„Młode jabłka mają gładką skórkę, nie mają żadnych plamek są idealne. Ale gdy się je ugryzie… często są twarde, cierpkie, niedojrzałe. Natomiast dojrzałe jabłko, nawet jeśli tu i ówdzie ma zmarszczoną skórkę, może lekkie przebarwienia… to jest soczyste. Słodkie. Najlepsze. Młode owoce są dla tych, którzy cenią jedynie wygląd. Ale tylko znawca sięgnie po to, co naprawdę ma smak. Dojrzałe jabłko to owoc, którego wartość nie tkwi w powierzchniowości, ale we wnętrzu.”. W codziennym pędzie i natłoku obowiązków często trudno znaleźć chwilę, by się zatrzymać, wsłuchać w swoje pragnienia i spojrzeć na wszystko z dystansu. Lidia od dłuższego czasu odczuwa, że życiowa monotonia coraz bardziej ją przytłacza, a w jej wnętrzu narasta poczucie samotności. Ma wrażenie, że stala się niewidzialna dla męża, który w ostatnich latach skupia się głównie na pracy i zawodowych obowiązkach. Pewnego dnia przypadkiem natrafia na ogłoszenie starszej pani, która poszukuje towarzystwa. Nie waha się ani chwili, instynktownie, czując, że właśnie tego potrzebuje. Sielskie chwile na wsi, długie rozmowy przy herbacie i zapach świeżo upieczonej szarlotki stają się dla niej wytchnieniem oraz początkiem zmian, jakich się nie spodziewała. W życiu każdego z nas zdarzają się sytuacje, które przytłaczają do tego stopnia, że czujemy, że rzeczywistość nas przerasta. Problemy, z którymi zmagają się bohaterowie, odzwierciedlają te, które możemy dostrzec w naszym otoczeniu, a niektóre z nich mogą być nam szczególnie bliskie. W końcu, kto z nas nie miał czasem wrażenia, że wciąż nawarstwiające się obowiązki nie mają końca, a kolejne dni zacierają się między sobą. W tym pośpiechu powoli gubimy radość z życia i drobne zachwyty. Autorka przypomina, że warto dostrzegać i czerpać radość z małych rzeczy oraz prostoty, ponieważ to one budują pełnię życia. Drugim istotnym aspektem jest samotność. Gdy cisza dnia odbiera radość, zaczynamy wypatrywać, choćby najmniejszych zmian w codziennej rutynie, czy obecności drugiego człowieka. A czasem nie potrzeba wiele, wystarczy, że ktoś wysłucha, porozmawia i po prostu będzie obok. Powieść zawiera wiele życiowych drogowskazów i choć w pewnym momencie z niepokojem obserwowałam rozwój wydarzeń i podejmowane decyzje, to finalne przesłanie koi duszę i otula nadzieją.
„Smak dojrzałych jabłek” to powieść niezwykle ciepła, poruszająca i refleksyjna. Autorka z dużą wrażliwością pokazuje, że życie nie kończy się w momencie, gdy dzieci wyfruwają z gniazda, a małżeństwo wydaje się jałowe i przewidywalne. Wręcz przeciwnie, to właśnie wtedy można odkryć w sobie odwagę, by poszukać własnego szczęścia. Lidia, główna bohaterka, jest postacią prawdziwą i autentyczną. Jej samotność, rozczarowanie i wewnętrzna tęsknota za bliskością są opisane subtelnie, ale jednocześnie bardzo sugestywnie. Jej historia przypomina, że w życiu nigdy nie jest za późno, aby odnaleźć siebie, zacząć myśleć o własnych potrzebach i otworzyć się na to, co nowe. Relacja Lidii i Witolda rozwija się w sposób naturalny, bez przesadnego dramatyzmu, a jednak z wyczuwalnym napięciem. To uczucie rodzi się z prostych rozmów i zwykłych gestów, niczym delikatne światło wprowadzające ciepło do chłodnego pokoju. Bohaterowie, dojrzali i doświadczeni przez los, stają się niezwykle wiarygodni. Czytelnik łatwo może się z nimi utożsamić, bo ich dylematy są tak bliskie życiu wielu z nas. To piękne, że autorka zamiast kreować idealizowane postacie, pokazuje ludzi pełnych wątpliwości, słabości i pragnień, a przez to jeszcze bardziej ludzkich. Ogromnym atutem książki jest także postać Bogumiły. Ta emerytowana pianistka to kobieta mądra, serdeczna i spokojna, przypominająca starą jabłoń dającą cień w upalne lato. Nie ocenia, nie poucza, ale potrafi wysłuchać i swoją obecnością wnieść ukojenie. To właśnie ona staje się dla bohaterów kimś w rodzaju drogowskazu, osoby, która pokazuje, że w życiu ważniejsze od pośpiechu i powinności jest prawdziwe spotkanie z drugim człowiekiem. „Smak dojrzałych jabłek” to powieść, która daje nadzieję i otuchę. Czyta się ją lekko, ale jednocześnie głęboko zapada w serce. To historia o tym, że miłość i szczęście nie mają wieku, że nawet po latach rutyny można poczuć motyle w brzuchu i że czasami, pomimo wyrzutów sumienia, warto postawić siebie na pierwszym miejscu. Najgorsze bowiem, co może się przydarzyć, to przez całe życie zadowalać innych i zapomnieć o sobie. To piękna, nastrojowa i pełna ciepła opowieść o odwadze do zmian, o dojrzewaniu do własnych decyzji i o tym, że nigdy nie jest za późno, by zacząć naprawdę żyć.
