Najnowsza powieść Żulczyka sytuuje się na granicy political fiction i powieści psychologicznej. W centrum zainteresowania pisarza znajduje się świat polityki, a dokładnie jeden dzień z życia prezydenta czekającego na wyniki wyborów. Nieprzypadkowa wydaje się data premiery „Kandydata”- 16.05 - dwa dni przed wyborami w Polsce. W powierzchownej lekturze utwór ten może być odczytywany jako komentarz do współczesnego, brutalnego świata polityki, a czytelnik może identyfikować poszczególnych bohaterów z konkretnymi postaciami ze sceny politycznej. Żulczyk na wstępnie zaznacza, że powieść stanowi fikcję literacką. Zabieg ten ma głębszy wymiar, gdyż pisarzowi zależało na ukazaniu mechanizmu władzy, która demoralizuje, deformuje ludzi, pozbawia ich energii, łamie wewnętrznie. Rzeczywistość ta po części przypomina XIX-wieczną Zolowską wizję świata, w której najważniejszym priorytetem jest walka o przetrwanie. Podobnie jak we wcześniejszych utworach Żulczyka, bohaterowie nie są jednowymiarowi, nie możemy ich jednoznacznie zaklasyfikować jako dobrych czy złych. Ich skomplikowane wizerunki zostają pogłębione dzięki zmianom punktów widzenia czy monologom wewnętrznym bohaterów. Świat polityki okazuje się światem brutalnym, w którym nie obowiązują żadne zasady moralne. Nasuwa on skojarzenia z popularnym motywem życia jako teatru, w którym na salony polityczne wkraczają nowe twarze, często wybierane przypadkowo przez reżysera, którym nie jest Bóg, lecz polityczny strateg, manipulujący opinią publiczną. Jest to szczególnie widoczne w kreacji głównego bohatera, który pełniąc najważniejszą funkcję w państwie, jest świadomy, iż utracił wszelkie złudzenia dotyczące własnej egzystencji. Dawne marzenia, aspiracje szybko rozmyły się w tym bezwzględnym świecie, w którym granica między tzw. elitą a półświatkiem zaciera się. Co zatem człowiek może poświęcić dla zdobycia władzy? Dlaczego władza jest tak pociągająca dla wielu osób?- to chyba kluczowe pytanie, na które pisarz poszukuje odpowiedzi. Liczne manipulacje, malwersacje finansowe, niesłuszne oskarżenia wydają się na porządku dziennym i stanowią część widowiska dla publiczności. Co ciekawe, w „Kandydacie” problemy społeczne, ekonomiczne, z którymi boryka się współczesne społeczeństwo nie interesują polityków. Sam prezydent, dość narcystyczna postać, wielokrotnie podkreśla, iż pragnął być kochanym przez tłumy. W świecie polityków ukazanych w „Kandydacie” nie brakuje neurotyków, psychopatów, osób manipulujących opinią publiczną. Żulczyk, oprócz polityków, krytykuje również współczesne dziennikarstwo, które w pogoni za sensacją i pieniędzmi zapomina o jakichkolwiek zasadach etycznych. „Kandydat” to niewątpliwie powieść, która po lekturze zmusza czytelnika do głębszej refleksji na temat polityków wybieranych przez społeczeństwo.
Jak tylko zobaczyłam, że Żulczyk wydaje nową książkę, od razu zamówiłam. Uwielbiam jego pisanie, to jak trafnie potrafi ubrać chaos w słowa. Kandydat to znowu ten styl, który uwielbiam – ciężki, gęsty, momentami poetycki, ale zawsze celny. Nie wchodzę w szczegóły fabularne, bo to nie ma sensu - każdy musi dowiedzieć się sam – tu chodzi o klimat, o emocje, o to uczucie, że jesteś w samym środku czegoś bardzo prawdziwego. Dla mnie to bardzo mocny tytuł, trafiający w idealny moment.
Przed laty wybory prezydenckie były dla mnie momentem nadziei. Śledziłam kampanie, debatowałam ze znajomymi, analizowałam programy kandydatów. Wierzyłam, że każdy głos ma znaczenie. Dziś coraz częściej odnoszę wrażenie, że uczestniczę w czymś, co jedynie udaje demokratyczne wybory. Polityka przestała być dialogiem; stała się brutalną grą – bez zasad, bez honoru, za to z pełnym arsenałem propagandy, manipulacji i strachu. Wybory prezydenckie, które powinny być świętem obywatelskiej odpowiedzialności, przypominają pole bitwy, na którym nie ma miejsca na uczciwość. Na tym właśnie opiera się fabuła najnowszej książki Jakuba Żulczyka, w której przyglądamy się jednemu dniu z drugiej tury wyborów prezydenckich. W tle pojawia się reporter, który nie cofnie się przed niczym, aby obnażyć brutalność polityki oraz rozedrganego, labilnego prezydenta. Mowa o zakulisowej grze.Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta brutalna walka o władzę odbywa się kosztem zwykłych ludzi – nas, obywateli, co widać także w tej książce. Kiedy polityka zamienia się w bezwzględny konflikt, społeczeństwo zostaje podzielone, antagonizowane i manipulowane. Ludzie zaczynają bać się mówić, co myślą. Albo, co równie niebezpieczne, przestają myśleć w ogóle, pozwalając mediom i partyjnym spin doktorom pisać narrację za siebie. Zamiast mobilizacji mamy zniechęcenie. Zamiast obywatelskiego zaangażowania jest polityczna apatia. I kto na tym wygrywa? Ci, którym zależy, byśmy milczeli. Autor przedstawia, co zniechęca obywateli do uczestnictwa w wyborach. Zamiast mobilizacji, mamy polaryzację społeczną i wzrost cynizmu politycznego. Nie bez powodu przestajemy wierzyć, że nasz głos cokolwiek znaczy. Polityka staje się teatrem, w którym nie mamy żadnej roli. Tak jest również w „Kandydacie”. Żulczyk nie bierze jeńców; uwypukla to wprost. Wśród wymienionych postaci znajdziemy jednych z najważniejszych obecnie polityków. Rola mediów ma w tym istotne znaczenie, co widać po postaci reportera. Historia jest formalnie prosta, przegadana i chaotycznie podana, pisana ewidentnie z frustracją. Niestety, psychologia papierowych postaci pozostawia wiele do życzenia. Metafory powodowały ciary żenady. Widać agitacje polityczne samego autora, co wyraźnie dostrzegamy przy odniesieniach do działań rządów PiS. Brakuje balansu. Średnio ogarnięty czytelnik z łatwością przewidzi sekwencję zdarzeń. Doceniam jednak partie dialogowe, a szczególnie rozmowy prezydenta z małżonką – to najsilniejsza strona „Kandydata”. Nie jestem pewna, czy cokolwiek z meandrów fabuły pozostanie w pamięci, ale i tak ostatecznie można dla rozrywki sięgnąć po tę książkę, aby zobaczyć, na jakich fundamentach zbudowana jest polityka wewnętrzna.
„Kandydat” to thriller polityczny, dramat psychologiczny i duszna medytacja nad mechanizmem władzy w jednym. Niełatwo go zaklasyfikować, bo to więcej niż tylko historia o prezydencie, który nie może zasnąć w noc przed drugą turą wyborów. To opowieść o człowieku, który uwikłał się we własne wyobrażenie o byciu wybranym. O kimś, kto miał być silny, ale zaczyna się kruszyć od środka. I o Reporterze - nieco zbrukanym, może naiwnym, a może po prostu zdesperowanym - który widzi w tej nocy swoją ostatnią szansę. Żulczyk znów robi to, co potrafi najlepiej - wbija szpilę głęboko w rzeczywistość, której wszyscy jesteśmy częścią, i pokazuje, co dzieje się, kiedy mechanizmy władzy zaczynają się zacinać. Nie padają tu nazwiska, ale trudno nie myśleć o znanych twarzach z ekranów telewizorów. Nie ma tu jednoznacznych osądów, ale w każdym akapicie czuć gniew, ironię i pewną bezsilność wobec systemu, który działa, bo… musi. Bo tak został skonstruowany. To nie jest książka dla każdego - i nie dlatego, że jest trudna językowo. Styl Żulczyka jest tu dokładnie taki, jakiego można się po nim spodziewać: ostry, miejscami brutalny, pełen błyskotliwych dialogów i bardzo plastycznych obrazów. Ale to, co może odstraszać, to duszność tej historii. Większość akcji rozgrywa się w ciągu jednej nocy – nocy decyzji, nocy rozliczeń, nocy, w której wszyscy bohaterowie próbują ocalić siebie, choć często już nie mają czego ratować. Narracja prowadzona z dwóch perspektyw - Prezydenta i Reportera - to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu widzimy dwie strony tej samej monety: z jednej chłód gabinetów, z drugiej brud ulicy. Żulczyk nie pozwala nam sympatyzować w pełni z żadnym z bohaterów, ale zmusza do tego, byśmy ich słuchali. Ich myśli, wspomnienia, emocje – wszystko to buduje pełen obraz, który nie daje łatwych odpowiedzi. Dla mnie najmocniejsze było to, że „Kandydat” to książka nie tylko o polityce, ale przede wszystkim o ludziach w systemie. O samotności, potrzebie uznania, lęku przed utratą kontroli. O tym, co zostaje, kiedy zgasną kamery, znikną doradcy, a człowiek zostaje sam - ze sobą i z pytaniem, kim właściwie jest. Jeśli lubisz książki, które zostawiają z lekkim niepokojem i masą refleksji - to pozycja dla Ciebie. Jeśli szukasz lekkiej lektury na wieczór - raczej odłóż ją na później. Bo „Kandydat” nie daje ukojenia. Ale daje coś więcej - lustro. Dla polityków. Dla mediów. Dla nas wszystkich.
Ja sama choć nie znoszę polityki, to jednak nieco jestem w nią uwikłana. Wiem, że często ludzie określają ją jako ostatni kawałek chleba, ale nie dodają dlaczego tak uważają. Były czasy, kiedy politykę nazywano przeciwieństwem Kościoła, bo tam były choćby przykazania boskie, które w polityce często są łamane. Nie dodaje tylko nikt, że bywa to różnie, bo i dla dobra społeczeństwa również to działa. Oczywiście zawsze zależy to na jakiego człowieka się trafi:-) Co do treści, to jedyny jej minus to mniejszy druk ciaśniej osadzony. Pomimo tego, książkę bardzo szybko się czyta, bo wszędzie obecna jest wielka niewiadoma i napięcie. To bardzo gęsto napisana historia, która choć zaznaczone, że jest fikcją literacką, to jednak w naszych głowach od razu pojawia się pewien prezydent i dalsze losy odbieramy jak jego. To on jest głównym bohaterem, który stoi tuż przed drugą turą wyborów. Autor wkleił tutaj wiele emocji oraz coś takiego jak przeczucie, które my sami często ignorujemy. Ale zaznacza to po to, by nie tylko postać z książki, ale i sam człowiek zwracał na nią uwagę, bo jak wiadomo zanim do mózgu doją jakiekolwiek informacje z otoczenia, to ciało zawsze jako pierwsze wysyła sygnały, że wie, iż coś się wydarzy. My wiemy bowiem, że coś bardzo go niepokoi, tylko nie zdradza nam co. Twierdzi, że koniecznie musi porozmawiać ze swoją żoną, co często powtarza. Tutaj musicie przygotować się na to, że niektóre cechy bohaterzy będą udawali. ,,Ty nic nie widziałeś" to bardzo znane określenie, które i tutaj będzie w pewien mroczny sposób odzwierciedlone. To najgorsza strona władzy, gdzie każdy będzie gotowy na wszystko, byleby tylko jej dostąpić. Bo jak wiadomo, że tam, to już później można wszystko, czyli choćby sterowanie ludźmi mniej uodpornionymi na mistyfikacje. Tak naprawdę nie chodzi tutaj o pokazanie historii jak ktoś chciał tym prezydentem zostać, tylko wszystko co się dzieje jako ukryte o czym my nie wiemy. To, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami, gdzie wartość człowieka jest liczona w przychodach lub odpływach i to dosłownie:-) Jeśli więc macie ochotę na thriller polityczny, a tym bardziej interesuje was władza, to co się tam dzieje, ile czasami trzeba poświęcić by tam wejść, to zdecydowanie powinniście tą książkę przeczytać:-)
Wychowałam się na książkach Roberta Ludluma i nie jest mi obce pojecie thrillera politycznego. Do tego gatunku zaliczam „Kandydata”, najnowsze dzieło Jakuba Żulczyka. Autor, który do tej pory w zasadzie zawsze pokazywał czytelnikom tę najmroczniejszą stronę ludzkości, zabrnął w rejony polityki. Jest to wyprawa udana; jak przy znanych mi tytułach gatunku bywa brutalnie, brudno, ciężko, duszno. Czy zaskakująco? Niekoniecznie; jeśli ktoś nie zdaje sobie sprawy z kulisów władzy na najwyższych szczeblach, to żyje w różowej bańce. Żulczyk stworzył nam teatr jednego dnia-dnia wyborów prezydenckich, drugiej tury. Z postaciami, których refleksy znamy z codzienności, a o których jako wyborcy nigdy nie dowiemy się na tyle dużo, by podjąć świadomy wybór o ich politycznej przyszłości. Wydarzenia ukazuje Autor z perspektywy dwóch postaci: Prezydenta i Reportera. Każdy jest przedstawicielem władzy. Obaj coś mają, obaj mają też coś do stracenia. Jeden i drugi nie stanowi sam o sobie; są uzależnieni, zgrillowani, przerobieni przez innych, ulepieni na potrzeby innych. Są też i kobiety, cały ich wachlarz, z modelami począwszy od niewidzialnej przez twardą samodzielną po sterującą hiperwentylującą zdewociałą wariatkę. Żulczyk pisze dosadnie o mediach, w zasadzie nie pozostawia na nich suchej nitki. Podgrzewanie tematów, uzyskiwanie korzyści, chodzenie na pasku władzy - to rzeczywistość. Do tego ta dosadność, odpowiedni dobór fraz, tempa, środków wyrazu. To jest bardzo dobra książka. Dostajesz nią w twarz. Jak zawsze od Żulczyka. Dlatego zostaje w głowie na dłużej i każe Ci myśleć. @jakubzulczyk @swiatksiazki #czytam #czytampolskichautorów #czytampolskieksiążki #thrillerpolityczny #politicalthriller #czytanieuzależnia #czytaniepoprawianastrój #czytanieposzerzahoryzonty #czytaniepobudzawyobraźnie #czytanieposzerzawiedzę #czytam #czytambomogę #czytanienieboli #książkara #książka #ksiazkowelove #molksiazkowy #książkoholiczka #book #bookstagram #bookworm #booknerd #bookporn #bookdragon #bookreview #bookrecommendations #bookblogger #bookstagrammer #bookaholic #bookish #bookreviewer
