Hanna Krall. Pożegnanie z Narwią. Rozmawia Wojciech Tochman (okładka  twarda)

Sprzedaje empik.com : 35,99 zł

35,99 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Sprzedaje Matfel : 58,49 zł

Sprzedaje ksiazki-naukowe : 58,44 zł

Sprzedaje PROGMAR ksiazki-medyczne : 58,46 zł

 | Oprawa twarda

Wszyscy sprzedawcy

Opowieść Hanny Krall o XX i XXI wieku, które przepływają przez jej życie i książki.

Historia zaczyna się od miejsca, w którym „nastał najgorszy czas”, i kończy w miejscu najlepszym, nad Narwią. Dom volksdeutscha w Milanówku, sierociniec w Otwocku, brama przy Targowej 32, redakcja na Dubois, mieszkanie Marii na Szwedzkiej, bezpieczny adres przy Narbutta 48, cmentarz w Pyrach i kuchnia na Ursynowie, gdzie ludzie sprzeczali się o ważne sprawy.

Każde z tych miejsc istnieje w pamięci Reporterki i w dzisiejszej rzeczywistości. Bywa, że odmienione, tętniące życiem albo zupełnie zapomniane, porośnięte samosiejkami. Odwiedzając je, odwiedzamy życie Hanny Krall. Poznajemy świat z jej punktu widzenia. I wiele „szczegółów znaczących”, o których nigdy wcześniej nikomu nie mówiła i które zostają z nami na zawsze.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1631163696
Tytuł: Hanna Krall. Pożegnanie z Narwią. Rozmawia Wojciech Tochman
Autor: Krall Hanna , Tochman Wojciech
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Liczba stron: 184
Numer wydania: I
Data premiery: 2025-10-01
Rok wydania: 2025
Forma: książka
Okładka: twarda
Wymiary produktu [mm]: 20 x 140 x 210
Indeks: 74670147
średnia 5
5
15
4
0
3
0
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
5 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
07-10-2025 o godz 07:00 przez: Irena | Zweryfikowany zakup
Historia życia znakomitej reporterki opowiadana rownie świetnemu Wojciechowi Tochmanowi opowiedziana poprzez miejsca,które były znaczace w Jej życiu- sierociniec w Otwocku redakcja Polityki i wiele innych.Opowiesc kończy się w domu p.Hanny nad Narwią.Kazde z tych miejsc istnieje do dziś.Zmienione przez czas niekiedy.To podróż przez czas,sentymentalna,podróż przez życie.Fantastyczna lektura .Perełka literacka.Chylę głowę przed autorką " Zdążyć przed Panem Bogiem" i przed Jej rozmówcą.Pozycja obowiązkowa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-10-2025 o godz 22:43 przez: wezda | Zweryfikowany zakup
polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-10-2025 o godz 18:59 przez: allison
Książka ukazała się 1 października nakładem Wydawnictwo Literackie Niecierpliwie czekałam na „Pożegnanie z Narwią”. Gdy Wydawnictwo Literackie sprezentowało mi książkę, chciałam sobie dozować lekturę, by móc jak najdłużej czytać. Moja silna wola okazała się jednak słaba i całość połknęłam w popołudnie i wieczór. Zaraz potem wróciłam jednak do lektury – tym razem czytałam powoli, z namaszczeniem, przerwami na refleksje… Wojciech Tochman nie przeprowadza z Hanną Krall wywiadu-rzeki. To rzeczywiście jest ROZMOWA ucznia z mistrzynią. A gdy rozmawia dwoje wybitnych reporterów, śledzenie ich konwersacji jest prawdziwą ucztą duchową, nawet jeżeli dotyczy wyjątkowo bolesnych tematów. Wojciech Tochman i Hanna Krall odwiedzają miejsca, w których mieszkała autorka „Lokatorki”. Zaczynają od Milanówka, gdzie po opuszczeniu Warszawy w 1944 roku mała Hania ukrywała się wraz z mamą. 17 stycznia następnego roku wkroczyła na te tereny Armia Czerwona… Wspomnienia dotyczące pierwszego kontaktu z Sowietami zaskakują. Dlaczego? O tym przeczytacie w książce. Wielu innych szczegółów także nie zdradzę, by nie popełnić śmiertelnego grzechu spojlerowania. Nie jest jednak tajemnicą, że późniejsze miejsca zamieszkania, nauki i pracy pani Krall to: Otwock, różne dzielnice i ulice w Warszawie… Co z tym ma wspólnego tytułowa Narew? Na tę odpowiedź trzeba zaczekać, ale warto uzbroić się w cierpliwość. O czym jeszcze