Lubicie prozę Karoliny Wilczyńskiej? Bo ja bardzo 🥰. A najbardziej uwielbiam serię „Stacja Jagodno” 🩷. Karolina Wilczyńska ma wyjątkowy dar pisania o zwyczajnym życiu tak, że staje się ono niezwykłe. W swojej najnowszej książce, zatytułowanej „Smak dojrzałych jabłek” nie znajdziemy nagłych zwrotów akcji czy spektakularnych wydarzeń. To książka, która płynie powoli, dokładnie tak jak życie na wsi, gdzie trafia Lidia – bohaterka stojąca w bardzo ważnym momencie swojego życia. Lidia, to kobieta w średnim wieku, która coraz częściej czuje się samotna. Córka mieszka za granicą, a mąż niemal całkowicie zatraca się w pracy. Kiedy kolejny raz zawodzi jej oczekiwania, Lidia postanawia wreszcie zrobić coś dla siebie. Wyjazd na wieś wydaje się ucieczką, ale szybko okazuje się szansą na spojrzenie na własne życie z innej perspektywy. W domu Bogumiły, starszej pianistki, Lidia odnajduje spokój i przestrzeń, by usłyszeć samą siebie. To właśnie tam poznaje Witolda, który – podobnie jak ona – czuje się przytłoczony swoim światem i obowiązkami. Jako młody ojciec próbuje sprostać wymaganiom pracy i rodziny, ale coraz bardziej gubi w tym siebie. Ich relacja rozwija się bardzo naturalnie, bez fajerwerków, ale z ogromną dawką autentyczności. „Smak dojrzałych jabłek” to historia o dojrzewaniu – nie tylko do zmian, ale też do uważności na siebie i na drugiego człowieka. To książka, która stawia pytania: czym dla mnie jest szczęście? Czy mam odwagę zacząć od nowa? I przypomina, że nigdy nie jest na to za późno. Ogromnym atutem powieści jest postać Bogumiły. Choć wydaje się być bohaterką drugoplanową, to jednak to wokół niej skupiają się losy Lidii i Witolda. Bogumiła nie jest już w wieku, w którym „wszystko dopiero przed nią”, ale w jej sposobie bycia czuć spokój, ciepło i mądrość kogoś, kto wie, jak cieszyć się prostymi rzeczami. Jej dom staje się dla innych azylem – miejscem, gdzie można złapać oddech i zastanowić się nad własnym życiem. „Smak dojrzałych jabłek” to piękna, spokojna, a zarazem poruszająca opowieść, idealna na długie jesienne wieczory. Daje dużo ciepła i zostawia w czytelniku refleksję na długo po odłożeniu jej na półkę. Polecam bardzo, zwłaszcza tym, którzy lubią książki „do smakowania” – powoli, z herbatą w ręku i w ciszy. 🧡
20-09-2025 o godz 07:45 przez:
atrament_na_papierze
📚 "𝚂𝚖𝚊𝚔 𝚍𝚘𝚓𝚛𝚣𝚊ł𝚢𝚌𝚑 𝚓𝚊𝚋ł𝚎𝚔" - 𝙺𝚊𝚛𝚘𝚕𝚒𝚗𝚊 𝚆𝚒𝚕𝚌𝚣𝚢ń𝚜𝚔𝚊 🍎🍁 Ocena: ⭐⭐⭐⭐/5 Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Literackim 🍎 „Smak dojrzałych jabłek” Karoliny Wilczyńskiej to opowieść o tym, jak czasem trzeba zatrzymać się w biegu, by usłyszeć prawdziwy rytm swojego życia. Lidia, kobieta stojąca u progu pięćdziesiątki, od dawna czuje się niewidzialna dla męża pochłoniętego pracą, a wyjazd córki za granicę tylko pogłębia jej samotność. Kolejne rozczarowanie staje się dla niej impulsem do zmian – wyjeżdża na wieś, gdzie w domu starszej i niezwykle mądrej pianistki Bogumiły znajduje azyl i spokój. Tam spotyka Witolda, zmęczonego ojca i profesjonalistę, który podobnie jak ona pragnie oddechu od codzienności. Ich rozmowy, pełne refleksji i zadumy, stają się początkiem powolnej przemiany, odkrywania pragnień i potrzeb, które przez lata były spychane na dalszy plan. 🍎 Wilczyńska kreśli swoją historię z ogromną subtelnością. Nie ma tu gwałtownych zwrotów akcji, lecz rytm spokojny jak spacer jesiennym sadem – pełen zapachu dojrzałych owoców, szelestu liści i nostalgii. Autorka mistrzowsko pokazuje, jak rutyna i zabieganie potrafią przyćmić to, co w życiu naprawdę cenne, a jednocześnie podsuwa nadzieję, że nigdy nie jest za późno na nowe początki. Bogumiła, swoją mądrością i życiowym spokojem, staje się dla bohaterów przewodniczką – nie moralizuje, lecz inspiruje, zachęcając do spojrzenia na świat z innej perspektywy. 🍎 „Smak dojrzałych jabłek” to książka, która koi i otula jak ciepły koc, a jej klimat sprzyja zadumie i wyciszeniu. To idealna lektura na jesienne wieczory – pełna melancholii, ale też ciepła i nadziei. Wcześniej miałam okazję czytać „Ucieczkę last minute”, a jeszcze wcześniej „Pięć odcieni miłości” i jestem pod ogromnym wrażeniem, że Karolina Wilczyńska potrafi tak sprawnie poruszać się pomiędzy nastrojami – od lekkich, humorystycznych historii, po głębokie, refleksyjne opowieści, które zostają w sercu na długo. 🍎 Ta książka to literacka podróż, która przypomina, że nawet jeśli życie bywa trudne, potrafi być słodkie jak tytułowe jabłka – wystarczy tylko dać sobie czas, by odkryć ich smak.
