na Londyn! Warto jeszcze wspomnieć o stronie technicznej. Książka ta jest pięknie wydana. Gruby papier, piękne zdjecia, znakomita jakoś formy i treści. To była ogromna przyjemność! Dziękuję i polecam! Współpraca reklamowa
Macieja Worocha przedstawiać nie trzeba, bo chyba każdy, kto interesował się aktualnymi wydarzeniami w Londynie, go zna i wie czym się zajmuje. To dzięki niemu otrzymujemy najświeższe informacje i nowinki z brytyjskiej stolicy, ale tym razem dzieli się z nami swoją codziennością i pracą od nieznanej nam dotąd strony. Autor zabiera nas w niesamowitą podróż po mieście, zasypując nas ciekawostkami o Londynie na każdym kroku. Co ciekawe, już w pierwszym rozdziale możemy zobaczyć, w jaki sposób będzie wszystko przez niego relacjonowane. Nie mamy tutaj suchych faktów, które jako dziennikarz mógłby zaserwować, ale historie i opowieści przekazane z pasją. Moim zdaniem najciekawszymi momentami były już nie same fakty, jak śmierć Elżbiety II, ale to, co wtedy robił, jak wyglądała jego praca, jakie były jego odczucia i jak się przygotowywał do przekazania wiadomości odbiorcom w całej Polsce. Bardzo ciekawym rozdziałem jest ten zamykający książkę (nie licząc ostatniego "Dlaczego Londyn?", który uznaję za posłowie),czyli "Moje londyńskie the best of". Jest to dosyć obszerny (chociaż Maciej Woroch bez przerwy odkrywa cuda tego miasta) 'poradnik', dzięki któremu dowiemy się, jakie miejsca są według niego najciekawsze i godne zobaczenia. Jest to oczywiście jego osobisty ranking, ale jako osoba, która od ponad piętnastu lat mieszka i pracuje w Londynie, wie co robi i co poleca. Bardzo polecam! Jest ciekawie, momentami zabawnie, innym razem przygnębiająco, ale jest prawdziwie, co chyba jest najważniejsze.
Jeśli ktoś z Was ma w planach Londyn, to znalazłam nietypowy przewodnik po tym mieście - książkę "Londyn po mojemu" znanego Wam zapewne z ekranów telewizora Macieja Worocha. Dlaczego warto po nią sięgnąć? A no dlatego, że mamy tutaj bardzo szczegółowy plan zwiedzania - od opisu każdego z lotnisk, po transport do miasta wraz z cenami, wskazaniem miejsc noclegowych, kulinarnych i krajobrazowych na fotoporadach dla instagramerów kończąc. A to wszystko okraszone ciekawymi historyjkami z pracy reportera i mnóstwem zdjęć. Fajne jest to, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Nie ważne, czy interesujesz się polityką, rodziną królewską, lubisz zwiedzać muzea, obejrzałeś wszystkie części Harry Pottera, kochasz zakupy, chcesz odwiedzić nietypowe puby czy kawiarnie czy uwielbiasz robić zdjęcia - każdemu z tych zagadnień pan Maciej poświęcił kilkanaście stron. Przeczytasz też o tym, jak te kilka minut na żywo jest okupione różnymi perypetiami, przejdziesz spacerem nad Tamizą, spojrzysz na Londyn z góry z komina starej elektrowni, dowiesz się, jakie absurdalne przepisy mają brytyjczycy, gdzie pójść by stanąć na południku zerowym, dlaczego niebieskie drzwi z filmu "Nothing Hill" są uciążliwe dla mieszkańców i....kiedy ulicami miasta tysiące golasów przejeżdżają rowerami przez centrum miasta🫣 Książka ciekawa, wciągająca i na pewno bardzo pomocna przy planowaniu wyjazdu do Londynu, gdyż nie brakuje podpowiedzi, co można ominąć, a co jest tak zwanym "must see". Polecam!
02-10-2024 o godz 19:21 przez:
Urszula Krawczyńska
"Londyn po mojemu. Spacerem po mieście i historii "to książka, w której zawarte jest wszystko, dosłownie wszystko, jej wnętrze zawiera dużo więcej niż zakładałam przed przeczytaniem. Dowiemy sie jak wygląda praca korespondenta, jej plusy i minusy, ale autor opisał tez różne sytuacje, które go spotkały podczas kręcenia materiałów, niektóre zabawne, inne frustrujace, ale wszystkie bardzo ciekawe. W książce znajdziemy również trochę historii ale napisanej w taki sposób, że będzie przyjemna dla przyjęcia nawet przez osoby, które zasypiają przy każdej wzmiance o datach :) Autor dodał też rozdziały, które przydadzą się w trakcie zwiedzania, typowo turystyczne miejsca i te poza utartym szlakiem, ogrom informacji tam zawartych jest porażający. Nie jest to tylko przewodnik, nie jest to tylko książka o tym pięknym mieście, w niej jest doslownie wszystko, byłam bardzo zaskoczona ilością zawartych tam informacji od praktycznych po osobiste wspomnienia i przede wszystkim da się odczuć miłość i zachwyt opisywanym miastem. Bardzo lubię tę serię wydawnictwa Luna, i to jak zawsze uda sie pięknie połączyć tekst i zdjęcia w taki sposób, że czyta się to trochę jak klasyczną książkę a trochę jakby sie oglądało album, a zdjęcia autor wybrał ze swojej kolekcji naprawdę bardzo ciekawe. Szczerze mówiąc książka jest tak interesująca, ze nawet ja, która nie planowalam podróży do Londynu zaczęłam brać ten kierunek pod uwagę :)