rozmawia para wybitnych reporterów? Właściwie o wszystkim. Bardzo dużo miejsca, co oczywiste, poświęcone zostało życiu i pracy pani Krall. Mamy okazję poznać genezę powstania wielu utworów, także autorstwa innych twórców, nie tylko pisarzy. Towarzyszą temu różne anegdoty i smaczki, które dla miłośniczek i miłośników literatury faktu, literatury pięknej, kina i teatru są wyjątkową gratką. Bardzo ciekawe są wspomnienia dotyczące peerelu i związanej z nią cenzury, stanu wojennego, działalności konspiracyjnej. Pojawiają się tu nazwiska znanych działaczek i działaczy, z których część już nie żyje. Dużo i interesująco Hanna Krall opowiada o pracy reporterskiej, wymieniając się doświadczeniami i poglądami ze swoim rozmówcą. Nieodłącznym tematem jest tu wojna, nie tylko ta z lat 1939-1945. Mowa również Bałkanach, Rwandzie i o trwającej wciąż krwawej wojnie na Ukrainie. Przy okazji pojawiają się inne, ważkie tematy dotyczące uchodźstwa, emigracji, polityki, stereotypów, nacjonalizmu, odradzania się nazizmu, ludzkich reakcji na zło i jej braku. Czy obojętny znaczy niewinny? – to pytanie, jakże często obecne w literaturze, także i w tej książce jest zadawane. Reporterska para dyskutuje również o konkretnych książkach, wydarzeniach, ludziach ze świata kultury oraz polityki… Czytając te wypowiedzi, ma się wrażenie bezpośredniego obcowania z rozmówcami. Ja cały czas czułam się tak, jakbym – jako gość – towarzyszyła im w podróży albo siedziała z nimi przy stoliku, przy kawie lub herbacie, i przysłuchiwała się wszystkiemu z szeroko otwartymi oczami. Warto zwrócić też uwagę na styl i język wypowiedzi, w którym dominuje ekonomia słowa, niczym w tekstach reporterskich Hanny Krall i Wojciecha Tochmana. Nie ma tu rozbudowanych opisów, barokowych fraz… Jest prostota wypowiedzi i głębia myśli, co nieraz robi piorunujące wrażenie. Od razu przychodzi na myśl literacki reportaż „Zdążyć przed Panem Bogiem”, w którym kilka prostych zdań robi wrażenie bardziej porażające niż rozdzieranie szat. POLECAM SZCZERZE tę książkę wszystkim, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż tylko rozrywki i nie potrafią przechodzić obojętnie wobec tego, co działo się i dzieje – zarówno na naszym rodzimym podwórku, jak i na świecie. BEATA IGIELSKA
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
13-10-2025 o godz 09:08 przez: Efemerycznoscchwil
Są książki, które nie zaczynają się od słów, lecz od wymownej ciszy.Od tego krótkiego zawieszenia między pytaniem a odpowiedzią, kiedy rozmówcy wiedzą, że nie chodzi o fakty, lecz o sens. „Pożegnanie z Narwią” Hanny Krall i Wojciecha Tochmana jest właśnie taką rozmową – intymną, przejrzystą jak woda, a zarazem głęboką i niepokojącą. To spotkanie dwojga ludzi, którzy od dawna rozumieją, że pamięć jest nie tylko świadectwem, lecz także schronieniem.Krall mówi, jakby szeptała – z łagodnością, która nie łagodzi prawdy. Jej głos jest cichy, ale niesie w sobie ciężar wieku, doświadczenia i czułości wobec świata, który nauczył ją cierpliwego patrzenia. Tochman towarzyszy jej z wyczuciem, nie przerywa nurtu, pozwala słowom płynąć swobodnym rytmem. W tej rozmowie nie ma pośpiechu; jest skupienie, w którym każdy szczegó łma swoje miejsce i wagę. Wspominają dom Kebera w Milanówku, sierociniec w Otwocku, lata w redakcji „Polityki”, stan wojenny, podróże,znanych ludzi spotkanych po drodze. Te obrazy nie układają się w linearną biografię, lecz w mozaikę dojmujących wspomnień, w których historia splata się z codziennością. Krall nie tworzy mitu przeszłości, lecz jej ciche odwzorowanie. Bez patosu, za to z głębokim zrozumieniem dla ludzkiej efemeryczności. W tej książce jest coś z jesiennego światła: miękkość, która nie tuszuje cieni. Reporterka otwiera się bardziej niż wcześniej. Opowiada o matce, o mężu, o następnych pokoleniach. Z jej słów bije spokój, który nie wynika z pogodzenia się z losem, lecz z świadomego przyjęcia protokołu przemijania. Dom nad Narwią, tytułowy punkt odniesienia, nie jest miejscem rozstania. To raczej bezpieczna przystań. Ostatni kadr z filmu, który jeszcze się toczy.A jednak w tej opowieści pulsuje świadomość bezwzględnego świata, który znów zatacza niepokojący krąg. Krall, jak zawsze czujna wobec fałszywych słów, spogląda na współczesność z niepokojem. Mówi o wojnie na Ukrainie, o konflikcie izraelsko-palestyńskim, o niebezpiecznych skrótach myślowych, które deformują historię.Ta rozmowa jest, więc nie tylko o meandrach przeszłości, ale o odpowiedzialności za słowo.Krall i Tochman – dwoje reporterów z różnych pokoleń, perorują o tym, że opowieść ma moc nie tylko ocalania, ale i ranienia. Że pisanie o świecie to akt pokory, nie triumfu. W ich wymianie zdań nie ma pozy, nie ma dydaktyki. Jest prostota I braterstwo dusz, które wiedzą, że każde zdanie może być ostatnim.Kiedy spacerują po Warszawie, mijając miejsca, których już nie ma, widać, że to miasto jest w Krall jak drugi krwiobieg.Z ruin, z rozmów, z cieni buduje pejzaż, w którym wydarzenia minione nie znikają, lecz przemieniają się w opowieść. Tam, gdzie rzeczywistość zatarła ślad, pamięć staje się formą obecności. „Pożegnanie z Narwią” jest więc nie tyle książką o reporterce, co o samej istocie bycia świadkiem. O tym, że prawda nie zawsze bywa wygodna, ale zawsze bywa potrzebna. O tym, że słowo, jeśli ma wartość, musi przejść przez ciszę. To hymn o selektywności pamięci, o miłości i o czułym spojrzeniu na zmieniającą się rzeczywistość, która mimo wszystko wciąż domaga się opowieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2025 o godz 16:08 przez: malutka_ska
To dzięki Hannie Krall i jej „Zdążyć przed Panem Bogiem” zainteresowałam się postacią Marka Edelmana, latami zgłębiałam losy mieszkańców getta warszawskiego i przekonałam się, że ten, który chce przeprowadzić wywiad, powinien przede wszystkim pozwolić mówić swojemu rozmówcy. W „Pożegnaniu z Narwią”, z oferty Wydawnictwa Literackiego, tym rozmówcą - momentami niełatwym, a przez to niezmiernie intrygującym - jest sama Hanna Krall, zaś w roli reportażysty występuje Wojciech Tochman, który dla mnie jest jednym z czołowych w swoim fachu. Byłam podwójnie ciekawa, jak też ten duet sprawdzi się w takiej konfiguracji i trzeba przyznać, że efekt tej współpracy przeszedł moje oczekiwania. Tochman nie zadaje Krall prostych pytań. On z nią rozmawia. Delikatnie, cierpliwie, czasem z czułością, czasem z dystansem. Dzięki temu ich rozmowa przypomina raczej wspólną wędrówkę po pamięci. Hanna Krall wiedzie Nas przez miejsca swojego życia: sierociniec w Otwocku, redakcję „Polityki”, Warszawę, Milanówek, dom nad tytułową Narwią, ale każde z tych miejsc to nie tylko punkt na mapie - to przestrzeń, w której coś zostało. Zapach, gest, lęk, człowiek, który odszedł. Czytając, miałam wrażenie, że Krall nie tyle opowiada o sobie, ile szuka odpowiedzi na pytanie, jak żyć po tym, co się przeżyło. Jak dźwigać pamięć, żeby nie zgorzknieć. Jak pisać o cudzym cierpieniu, nie stając się jego właścicielem. Jako czytelnik czułam ogromny szacunek dla tej powściągliwości. Krall nie epatuje, nie wzrusza na siłę. Jej język jest suchy, oszczędny – i może dlatego tak przejmujący. „Pożegnanie z Narwią” to nie tylko powrót do miejsc z przeszłości, ale też powolne godzenie się z przemijaniem. Krall mówi o śmierci, o odchodzeniu, ale bez rozpaczy. W trakcie lektury mamy wrażenie, że to książka o jesieni życia, o pamięci, o potrzebie spokoju po latach pisania o tragediach innych ludzi. Polecam, bo „Pożegnanie z Narwią” to najlepszy dowód na to, że opowieść kończy się nie wtedy, gdy zabraknie słów, tylko wtedy, gdy pojawia się spokój.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0

Podobne do ostatnio oglądanego