Za każdym razem, kiedy sięgam po książkę @karolina_wilczynska_autorka wiem doskonale, że czeka na mnie głęboka opowieść, która mnie nie zawiedzie. Tym razem nie było inaczej, ale zacznijmy od początku. Autorka zabiera nas w podróż, gdzie życie naszych bohaterów płynie powoli. Z pozoru wszystko wydaje się idealne. Lidia ma męża lekarza, który jest oddany swojej pracy. Kobieta przyzwyczaiła się do swojej egzystencji, jednak z każdym kolejnym dniem zaczyna odczuwać samotność, coraz częściej jej czegoś brakuje. Punktem zapalnym staje się moment, w którym jej mąż odwołuje ich wspólne wyjście. Kobieta postanawia uciec, żeby przemyśleć swoje życie. Drugim bohaterem jest Witold, który ma piękną żonę, dwójkę dzieci, świetną pracę. Jego świat kręci się w koło rodziny, pracy, a także cioci, która jest starsza i samotna. To właśnie u Bogumiły zawsze odnajduje spokój, którego mu brakuje w jego domu. Zarówno Witold jak i Lidia to dwie zagubione dusze, które muszą pomyśleć, co jest dla nich najważniejsze, jakie są ich priorytety i czy ich życie warte jest tego wszystkiego. Razem z nimi przeżywamy ich rozterki, widzimy bolączki, a także dylematy. Każde z nich mierzy się z czymś innym, jednak oboje właśnie w domu Bogumiły odnajdują upragniony spokój. Wyobraźnie sobie ten klimat, domek na wsi, piękny sad, herbatka w dzbanuszku, a w samym centrum starsza, bardzo mądra pani, która otwiera oczy na wiele spraw, nie sugerując konkretnego rozwiązania. „Smak dojrzałych jabłek” to lektura wyjątkowa, życiowa, pełna mądrości, która zmusi swojego odbiorcę do rozmyślania o swoim życiu. To historia, która pozwala nam znaleźć balans, a także odwagę i przede wszystkim jest to opowieść o drugich szansach i naprawie tego, co na pierwszy rzut oka wydaje się nie do naprawienia. @karolina_wilczynska_autorka stworzyła książkę wyjątkową, z której można wynieść wiele mądrości życiowej. Myślę, że powinien przeczytać ją każdy, kto wpadł w prozę życia. Będzie to pozycja idealna dla osób, w których związku minęła wiosna i lato, a nastała jesień. Jeśli przeczytacie ten tytuł, będziecie wiedzieć skąd takie odniesienie do pór roku, nie jest to przypadkowe.
Pozycja „Smak dojrzałych jabłek” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki i zdecydowanie należy ono do wyjątkowo udanych. Błyskotliwe, sugestywne i nadzwyczaj przyjemne pióro, niełatwa, niesłychanie życiowa, angażująca tematyka, a wszystko dopieszczone nietuzinkowymi, złożonymi postaciami, z jakimi nie sposób się nie utożsamić! Czyżby utalentowanej pisarce udało się nakreślić lekturę idealną? Pierwsze, co zachwyca, to hipnotyzująca, klimatyczna, przepiękna okładka, a jednak nakreślona opowieść nie jest już tak kolorowa i bajkowa. Pisarka nie ucieka od trudnej, bolesnej tematyki, nakreśliła bowiem nadzwyczaj życiową, refleksyjną historię, która przez swój autentyzm silnie angażuje czytelnika, czyniąc z niego naocznego świadka, wręcz pełnowymiarowego uczestnika poznawanej opowieści. Bezsprzecznie, współczesny pęd, poświęcenie pracy, pogoń za dobrostanem, przebodźcowanie i pochłaniający wir kolejnych obowiązków nikomu z nas nie jest obcy. Autorka pod postacią subtelnej, sugestywnie nakreślonej historii przemyca niezbędną lekcję, zachęca, by zatrzymać się choć na chwilę i spróbować odkryć, co tak naprawdę ma sens. Czy warto gonić za czymś nieuchwytnym, chwilowym, nieodwracalnie przekreślając w ten sposób całą przeszłość, burząc dojrzałe, choć trochę zakurzone, lecz przecież prawdziwe relacje? Bezsprzecznie, to jedna z tych pozycji, które choć toczą się powolnym tempem, wywołują naprawdę wiele silnych emocji. Błyskotliwe zestawienie diametralnie różnych sytuacji, począwszy od samotnej starości, poprzez pierwszą, naiwną miłość, aż do osamotnienia w związku i przebodźcowania rodzinną sytuacją, skłania do zadumy, nie tylko na temat życia bohaterów, lecz również naszego własnego. „Smak dojrzałych jabłek” jest poruszającą, hipnotyzującą, wywołującą lawinę refleksji historią, jaką pochłania się z zapartym tchem. Inteligentna, a zarazem przeszywająca, brutalnie obnażająca, lecz także kojąca i skłaniająca do głębokiej zadumy, słodko-gorzka jak samo życie, a jednak napawająca serce nadzieją, niczym najcenniejszy balsam. Gwarantuję, iż ta sensualna opowieść podbije Wasze serca! Polecam!
Gdyby książki miały zapach, to ta miałaby cały wachlarz różnych zapachów, pachniałaby jabłkami, cynamonem, herbatą z dodatkiem konfitury z róży, drożdżowym plackiem ze śliwkami, a nade wszystko pachniałaby jesienią, jesiennym porankiem, kiedy słońce leniwie podnosi się nad łąkami spowitymi mgłą. Ta opowieść jest apetyczna i pełna aromatów, to doskonałe wręcz wprowadzenie do jesieni. Lidia ma wrażenie, że od lat jej mąż jej nie zauważa, całkowicie poświęcił się karierze medycznej i dobro pacjentów jest niejednokrotnie ważniejsze niż czas spędzany z żoną. Ich jedyna córka już dawno wyprowadziła się z domu i nie ma potrzeby bliskiego i częstego kontaktu z mamą. Jedno zdarzenie sprawia, że Lidia postanawia znów poczuć się potrzebna, chce by jej obecność była dla kogoś istotna, tym sposobem trafia pod dach pięknego, wiejskiego domu Bogumiły, starszej kobiety, która nie chce spędzać jesieni życia sama i szuka kogoś, kto zechce spędzać z nią czas. Kobiety świetnie się rozumieją, mimo znaczącej różnicy wieku, Bogumiła to skarbnica mądrości życiowej, kobieta, która obserwuje, nie osądza, a służy mądrą, życiową radą. W domu Bogumiły spotykają się Lidia i Witold, mężczyzna od lat opiekuje się starszą ciotką i choć początkowo sceptyczny, to z czasem Lidia budzi jego zaufanie, i coś jeszcze….. Czy Witold, mąż i ojciec dwójki małych dzieci, zaryzykuje wszystko co do tej pory zbudował, dla związku z inną kobietą? Czy warto ryzykować tak wiele bo wydaje nam się, że inne okoliczności będą bardziej sprzyjające? Ta książka świetnie pokazuje to by nie zapominać, że w każda decyzja niesie ze sobą konsekwencje i niejednokrotnie nieodwracalne, nie warto podejmować decyzji pochopnie, pod wpływem chwili, ryzykując tak wiele. To opowieść o prostych prawdach, o tym, że każdy chce czuć się ważny, zauważony, potrzebny, że warto głośno mówić o swoich potrzebach, lękach i obawach, bo nawet najtrudniejsza rozmowa jest lepsza niż przemilczane żale, które niszczą nas od środka. „Smak dojrzałych jabłek” to ciepła, otulająca wręcz powieść, której nie może zabraknąć w długie jesienne wieczory.
Chwile spędzone z tą powieścią sprawiły, że zrobiło mi się ciepło na sercu, inaczej spojrzałam na jesień, upływający czas. Pomyślałam sobie, że osób będących na życiowym zakręcie jest więcej, że wszyscy mamy podobne potrzeby, że zawsze jest nadzieja na odmianę losu i przewartościowania zamierzeń. Zrozumiałam, że każdy ma swoją samotność, a ta nawet oswojona, boli. Lidia spełnia się zawodowo, ale czuje się opuszczona w pustym domu. Córka się usamodzielniła, mąż nieustannie pracuje. Powoli dojrzewa do zmian, czuje, że jeżeli czegoś nie zrobi, to nabrzmiewające w niej poczucie frustracji wybuchnie. Chce, by życie znowu miało sens, chce być potrzebna. Bogumiła cieszy się każdą chwilą, jest pogodzona z czasem. Z godnością zaakceptowała powykrzywiane stawy i rzednące włosy, jednak pragnie odmiany, przede wszystkim rozmów, towarzystwa drugiej osoby. Witold opiekuje się mieszkającą samotnie ciotką. Relacja między nim a uroczą, starszą damą jest wzruszająca. Siostrzeniec kocha przenikliwy umysł, czułe serce, wyrozumiałość staruszki, jednak ma swoje zobowiązania. Jej dom jest dla niego nieustającą oazą – ciszy, prostoty, ukojenia. Co łączy tę trójkę? Poczucie pustki, zagubienia, potrzeba bycia ważnym dla kogoś. Bohaterowie mają swoje światy, inne rzeczywistości, ale tej jesieni coś w nich pęka, następuje przełom, zaczyna dominować pragnienie bliskości, dostrzeżenia, wysłuchania. Los postanowił im pomóc, poprowadził ich ścieżki równolegle i postawił obok siebie. Autorka tak pięknie, czule pisze o jesieni, że nawet zakochani w innych porach roku, zmienią o niej zdanie. Dla niej jesień pachnie dymem i przemijaniem, lśni łagodnym, bursztynowym światłem, kołysze się wraz ze źdźbłami traw, a przebarwiające się liście drżą na gąłązkach w delikatnym półśnie. Ta powieść jest piękna, empatyczna, ma w sobie niesamowity urok i intymność! Daje zrozumienie, siłę i wsparcie…
Smak lub zapach, który kojarzy Ci się z jesienią?🍎 Dla mnie po lekturze tej powieści odpowiedź jest oczywista – „Smak dojrzałych jabłek” Karoliny Wilczyńskiej. To historia, która pachnie spokojem, dojrzewaniem i odwagą, by wreszcie pomyśleć o sobie. 🍂 Lidia, zbliżająca się do pięćdziesiątki, zaczyna czuć, że jej życie zostało podporządkowane innym. Mąż coraz częściej wybiera pracę, córka mieszka w Londynie, a ona sama coraz mocniej doświadcza samotności. Gdy pewnego dnia coś w niej pęka, decyduje się na zmianę – wyjazd na wieś. Tam spotyka Bogumiłę i Witolda, a wraz z nimi – zupełnie nową perspektywę. 🌿 Ogromnym atutem powieści jest narracja prowadzona zarówno z perspektywy kobiety, jak i mężczyzny. Dzięki temu możemy zajrzeć do dwóch światów i zrozumieć, jak różne bywają potrzeby, emocje i oczekiwania. Autorka nie daje prostych odpowiedzi – raczej rodzi pytania, które czytelnik zabiera ze sobą po zakończeniu lektury. ✨ „Smak dojrzałych jabłek” to powieść kojąca i refleksyjna. Wnosi do życia spokój, chwilę zatrzymania i zmusza do zastanowienia: czy wybieranie siebie to egoizm, czy wręcz największy dar, jaki możemy sobie ofiarować? 🍁 Warto też zwrócić uwagę na tytuł – piękny i symboliczny. Z jednej strony przywołuje jesień, porę roku, która sprzyja zadumie i zmianom. Z drugiej – odnosi się do dojrzałości bohaterów, ich doświadczeń i życiowych decyzji. To właśnie ta wieloznaczność sprawia, że książka rezonuje tak mocno. 🍇 „Smak dojrzałych jabłek” to naprawdę bardzo udana obyczajówka – przemyślana, refleksyjna i pełna emocji, które wybrzmiewają jeszcze długo po lekturze. Poświęcenie czasu tej książce okaże się owocne w refleksje i chwile spokoju. Historia ta rodzi nadzieję i cichą pewność, że nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa. Współpraca z @wydawnictwoliterackie Więcej recenzji na IG Książkowa Przystań
Lidia czuję się niezauważana. Choć ma męża, tylko się z nim mija. Brak czułości, bark rozmowy. Maciej ciągle przebywa w szpitalu, gdzie pracuje jako chirurg. Często zostaje po godzinach. Czara goryczy przelewa się u Lidii, gdy Maciej nie wraca na umówiony wcześniej wspólny wieczór. Na jakie kroki zdecyduje się kobieta? Witold czuję się zmęczony. W domu ciągły chaos, dzieci hałasują, żona wciąż w biegu, a teraz jeszcze opiekunka się nie zjawiła. Zaczyna go to przytłaczać. Jeździ odwiedzać ciotkę, która ma swoje lata. Jednak żona nie rozumie tak częstych wyjazdów. Czy małżonkowie dogadają się? Bogumiła czuję się niezwykle samotna. Co prawda odwiedza ją Karina i robi zakupy, ale brak im wspólnych tematów, bo młodość rządzi się swoimi prawami. Odwiedza ją też Witold, jednak ma on swoją rodzinę i obowiązki. A gdyby tak wynająć damę do towarzystwa? Nie chodzi tu o opiekę, ale o wspólnie spędzony czas. Czy ten pomysł ma w ogóle szansę? Lidia, Witold, Bogumiła - choć każda z tych osób jest inna, łączy ich samotność. A co jeśli przewrotny los postanowi skrzyżować ich ścieżki życia? Trafiłam na kolejną świetną książkę. Autorka pisze tak, że miałam wrażenie, że byłam tam razem z bohaterami. Do tego opisy, dzięki którym widziałam wszystko oczami wyobraźni i świetne porównania. Najbardziej spodobały mi się te o jabłkach, porach roku i rzece. W książce tej autorka pokazała, że wśród ludzi również można być samotnym, a codzienność może przytłaczać. Towarzyszymy bohaterom w ich rozterkach i trudnych wyborach. To książka o prozie życia, codzienności, ale także o bliskości i rodzinie. I o tym, że czasem doceniamy coś dopiero, gdy to stracimy. Bardzo podobały mi się historie tych osób. Wam również bardzo polecam. Zobaczycie, szybko polubicie Lidię, Witka i Bogusię.
„Smak dojrzałych jabłek” Karoliny Wilczyńskiej to powieść, która w subtelny, ale bardzo prawdziwy sposób opowiada o tym, że na zmiany w życiu nigdy nie jest za późno. To historia o odwadze, dojrzewaniu do decyzji i o tym, że czasem, by odnaleźć siebie, trzeba pozwolić sobie na odcięcie od tego, co znane, choć nie zawsze daje szczęście. Główna bohaterka, Lidia, zbliżająca się do pięćdziesiątki, od lat żyje w cieniu innych – rodziny, obowiązków, codziennych schematów. Jej małżeństwo wydaje się puste, córka mieszka daleko, a ona sama coraz wyraźniej dostrzega, że nikt nie pyta jej o marzenia czy potrzeby. Decyzja o wyjeździe na wieś do Bogumiły – starszej kobiety, emerytowanej pianistki – staje się przełomem. To właśnie tam Lidia spotyka Witolda, mężczyznę, który podobnie jak ona próbuje odnaleźć spokój i odpowiedzieć sobie na pytanie, czego właściwie oczekuje od życia. Autorka bardzo sprawnie łączy wątki dwóch osób w różnych etapach życia, pokazując, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna mogą stanąć w obliczu podobnych dylematów: zmęczenia, niespełnienia, poczucia, że gdzieś po drodze zatracili samych siebie. Ich spotkanie nie jest gwałtowne ani dramatyczne – rodzi się z rozmów, wspólnych chwil, prostych gestów. To właśnie prostota i codzienność czynią tę historię tak prawdziwą i bliską czytelnikowi. „Smak dojrzałych jabłek” nie jest typowym romansem, choć znajdziemy w nim wątek uczucia. To raczej opowieść o dojrzewaniu do zmiany, o potrzebie troski o własne życie emocjonalne, o odzyskiwaniu siebie w świecie, który przez lata każe nam grać cudze role. Jeśli ktoś szuka historii, która nie tylko dostarczy emocji, ale także skłoni do zatrzymania się i zastanowienia nad własnym życiem – „Smak dojrzałych jabłek” zdecydowanie jest lekturą wartą uwagi.
