Jeśli to cię uszczęśliwia (okładka  miękka)

Sprzedaje empik.com : 33,99 zł

33,99 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Sprzedaje Bookland : 39,64 zł

Sprzedaje Matfel : 52,17 zł

Sprzedaje PROGMAR ksiazki-medyczne : 55,17 zł

 | Oprawa miękka

Wszyscy sprzedawcy

Nie mogliby bardziej się od siebie różnić. 
Ale tej jesieni oboje potrzebowali odrobiny ciepła.

Copper Run w Vermont miało być dla Michelle tymczasowym azylem – miejscem, gdzie złapie oddech po rozwodzie, zajęta prowadzeniem rodzinnego pensjonatu, który  po śmierci mamy nieco podupadł. Spodziewała się wyzwań, ale nie aż takich: herbatniki jej autorstwa nadają się tylko do wyrzucenia, rozmowy z gośćmi idą jej równie nieudolnie co pieczenie, a do tego zaraz za płotem mieszka on.
Cliff jest samotnym ojcem, utalentowanym piekarzem i, przede wszystkim, lokalnym ulubieńcem. Zdaje się dokładnie wiedzieć, czego potrzebują ludzie w jego otoczeniu. Jego flanelowe koszule, ciepły uśmiech i niesamowite wypieki sprawiają, że trudno mu się oprzeć – nawet jeśli Michelle zarzeka się, że nie może sobie pozwolić na żadne komplikacje.
Plan jest przecież prosty: za trzy miesiące, po przekazaniu pensjonatu młodszej siostrze, wraca do Seattle, by objąć wymarzone stanowisko. Tylko że coraz częściej łapie się na tym, że myśli nie o karierze, lecz o swoim sąsiedzie... i o tym, jak bardzo chciałaby go pocałować. 

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1631384402
Tytuł: Jeśli to cię uszczęśliwia
Autor: Olivia Julie
Tłumaczenie: Skowron Monika
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Język wydania: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2025-09-10
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 27 x 139 x 206
Indeks: 74693160
średnia 4,7
5
90
4
12
3
5
2
1
1
2
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
46 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
1/5
01-10-2025 o godz 22:23 przez: joanna_ba | Zweryfikowany zakup
Nie przeczytałam tej książki i już jej nie przeczytam. Jest tak źle napisana, że po prostu szkoda mi czasu. Autorka pisze w czasie teraźniejszym, więc akcja tak bardzo powoli idzie do przodu, że na trzech stronach bohaterka np. idzie do sąsiada, który mieszka za płotem. Nie spodziewałam się wartkiej akcji i wybuchów, a czegoś, w czym się zanurzę, co będę czytać szybko i wolno jednocześnie (bo będę chłonąć każde słowo). No nie. Nie wyszło.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 1
5/5
06-10-2025 o godz 13:30 przez: zaczytana_catrin | Zweryfikowany zakup
⭐4,5/5 Bardzo nie lubię jesieni. Wpadam wtedy w taki depresyjny nastrój, nic mi się nie chce, więc raczej też nie sięgam po książki z jesiennym klimatem. Ale ta historia zbiera tak dobre recenzje, że nie mogłam się powstrzymać. No i przekonała mnie też akcja rozgrywająca się w 1997 roku. Piękny to był rok. W końcu ja się wtedy urodziłam i w momencie, gdy działa się akcja tej książki, ja byłam uroczym różowym bobasem.  Michelle po śmierci mamy przejmuje opiekę nad pensjonatem w małym miasteczku. Właśnie się rozwiodła, porzuciła życie w wielkim mieście żeby wesprzeć rodzinny interes. Początkowo nie potrafiła odnaleźć się w społeczności małego miasteczka. Próbowała na własną rękę poradzić sobie w nowej roli odrzucając pomoc przyjaznych sąsiadów. Ale jeden z nich nie dał się spłoszyć. Cliff - samotny tata dwóch córek, piekarz mieszkający po sąsiedzku narzucał się Michelle ze swoją pomocą z taką zawziętością i uśmiechem na twarzy, że nie dało się go odrzucić. Małomiasteczkowy klimat tej książki skradł moje serce, chociaż nie był on dominujący. Bardzo polubiłam się z bohaterami. Zarówno Michelle, jak i Cliff mieli za sobą trudne doświadczenia i życiowe rozczarowania. Niełatwo jest zacząć nowe życie po rozstaniu, szczególnie po wieloletnim związku. I ta historia pokazuje, że warto otworzyć się na drugiego człowieka, że nigdy nie wolno tracić nadziei na nową miłość.  Podobała mi się dojrzałość bohaterów oraz to, że o wszystkim potrafili porozmawiać i wzajemnie się wspierać. Michelle świetnie odnalazła się w relacji z mężczyzną, który miał na wychowaniu dwie córki - w tym jedną nastolatkę, z którą Michelle świetnie się dogadywała. Momentami książka się dłużyła i było nudnawo, za to mały minusik, ale to też taka specyfika historii. Jest to slow burn w małym miasteczku. Tu nie dostaniecie fajerwerków i nie wiadomo jakich emocji. Dodatkowo fakt, że akcja rozgrywa się 28 lat temu (niemożliwe, że jestem aż taka stara) sprawia, że to wszystko do siebie pasuje. No bo w jaki sposób akcja miałaby się rozwinąć szybciej skoro oni nie mieli telefonów komórkowych i korzystali z budek telefonicznych. Jezu, ja myślę, że jestem jednym z ostatnich roczników, które kiedykolwiek widziało budkę i z niej korzystało. Przerażające.  Rozmowy Michelle z Rakietą były urocze, choć chwilami nieco niepokojące. Zachowywała się jak doktor Dolittle. Ale ten pies naprawdę jest wyjątkowy. Skubany napisał epilog tej historii. I to jest oficjalnie jeden z najpiękniejszych epilogów, jakie miałam okazję przeczytać. 
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
31-10-2025 o godz 12:05 przez: Marta | Zweryfikowany zakup
Ig: ksiezycowa_biblioteka „Jeśli to Cię uszczęśliwia” autorstwa Julie Olivii to książka z jesienną aurą, cynamonkami, rodzinnym ciepłem i szczęściem. Czytając tę książkę niejednokrotnie chciałam uczestniczyć w tym życiu, popłakałam się też nie raz 🥹 Michelle po śmierci swojej mamy, musi poprowadzić pensjonat w urokliwym małym miasteczku o nazwie Copper Run. