Nowe dodruki 1 tomu nie mają czerwonych obwódek stron. To ważne info. Książka wciągająca i zdecydowanie warta zakupu. Kolejne tomy też trzymają poziom.
„Nibynoc”. Książka, którą kupiłam dawno temu, potem dokupiłam drugi tom… i postanowiłam nie czytać, bo się naczytałam negatywnych opinii. Nie bardzo wiedziałam, czy dać te książki komuś, czy może sprzedać, więc nie robiłam z nimi nic. I tak sobie stały zapomniane na najniższej półce regału, aż mnie Lidia z Booklore namówiła, żebym spróbowała przeczytać pierwszy tom. I spróbowałam. Mia ledwie uchodzi z życiem po nieudanej rebelii swojego ojca, który jako zdrajca zostaje powieszony. Dziewczyna, pozbawiona rodziny i przyjaciół postanawia zemścić się na winnych rozpadowi jej bliskich. Prócz determinacji posiada również dar rozmawiania z cieniami. Przy pomocy emerytowanego zabójcy, dziewczyna uczy się, aby wstąpić do Czerwonego Kościoła, gdzie szkoli się najgroźniejszych zabójców w całej Republice. Ma to być jej klucz do zemsty, ale nauka w Kościele sama w sobie będzie jedną wielką próbą. Czy Mia jej podoła? Wiecie, gdy czytałam opis książki byłam ciekawa, jak autor ugryzie ten temat, bo sam opis nie sugerował niczego świeżego i zaskakującego. Powiedziałabym nawet, że opis fabuły to taki miszmasz wszystkiego co już kiedyś było, w dodatku z nastoletnią twardzielką w roli głównej bohaterki. Ale gdy zaczęłam czytać, początkowo dość pomału, krok po kroku zagłębiałam się w świat wykreowany przez autora i nawet nie wiem kiedy, a wsiąkłam na amen. Podoba mi się sposób prowadzenia narracji i te niezliczone ilości przypisów, które były dla mnie źródłem wiedzy o świecie, w którym żyje Mia. Lekki i dobry styl, do tego bardzo plastyczne opisy, spora porcja humoru i wartka akcja. Czego można chcieć więcej? Ano spójnej fabuły, bez lukrowanego wątku miłosnego podczas którego bohaterka już przy pierwszych motylach w brzuchu traci zdolność racjonalnego myślenia. Tego ostatniego na szczęście w Nibynocy nie ma, choć przyznam się w sekrecie, że liczyłam na choć krótki romans pomiędzy Mią a jednym z bohaterów. Niestety nie dane mi było o nim przeczytać, ale nie przeszkodziły mi te moje zawiedzione nadzieje w cieszeniu się lekturą. Fabuła jest spójna i autor konsekwentnie dąży w wyznaczonym kierunku. Gdy myślałam, że wiem jak to wszystko się potoczy, że mimo obiecującej pierwszej połowy, druga część powieści powieli schemat setek innych historii w tym stylu, autor zrobił mi kilka psikusów i totalnie zaskoczył. Naprawdę byłam ogromnie zaskoczona jak poprowadził akcję, jak rozwinął niektóre wątki i jak pokierował życiem Mii. Bardzo mi się to spodobało, bo to daje nadzieję, że kolejny tom będzie lepszy. Sposób ukazanie swoich bohaterów autorowi wyjątkowo się udał. Nie było w tej książce postaci, które by mnie denerwowały czy irytowały. Sama Mia jest bardzo fajną bohaterką, nieprzerysowaną, potrafiącą racjonalnie myśleć i podejmować sensowne decyzje. Nie ma w niej nic ani z rozszczebiotanej nastolatki, ani superhiper twardzielki, która nikogo i niczego się nie boi. Jest twarda, jest harda, ale i wrażliwa i ma serce tam gdzie trzeba. Co patrząc na profesję jaką postanowiła się zajmować jest dość wyjątkowe. Nie znajdziecie w Nibynocygłownej bohaterki wulgarnej, pyskatej i aroganckiej tylko doświadczoną przez życie twardą i zdeterminowaną młodą dziewczynę, która mimo wszystko zachowała w sobie pewną dozę wrażliwości. „Nibynoc” to książka w swoim gatunku bardzo dobra. Ciekawa, wciągająca, dobrze napisana, z wyrazistymi bohaterami. Spójna fabuła, zaskakujące zwroty akcji i bohaterowie, których zwyczajnie się lubi. Pomimo tych wszystkich negatywnych opinii, ja jestem bardzo na tak i zachęcam do sięgnięcia po tą powieść, zwłaszcza, że tom drugi od dawna już jest dostępny, a trzeci (finalny) ma się ukazać już w marcu. Polecam.