„Smak dojrzałych jabłek” Karoliny Wilczyńskiej to książka, która pachnie jesienią - nie tą gwałtowną i burzliwą, ale cichą, spowitą mgłą, w której dojrzewa to, co długo było ukryte. To opowieść o kobiecie, która zbyt długo była dla innych, aż pewnego dnia odkrywa, że jej własne „ja” stało się cichym cieniem. Lidia, bohaterka u progu pięćdziesiątki, niesie w sobie historię wielu kobiet: cierpliwych, oddanych, zapominających o własnych potrzebach. Jej nagły wyjazd na wieś nie jest ucieczką, lecz oddechem – pierwszym od dawna. W spotkaniu z Bogumiłą, dawną pianistką, i Witoldem, mężczyzną zmęczonym życiem, rodzi się coś więcej niż zwykła relacja. To subtelne przebudzenie, szept, że wciąż można inaczej. Wilczyńska pisze tak, jakby dotykała słów opuszkami palców. Jej proza nie potrzebuje fajerwerków – wystarcza cisza, rozmowa przy herbacie, spojrzenie, które trwa chwilę dłużej. To literatura tkana z niedopowiedzeń i delikatnych gestów, w których kryje się prawdziwa siła. „Smak dojrzałych jabłek” nie odpowiada jednoznacznie na pytanie, czym jest szczęście. Raczej otwiera w nas przestrzeń, byśmy sami je zdefiniowali. To książka, która stawia przed nami lustro – subtelne, nieoskarżające, a jednak odsłaniające nasze własne tęsknoty i przemilczane pragnienia. Jest w niej melancholia, ale i nadzieja. Jak w dojrzałym jabłku – trochę słodyczy, trochę cierpkości, smak pełen życia. To powieść, którą się nie tyle czyta, co chłonie – i która zostaje z nami długo po ostatniej stronie, niczym echo pytania: czy naprawdę żyję tak, jak chcę? To lektura dla tych, którzy chcą się na chwilę zatrzymać, by usłyszeć swoje własne serce. Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @wydawnictwoliterackie (współpraca reklamowa) 🩷.
Cześć Moliki! Lubicie jesień? Ja uwielbiam ten czas, gdy w domu unosi się zapach jabłek, cynamonu i goździków, a na zewnątrz liście mienią się pięknymi barwami. To właśnie ten jesienny klimat – pełen ciepła i refleksji – odnalazłam w powieści „Smak dojrzałych jabłek” autorstwa Karoliny Wilczyńskiej, wydanej przez Wydawnictwo Literackie. Poznajemy Lidię – kobietę z pozoru spełnioną: ma rodzinę, stabilną pracę i piękny dom. Mimo tego coraz częściej czuje, że czegoś jej brakuje. Decyduje się na zmianę. Chce wreszcie zrobić coś tylko dla siebie. Z kolei Witold ma młodą żonę, dwójkę małych dzieci i mnóstwo obowiązków – zarówno w pracy, jak i w domu. Coraz bardziej go to przytłacza. Szukając chwili spokoju, odwiedza ciocię Bogumiłę – i właśnie tam poznaje Lidię. Co połączy tę dwójkę? To opowieść o poszukiwaniu siebie i swojej drogi. O tym, że samotność potrafi dopaść każdego – nawet wtedy, gdy jesteśmy otoczeni ludźmi i wydaje się, że mamy wszystko, co trzeba. Można być samotnym, żyjąc w „idealnym” świecie pełnym obowiązków i rutyny. „Smak dojrzałych jabłek” to historia o życiu, które czasem – mimo naszych starań – zaczyna się sypać. Drogi się rozchodzą, uczucia blakną. I wtedy pojawia się pytanie: czy warto walczyć o to, co było? Naprawiać? A może czasem lepiej wszystko zostawić i zacząć od nowa? W tej powieści znajdziemy ból, tęsknotę, ale też nadzieję na nowy początek. Autorka pięknie pokazuje, że warto – gdy wszystko się rozsypie – zatrzymać się, złapać oddech i spróbować zbudować coś od nowa. Na szczególną uwagę zasługuje postać starszej kobiety – Bogumiły. To cicha opoka, pełna mądrości i spokoju. Jej obecność daje bohaterom (i czytelnikowi!) poczucie bezpieczeństwa i wsparcia.
Wczoraj skończyłam czytać i od razu muszę podzielić się wrażeniami. Już okładka urzeka i zachęca do lektury, a każda kolejna przeczytana strona utwierdza w przekonaniu, że było warto. Lidia to dojrzała kobieta przed pięćdziesiątką. Jej jedyna córka mieszka w Londynie, a mąż poświęca cały czas pracy w szpitalu i kolejnym medycznym przypadkom. Samotna i monotonna codzienność Lidii zaczyna ją coraz bardziej przytłaczać. Namawia męża na wspólne wyjście i bardzo dużo się po nim spodziewa. Niestety Maciej ma pilniejsze sprawy i kobieta znowu zostaje sama. Rozczarowanie i poczucie niezrozumienia osiąga szczyt i Lidia postanawia zawalczyć o siebie. Znajduje ogłoszenie starszej pani, która poszukuje towarzystwa. W jednej chwili wyjeżdża na wieś i trafia pod dach Bogumiły. Witold ma własną firmę, dwoje małych dzieci i zapracowaną żonę. Tak bardzo potrzebne mu chwile spokoju odnajduje w domu cioci Bogumiły. Odkąd zamieszkuje w nim Lidia jego wizyty stają się coraz częstsze... Wspólne rozmowy i spacery rodzą nić porozumienia. Czy zdecydują się zmienić swoje dotychczasowe życie na rzecz kiełkującego uczucia. Czy warto przekreślić przeszłość i zacząć wszystko od nowa... Jest to wspaniała powieść o uczuciach i relacjach, pełna emocji i zmuszająca do refleksji. Historia o samotności, poczuciu niezrozumienia i potrzebie bliskości. Wszystko to otoczone piękną jesienną scenerią przy gorącej herbacie i jabłkowym cieście. Jesień stanowi nie tylko tło akcji ale staje się również symboliką kolei życia. Książka jest napisana lekko i czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Dzięki szczegółowym i realnym opisom przenosimy się do spokojnej jesiennej krainy pełnej kolorów, zapachów i smaków. Serdecznie polecam 🧡
22-09-2025 o godz 13:48 przez:
Ewelina Janiszewska-Wijas
Smak dojrzałych jabłek, to zrównoważona, dojrzała powieść, dla tych, którzy szukają w książkach odwagi stawania przed rzeczywistością. Autorka z szacunkiem do czytelnika, przedstawia prozę życia, która może czasem wydawać się spokojna, nużąca. Jednak ta powieść zostanie na długo. Bohaterzy to dojrzałe postacie pod względem emocjonalnym jak wiekowym. Samotność, może przytrafić się w każdym wieku. Pierwsza połowa książki ukazuje równolegle trzy postacie. Lida, wykładowczyni, na uniwersytecie, boleśnie odczuwa braku bliskości, ze strony męża, który od rana do wieczora pracuje, oraz dorosłej córki, która przebywa w Anglii. Jej dni upływają na obserwowaniu wrześniowego ogrodu, oraz czekania na męża. I nagle dostrzega, to co przez lata było przykryte. Całe życie poświęcała się dla innych. Witold ponad pięćdziesięcioletni właściciel firmy logistycznej, mający dwójkę małych bliźniaków, marzy o wytchnieniu i spokoju. W ciągle głośnym domu, brakuje mu przestrzeni. Jedyne wizyty u ciotki Ludmiły, dają mu chwilowe zatrzymanie. Ludmiła zaś traktuje każdy dzień jak dar. Przeżyła swoje życie jako pianistka. Jest już kobietą w starszym wieku, gdzie każda minuta z innymi ludźmi, nadaje jej sensu. Ta pogodna kobiecina, pewnego razu prosi młodą Karinę, o zamieszczenie ogłoszenia o poszukiwaniu osoby do towarzystwa. Na ogłoszenie przypadkiem trafia Lidia, która postanawia, przyjąć pracę. Czy zmiana wyjścia z marazmu jest jeszcze możliwa ? Niesamowita metafora, jesieni oraz jabłek, która tak jak życie mogą być smaczne i piękne, a czasem zimne i kwaśne. To jak będziemy gryźć życie, zależy od nas samych. Jesienne tło, może otulać i zatrzymywać. Na zmianę, zawsze jest czas, tylko wystarczy po nią sięgnąć.
21-10-2025 o godz 11:32 przez:
Wierszowane Recenzje
"Smak dojrzałych jabłek" to realistyczna powieść o ludziach niezrozumianych, mających rodziny, lecz samotnych. Lidia Wrzesińska całymi dniami siedzi w domu. Mąż Maciej, zapracowany lekarz, swój codzienny czas poświęca wyłącznie pacjentom. Córka mieszka w Londynie, a ona stęskniona, potrzebuje jedynie odrobiny czułości, rozmowy i zauważenia. Kiedy więc nadarza się okazja pracy jako dama do towarzystwa starszej pani Bogumiły, pakuje walizki i wyjeżdża na wieś. Witold ma piękną, młodą żonę i wspaniałe dzieci w wieku przedszkolnym, lecz brakuje mu spokoju, chwili odpoczynku, by zebrać myśli. Odwiedziny u ciotki Bogusi są świetną okazją do odpoczynku, relaksu i wyciszenia, przy kubku dobrej herbaty. Tam poznaje Lidię. Oboje, spragnieni uwagi, wysłuchania, zbliżają się ku sobie. Czy coś wyniknie z tej relacji? Tytuł to piękna metafora do doświadczonych życiem ludzi. Niedocenianych, zmęczonych, ale dojrzałych pięćdziesięciolatków z "bagażem". Te osoby są jak soczyste, słodkie, chrupiące, duże jabłka, z czubka drzewa, gdzie dociera najwięcej promieni słonecznych, lecz często są niezauważane lub nie możemy ich zerwać. Trochę zapomniane, gnijące wśród gałęzi bądź obite na ziemi. Te fantastyczne porównania, wspaniałe, sielskie, pachnące smacznym, chrupiącym chlebem, drewnianym paleniskiem i dojrzałymi jabłkami opisy połączone z postacią Bogumiły, wprowadzają atmosferę "ciepłego" domu. To powieść o odnajdywaniu siebie. Niektóre sytuacje, jak jabłka, wodzą na pokuszenie. Czy Witek da się skusić, jak Adam w raju? Czy Lidia da się zwabić, jak Królewna Śnieżka? Przekonaj się! Warto poznać mądrość tej powieści.
Lidia niedługo skończy pięćdziesiąt lat i w domu, w którym mieszka z mężem czuje się samotna, gdyż Macieja pochłania praca lekarza. Witold ma firmę i rodzinę a próby pogodzenia jednego i drugiego powodują, że czuje się zmęczony i wyczerpany. Ma pod opieką ciotkę w sędziwym wieku, która wpadła na niecodzienny pomysł, w wyniku którego Witold i Lidia się poznają. Spędzają z sobą coraz więcej czasu, który obydwoje bardzo sobie cenią. Czy doprowadzi do do czegoś więcej niż zwykła znajomość? Czasem czujemy, że życie nas przytłacza, że bliscy traktują nas jak coś to zawsze było i jest. Ale gdzie poczucie, że jesteśmy ważni, dla innych? Z upływem lat codzienność może stać się rutyną a własne potrzeby spychane gdzieś na bok, bo rodzina, dzieci są ważniejsi. I tu rodzi się flustracja połączona z buntem, chęć bycia zauważonym. To właśnie stało się u Lidii bo pomimo, że jest kobietą wykształconą, nikt nawet nie pogratulował jej osiągnięć w pracy na uczelni. Potrzebowała czasu i rozmów z życzliwymi ludźmi. Miała szczęście na takich trafić i to sprawiło, że zmiany w końcu nadeszły, tak samo jak u Witolda. Ta książka jest o ludziach dojrzałych i o tym, że ten wiek może smakować jak dojrzałe jabłka, słodko i sycąco. Można znów zaczerpnąć życia pełnymi płucami bo nic nie jest stracone jeśli tylko chce się o siebie zawalczyć. Cudownie czytało mi się tę powieść, może dlatego, że jestem w tym wieku co Lidia i czasem mam podobne odczucia. Czytając nasuwają się refleksje, które skłaniają do przemyśleń. Jestem zachwycona tą książką, która wpisuje się już w jesienne klimaty i bardzo Wam ją polecam.