Trwa druga tura wyborów prezydenckich w Polsce. Zostało dwóch kandydatów, którzy walczą o stołek. Obecnie urzędujący prezydent i "ten drugi", kntrkandydat, o którym nie wiemy zbyt wiele, bo to nie na nim skupia się uwaga. Według sondaży obecny prezydent prowadzi, ale przewaga jest tak niewielka, że nie daje pewności na wygraną. Wszystko może sie zdarzyć. To ostatnia chwila, żeby zdyskredytować dominującego kandydata i wytrącić mu z ręki zwycięstwo. Wystarczy wyciągnąć kilka niewygodnych tajemnic z jego życia, które zniechęcą wyborców do postawienia krzyżyka przy jego nazwisku. Nawet za cenę złamania ciszy wyborczej... I tak przewaga waha się z jednej strony na drugą, a Reporter robi swoje i szuka kogoś, kto opublikuje informacje o nieślubnej córce prezydenta. Nie wie tylko, że sam stał sie marionetką w całej tej wyborczej machinie. Kto jest kim? Co jest prawdą, a co nie? Łatwo się w tym wszystkim pogubić. Głośna powieść Jakuba Żulczyka, która przedstawia jeden dzień z życia bohaterów. Dzień wyborów prezydenckich, ale też wyjaśnia wydarzenia, które doprowadziły do rozwoju wypadków. Chociaż w opisie jest informacja, że wydarzenia i postacie są fikcyjne, to nie trzeba się nawet wysilać, żeby przypisać bohaterów do konkretnych osób ze świata polskiej sceny politycznej. Może to być jednocześnie plus i minus, w zależności od podejścia. Ja osobiscie jestem zmęczona wszelkimi wiadomościami i niekończącym się przerzucaniem obelg i zarzutów. O ile pierwsza połowa książki poszła mi dość szybko i byłam ciekawa co będzie dalej, to z czasem coraz bardziej ją męczyłam i miałam wrażenie, że trochę kręcę sie w kółko. Równie dobrze mogłam przeskoczyć od razu do zakończenia. W pewnym momencie kompletnie straciłam wątek i sama już nie wiedziałam co jest prawdą, a co fikcją. Który z bohaterów cierpi na schizofrenię i czy przypadkiem sama nie wpadam w jakieś zaburzenia. No ale cóż... dobrnęłam do końca. Ufff... Czy polecam tą książkę? Hmmm.... myślę, że każdy sam zdecyduje, ale jeśli o mnie chodzi, to zdecydowanie nie moja bajka.
Kandydat to opowieść o dniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Obecny Prezydent od wczesnego ranka stresuje się tym dniem, prowadzi w sondażach i raczej jest pewny swojego zwycięstwa, jednak czuje, że mimo ciszy wyborczej coś może na niego wypłynąć. Z drugiej strony poznajemy Reportera, który będąc na dnie swojej dziennikarskiej kariery wie, że aby wrócić do gry musi mieć mocny materiał. A w tak ważnym politycznie dniu mając asa w rękawie próbuje ugrać jak najlepszy profit dla siebie. Niestety ten dzień nie jest łatwy dla żadnego z panów. Kto będzie górą? • @jakubzulczyk potrafi wciągnąć Czytelnika od pierwszego zdania. Zbudowanie tak misternej fabuły i opisanie dokładnie godzina po godzinie tak ważnego społecznie dnia to naprawdę kawał dobrej roboty! Ponadto portret psychologiczny bohaterów jest niezwykle ciekawie wykreowany i nadaje głębi tej historii. A zabieg z nienadawaniem imion głównym bohaterom tylko nazywanie ich - ich funkcjami to prawdziwy kunszt literacki! • Sama historia mi się podobała, chociaż po bardzo dobrym wstępie na kolejnych stronach musiałam się powoli oswoić z sytuacją i wgryźć w historię. Mamy tutaj sporo przemyśleń bohaterów, brak imion czasem sprawia, że musimy się zastanowić kto jest kim i po której stronie - więc momentami trzeba trochę zwolnić. • Dawno nie czytałam książki zbudowanej na jednym dniu. Zapomniałam jak bardzo taki zabieg wpływa na wyobraźnię - wow! Natomiast sam temat polityki nie jest zazwyczaj moim pierwszym wyborem w literaturze, niemniej Autor pokazał ten świat bez cenzury i wygładzenia - i, mimo że to fikcja to myślę, że sporo sytuacji mogłaby się wydarzyć w prawdziwym życiu. Powiązania między politykami a mediami, wyciąganie brudów i pieniądze to powszechne zjawiska w tym światku. • To naprawdę ciekawa i wciągająca książka. Chętnie zobaczyłabym to na dużym ekranie - myślę że to idealna historia na film/serial 🙌🏻 Polecam - a w tym roku szczególnie działa ona na wyobraźnię☺️
„Kandydat” Jakub Żulczyk Prezydent właśnie odpoczywa. Trwa cisza wyborcza przed wyborami na kolejną kadencję. Stres i niepewność nie odpuszczają a wizja kolejnego pięciolecia choć kusi to zdaje się przytłaczać. W tym samym czasie Reporter będący w posiadaniu kompromitujących treści próbuje dobić targu z najważniejszymi przedstawicielami mediów w Polsce. Czas jest tutaj niezmiernie ważny a oferty znacznie podbijają stawkę. Czy newralgiczny artykuł zostanie opublikowany ? Czy zaburzy to obowiązujące zasady ? Czy wybory powszechne to tylko ludzkie decyzje ? Polityczny rollercoaster. Władza i siła. Walka i rodzina. Autor w wyjątkowy dla siebie sposób przybliża kulisy i meandry obstawiania stołków. Mamy głowę Państwa pełną obaw i trudnych doświadczeń. Mamy Mistrza, który prowadził. Mamy Cara, który steruje i obserwuje. Całość mocno odnosi się do obecnej sytuacji politycznej. Dla mnie jednak to historia o WYBORACH. Ale nie tych, które odbywają się przy urnach. O decyzjach gdzie bez względu na podjęte działania ktoś będzie cierpiał. Gdzie śmierć i krzywda nic nie znaczy a nasza rola to gra w czyimś teatrze. Mocne słowa, bulwersujące treści. Życie jakie znamy z TV otwiera przed nami drzwi. Drzwi do bezwzględności i ludzkiego szaleństwa. Przesycone żądzą oraz przypudrowane ogólnym dobrem. Lektura do mocnego zastanowienia. Myślimy o tych ludziach na stanowiskach i prawdzie, któraś każdego dnia „jest nam sprzedawana”. „Jak oni wszyscy niewiele wiedzą, myślał Reporter, jak bardzo nie zdają sobie sprawy, że są rozgrywani, jak bardzo są ślepi. I nawet gdyby usłyszeli prawdę – te prawdziwą, bo zawsze istnieje jakaś prawdziwa prawda – po prostu by w nią nie uwierzyli. Bo nikt nie uwierzy w to, jak sam bardzo niewiele wie”.
🗞,,Kandydat" sugeruje swoiste oczekiwanie, pewną niegotowość na zastaną i przyszłą rzeczywistość. Jest obrazem próby ukształtowywania się oraz brania hipotetycznej odpowiedzialności za dawne przewinienia. Pokazuje historie z naszego podwórka. Bohaterów z łatwością można przyporządkować do ich pierwowzorów. Stanowi wiwisekcję zgniłego, politycznego środowiska. Ocieka bezpośredniością i bezkompromisowością. Jest wymownym komentarzem do farsy na co dzień odgrywanej na oczach milionów. 🗞Niecała doba została przedstawiona na kartach ,,Kandydata". W jej trakcie zostajemy wciągnięci w wir intensywnych zdarzeń. Dzień wyborów zostaje nam przedstawiony z dwóch skrajnych perspektyw: Prezydenta ubiegającego się o reelekcję oraz skompromitowanego Reportera będącego w posiadaniu informacji, które mogą zburzyć postrzeganie rzeczywistości. Na światło dzienne wywlekane są ich wątpliwości, dawne grzechy oraz pełne złudnej nadziei oczekiwania. 🗞,,Kandydat" to historia snująca rozważania o najpodlejszych i najbardziej prymitywnych pobudkach. Żądza władzy jest obrazowa i obrzydliwa. Wymaga wszechstronnego poświecenia, pozbawia skrupułów i przyzwoitości. Przedstawiona historia serwuje nam brudne rozważania skrzywionych moralności. W ostry sposób walczy z iluzją i manipulacjami. Igra z systemowym i bezkrytyczym postrzeganiem rzeczywistości. 🗞W ,,Kandydacie" od samego początku czujemy gęstą atmosferę. To angażująca historia pełna krytycyzmu i osobliwej satyry. Stanowi niecodzienny komentarz do politycznej sytuacji, którą nie zawsze warto brać poważnie, ale to właśnie ona ma realny wpływ na naszą codzienność. Wciągająca i bardzo treściwa lektura.
29-05-2025 o godz 07:44 przez:
kulturowa_anihilacja
Jeśli jest coś, czym z wszech miar absolutnie gardzę to jest to polityka i to właśnie Żulczyk za sprawą swojej powieści wyprowadził cios bezpośrednio w to środowisko. „Kandydat” jest intensywny, bezkompromisowy i hipnotyczny. Poznajemy dwóch bohaterów jeden to urzędujący przepełniony lekiem Prezydent, który oczekuje na reelekcję, a z drugiej reporter, który będąc dziennikarzem o zszarganej reputacji, próbuje zawalczyć o samego siebie. Właśnie zderzenie tych bohaterów jest kulminacją, a to wszystko poprzedzone jest bezkompromisowym ukazywaniem przez autora ich psychiki. Chociaż z pozoru tematyka może wydać się nużąca, to Żulczyk historię prowadzi niezwykle intensywnie i co u autora chyba jest znakiem rozpoznawczym, wszystko wymaga skupienia, bo dzieje się dużo a wchodząc w tę historię ja zostałam poddana niemal hipnozie nie pozwalającej mi się od powieści oderwać. Ta książka wbrew temu jakiego dotyka tematu, nie jest ani przez moment banalna jej ciężar jest odczuwalny w sposób narastający i ciągły. Jak to bywa u Żulczyka, nic nie jest podane na tacy, bowiem ta książka to metafora i to taka z gatunku niezwykle bolesnych, a najbardziej dotyka w tej historii fakt, że jest ona tak strasznie aktualna. Ta historia jeśli się w nią wejdzie, może sprawiać ból, może powodować rozdzieranie szat z bezsilności, bezradności ona ukazuje prostą prawdę, która tak często nie jest przez wielu akceptowana. W moim odczuciu ta historia jest niezwykle mroczna, jednak nie jest to ten typ mroku, co w „Ślepnąc od świateł”, on jest mniej efektowny aleje bardziej dojmujący psychologicznie. Ja polecam, bo absolutnie się nie zawiodłam.
Proza Żulczyka podawana jest bez przystawki. Jest mocno, momentami bezwzględnie, czasami próbujemy wejść na wody delikatności, ale także jest to robione na jego zasadach, poprzez głęboką introspekcję bohaterów i obnażenie ich słabości. Jakby chciał wybebeszyć ich przez swoją literaturę. Kandydat jest ciekawą propozycją, gdyż pokazuje to co wszyscy znamy gdzieś przelotnie, obiło się o uszy, słyszeliśmy. Postaci bardziej niż oczywiste, akcja jak to u Żulczyka nie zatrzymuje się, tylko prze do przodu. W tym wypadku jest to ten jeden dzień z życia Prezydenta i jego otoczenia, w którym decydują się losy drugiej elekcji na tron Polski. Najmocniejszym aspektem tej książki, i co dla mnie było novum jeśli chodzi o autora, to niezwykle mocna psychologizacja bohaterów. Widoczna również we wcześniejszych jego książkach, jednak w tym wypadku mocno uwydatniona, i przekazująca każdy detal w myśli i słowie. Postać Prezydenta przemówiła do mnie najbardziej, aczkolwiek pozostali bohaterowie również nie zawodzą. Są wyraziści, soczyści, nie pozostawiający złudzeń. Czytając, zastanawiałem się nad hipotetyczną prawdziwością przytaczanych wydarzeń. Oczywiście jest to fikcja literacka, jednak gdzieś osadzona w rzeczywistości, i z jednej strony ciężko sobie wyobrazić, że podobne dialogi mogłyby mieć miejsce, z drugiej jednak świat polityki niejednym nas zaskoczył. Ciekawa propozycja. Jak to u Żulczyka, nie każdemu przypadnie do gustu. Może dlatego, że on się nie zatrzymuje, tylko brnie do końca i pokazuje świat bez znieczulenia. Troszkę się z nami boksuje. Mam nadzieję, że film, który powstanie będzie równie dobry co książka.
Polityka to ciężki kaliber. Rzadko czytam powieści z polityką w tle ale w związku z wyborami w naszym kraju, skusiłam się na tę książkę. W Polsce jest dzień drugiej tury wyborów prezydenckich. Obecny prezydent prowadzi w sondażach, jego pozycja nie jest zagrożona jednak.... Ktoś ma na niego coś. Ujawnienie pewnej obciążającej go informacji może mu poważnie zaszkodzić. W tym samym czasie pewien dziennikarz podejmuje ważną decyzję, która może pomóc mu odzyskać dobre imię ale może również wywrócić stolik w polskiej polityce... Od jakiegoś czasu obserwuję co dzieje się na scenie politycznej nie tylko w naszym kraju ale i na świecie. Wyciąganie brudów, obrzucanie się błotem czy robienie zamętu wśród ludzi, tak aby ich podzielić to niestety zabiegi na porządku dziennym. Coraz bardziej wydaje mi się, że uczestniczymy w zbiorowej farsie, propagandzie i manipulacji będąc pionkami w jakieś grze. Jakub Żulczyk w swojej powieści pokazał świat polityki bez cenzury i pomimo, że jest to fikcja literacka, śmiem twierdzić, że jest w niej wiele prawdy. Walka o władzę to być albo nie być na scenie. Tam wszystkie chwyty są dozwolone a odbywa się to kosztem zwykłych ludzi, którym można wiele wmówić i w tym już rola mediów. Fabuła powieści zamknięta jest w dwudziestu czterech godzinach, gdzie dużo się dzieje a rozdziały napisane są z perspektywy prezydenta i reportera. Miejscami miałam mieszane uczucia bo styl autora jest bardzo charakterystyczny, miejscami ostry oraz wulgarny i nie do końca do mnie przemówił. Żaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii ale przedstawione punkty ich widzenia, wzbudzały ciekawość.
19-06-2025 o godz 13:41 przez:
Katarzyna Peredzynska
Pomimo tego, że minął już jakiś czas od II tury wyborów prezydenckich, w dalszym ciągu słyszymy w mediach spekulacje o źle policzonych głosach. W idealnym czasie - wyborów prezydenckich w Polsce, powstała powieść „Kandydat”. Dzięki Autorowi możemy wyobrazić sobie jak bardzo wewnętrzne struktury świata politycznego potrafią być zawikłane. Na przykładzie głównego bohatera- kandydata na prezydenta, obserwujemy jego dzień wyborczy. Poznajemy jego prywatne i publiczne życie, które wcale nie jest takie kolorowe jak się wydaje, bowiem istnieją ludzie, którzy czekają by mu zaszkodzić i wyjawić kompromitujące sekrety, oskarżyć go o przestępstwa. Bezkompromisowym celem jest zaszkodzić zarówno jemu, jak i całej partii z ramienia której występuje. Nikt by nie przypuszczał kto tak naprawdę jest przeciwko niemu. Równolegle poznajemy również świat reportera i działania mediów, które tylko czyhają na niuanse, by również zaszkodzić danej stronie.. jak się okazuje, są ściśle uzależnione od polityków. Czytając tę powieść można wielokrotnie zastanowić się kto tak naprawdę steruje polityką krajową. Czy jest to partia polityczna? Czy media ? A może jedna osoba, która czuwa nad wszystkim? Komu przekazujemy władzę ? Autor zaznacza, że fabuła jest fikcją, aczkolwiek myślę, że niejednokrotnie znajdziecie powiązania z sytuacją polityczną Polski. Serdecznie polecam, szczególnie czytelnikom, którzy lubią tematy polityczne. Odkryjecie tutaj świat kłamstw, intryg, propagandy, a także zwykłych ludzi – nieszczęśliwych przez to, że weszli w to "bagno" zbyt głęboko.
„Kandydat” to książka, która nie daje o sobie zapomnieć – ani w trakcie lektury, ani długo po niej. To nie jest opowieść do kawki i na poprawę humoru. To historia, która wbija się pod skórę, zostawia niepokój i... trudne pytania bez odpowiedzi. Akcja toczy się w ciągu jednej doby – tej najważniejszej, decydującej: drugiej tury wyborów prezydenckich. Ale to tylko rama. Pod spodem dzieje się znacznie więcej: mamy walkę o władzę, o narrację, o pamięć. Dwie perspektywy – urzędującego prezydenta i reportera – zderzają się w pełnym napięcia thrillerze, który psychologicznie rozkłada bohaterów na czynniki pierwsze. Żulczyk pokazuje ich lęki, brudy, motywacje, a przede wszystkim samotność – władzy, decyzji, życia. Dla mnie to jedna z najlepszych jego książek – nie dlatego, że „najłatwiejsza” (bo nie jest),tylko dlatego, że najpełniejsza w treści. To nie polityczny pamflet, nie publicystyka w przebraniu thrillera. To literacka wiwisekcja mechanizmów rządzących światem władzy i mediów, ale też opowieść o człowieku, który coraz bardziej się gubi. I drugim – który za wszelką cenę chce go dopaść. Czytelnik niby wie, że to fikcja, ale... bardzo łatwo odgadnąć, kto kim mógł być inspirowany. W tym sensie książka nie ukrywa politycznego kontekstu – wręcz przeciwnie, kapitalnie go wykorzystuje, puszcza do nas oko, ale nie po to, żeby było zabawnie. Raczej – żebyśmy poczuli się nieswojo. Bo co, jeśli tak naprawdę to już się wydarzyło – albo właśnie dzieje? Każdy, kto sięgnie po nią w tym gorącym politycznie czasie, poczuje to jeszcze mocniej.