Wydawałoby się, że Lidia ma wszystko, czego potrzeba, by być szczęśliwym człowiekiem. Piękny dom, dobra praca, przystojny mąż, który jest lekarzem i dorosła córka, która robi karierę w Londynie. Czego więc brakuje Lidii, że zaczyna wątpić w swoje życie? Uwagi. Tej kobiecie brakuje uwagi, rozmowy, zwykłego pytania o samopoczucie czy o to, jak minął dzień. Wydaje się, że to błahostka? Otóż nie. Kobieta mając wszystko, nie ma tak naprawdę nic, ponieważ czuje się samotna. I kiedy wreszcie postanawia zrobić coś wyłącznie dla siebie, jej serce na nowo ożywa. Czy Lidia zazna jeszcze w swoim życiu szczęścia? Witold jest właścicielem dobrze prosperującej firmy transportowej. Ma młodą żonę, która prowadzi swój biznes i dwoje małych dzieci. Dlaczego więc mężczyzna ciągle "ucieka z domu"? A to do swojej ciotki na wieś, a to musi zostać dłużej w pracy. Witold jest zwyczajnie zmęczony. Stara się pogodzić obowiązki z pracy z tymi w domu. I zwyczajnie brakuje mu w tym wszystkim spokoju. Witold i Lidia poznają się właśnie u ciotki biznesmena. Ich nieśmiałe spotkania przeradzają się w przyjaźń, w której odnajdują to, czego im brakowało. Ale czy warto od razu porzucać swoje życie i budować relację na nieszczęściu? Czy ta para postanowi być razem? A może ich rozmowy i refleksje skłonią ich do powrotu do swoich codzienności? #smakdojrzałychjabłek to emocjonująca lektura o samotności, która skłania czytelnika do refleksji. Ale również o przyjaźni, nadziei i poszukiwaniu siebie. Spędziłam z tą książką cudowny czas. Polecam 🙂
Karolina Wilczyńska ponownie zachwyciła mnie swoją najnowszą powieścią! "Smak dojrzałych jabłek" to przejmująca i ciepła historia o życiowych przemianach, samotności i potrzebie bliskości. Główna bohaterka, Lidia (blisko pięćdziesiątki), czuje się zaniedbana przez męża żyjącego pracą i samotna po wyjeździe córki do Londynu. Kiedy jej mąż po raz kolejny zawodzi, postanawia odmienić swoje życie i wyjeżdża na wieś, by zamieszkać z emerytowaną pianistką, Bogumiłą. Tam poznaje Witolda, zmęczonego ojca i profesjonalisty, który także szuka wytchnienia. Ich spotkanie staje się początkiem głębokich rozmów i refleksji nad tym, czego naprawdę chcą od życia 💬❤️ Autorka porusza ważne tematy, takie jak samotność w związku i rodzinie, potrzeba zmian i odwaga do ich wprowadzenia, różne perspektywy życiowe (Bogumiła, Lidia, Witold), znaczenie autorefleksji i rozmowy w poszukiwaniu szczęścia. Karolina Wilczyńska pisze z ogromną wrażliwością i empatią. Jej język jest przystępny, chwilami nostalgiczny, ale pełny nadziei. Dzięki autentycznym bohaterom i ich wewnętrznym zmaganiom, czytelnik łatwo utożsamia się z ich emocjami. Ta powieść to idealna propozycja na jesienne wieczory – otula ciepłem i skłania do przemyśleń ☕🍂 Polecam każdemu, kto szuka mądrej i poruszającej opowieści o życiu, miłości i trudnych wyborach. "Smak dojrzałych jabłek" to jedna z tych książek, które zostają w sercu na długo! ❤️ Uwielbiam pióro tej autorki i z niecierpliwością będę wypatrywała kolejnych powieści. Moja ocena: 10/10🌟 BRUNETTE BOOKS
Lidia wiedzie dobre życie, pracuje na uczelni, jej mąż jest lekarzem, córka świetnie sobie radzi w Londynie. Ale wciąż czuje się przez wszystkich pomijana. Witold ma prężnie rozwijającą się firmę, młodą żonę, dwoje dzieci, jednak zbyt wiele spoczywa na jego barkach. Bogumiła czuje się niezwykle samotna. Kto by pamiętał o jakiejś staruszce, gdy młodzi wciąż gdzieś pędzą… Trzy osoby, trzy różne historie, ale wszystkie ukazujące różne oblicza samotności i potrzebę posiadania kogoś, kto zawsze będzie obok. Gdy zaczynałam tę książkę, nie spodziewałam się, że… będzie to jedna z najlepszych powieści jakie poznałam w tym roku 🙈 Najbardziej kupił mnie jesienny klimat. Autorka niezwykle plastycznie przedstawia obrazy malowane przez tę porę roku, to książka idealna na obecny czas. Ukazane historie są życiowe i skłaniające do przemyśleń. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie rozdziały o Bogumile, które wywołały w mej głowie mnóstwo refleksji na temat szybko uciekającego życia i starości…. Dodatkowym smaczkiem jest dla mnie fakt, że akcja dzieje się w bliskich mi rejonach: Kielce, góry świętokrzyskie - to doskonale znane mi miejsca 😊 Styl jest piękny, ale bez wymuszonego patetyzmu, a zarazem lekki. Czyta się naprawdę dobrze, a co najważniejsze - nie bez emocji. Nostalgiczna, melancholijna. Ta książka jest niczym hołd oddany jesieni. Bardzo polecam Wam tę powieść. Daję jej bez wahania ocenę 5/5. Poruszająca, życiowa historia, cudowny styl, a ten jesienny klimat - coś wspaniałego 🍂