„Kandydat” Jakuba Żulczyka, to książka, która nieprzypadkowo została wydana właśnie w takim okresie, w którym trwa kampania wyborcza prezydenckich wyborów w naszym kraju! Akcja powieści, która jak zaznacza autor, jest wyłącznie literacką fikcją, odbywa się właśnie w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich, w których nasz główny bohater ubiega się o reelekcję. Historia, która pokazuje prawdziwe oblicze politycznego starcia o najważniejszy urząd tego kraju, mamy możliwość przyjrzenia się bliżej politycznemu starciu, w którym wszystkie chwyty są dozwolone! Nie liczy się człowiek, nie liczy się osoba, a jedynie władza, która ma większe znaczenie i daje większe możliwości, aniżeli jesteśmy tego świadomi. Mimo że autor niejednokrotnie podkreślał, że książka nie opiera się na prawdziwych wydarzeniach, to jednak podczas czytania możemy niemal dostrzec podobieństwa z sytuacji, które miały miejsce w naszym kraju, dopasowując bohaterom poszczególne nazwiska z realnego świata polityki! Szczerze przyznam, że jest to mocny thriller polityczny, który buduje napięcie na najwyższym poziomie, intryguje i daje do myślenia! Świat, w którym żyjemy, dokładnie odzwierciedla realia tej historii, jest okrutny i bezwzględny, dlatego warto otwierać oczy! Kolejny świetny tytuł autora, który trzyma w napięciu i nie daje się odłożyć na bok! Miałam okazję czytać go w gorącym okresie kampanii wyborów prezydenckich naszego kraju, dlatego polecam go jeszcze bardziej, ale niezależnie od czasu — warto przeczytać!
W czasie, kiedy nastroje polityczne w Polsce są pełne skrajności w moje dłonie trafił thriller polityczny „Kandydat”. Od razu zaznaczę, że samego thrilleru w thrillerze nie było szczególnie wiele, ale mimo wszystko napięcia i emocji nie brakowało. Mechanizm prowadzenia kampanii wyborczych, wybory prezydenckie oraz cała scena polityczna została tutaj przedstawiona niezwykle realistycznie. I znajomo z różnych okresów historii. Fabuła rozgrywa się w dzień drugiej tury wyborów prezydenckich i otoczona jest mgłą niepewności/złych przeczuć/ momentami paranoi. Prezydent w sondażach prowadzi, powinien czuć się pewien zwycięstwa. A jednak, niepokój, który wyrywa go o świcie z łóżka z każdą chwilą narasta. I okazuje się coraz bardziej uzasadniony. Jakimi dokumentami dysponuje Reporter i kto wygra w tym wyścigu po władzę. A może raczej powinniśmy się skupić nie na samej wygranej, ale jej drodze i trupami mijanymi na poboczu. Z jednej strony czytanie książki w tym czasie z pewnością wpłynęło na bardziej emocjonalne podejście do tematu. Z drugiej, powodowało frustrację i zmęczenie tematem. W końcu ostatnio już tak wiele zostało powiedziane, że trochę ciszy było mi potrzebne. Na duży plus jest styl i język, który bardzo mi pasował do opowiadanej historii. Fabuła, choć momentami przegadana i zmierzająca w stronę filozoficznych wędrówek, wzbudziła moją ciekawość i utrzymała zainteresowanie. Może i nie będzie to moja ulubiona książka autora, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Hmmm... od czego tu zacząć 🤔 może od tego, że jeszcze chyba nigdy premiera książki nie wstrzeliła się tak idealnie w rzeczywistość, więc brawa za synchronizację. Teraz .... wróć, zacznę sobie po mojemu, a co tam 😅 A teraz może o tym co w środku powieści. Jeśli myślisz, że to historia o polityce, to jesteś w błędzie. To historia o ludziach, którzy w niej uczestniczą. Historia o tym jak bardzo zmienia się ich własne oblicze w lustrze i nie myślę tu o starzeniu, a o tym co robi z twarzą władza. To opowieść o tym gdy z jednej strony odczuwa się chęć na spowiedź, a z drugiej panika nie pozwala się ruszyć. Jak utrzymać wszystko w garści gdy każda rozmowa może być miną, a każda decyzja gwoździem do trumny. Lubię ten styl Żulczyka, taką narrację prowadzoną z papierosem w zębach i nożem w dłoni. Gdy słowa są walką, ciągłym starciem, gdy zmuszają czytelnika do wysiłku, gdy każą mu stanąć po stronie słuchacza, spowiednika, terapeuty... Momentami ma się wrażenie przegadania, ale po czasie dochodzę do wniosku, że mogło to być całkiem celowe działanie. W końcu to czytelnika przytłacza, myśli zaczynają błądzić, szukać czegoś, co pozwoli zrobić krok dalej, a przecież właśnie tak czują się nie raz bohaterowie. Ta książka to nie spacer po wrzosowisku, to mroczne, zagragone i ciasne uliczki zapomnianego miasta, to miejsce gdzie ciemność siedzi na królewskim tronie. Masz odwagę tam wejść? Ja powiem, że bardzo warto, ale mąż mówi, że #wartojakpieron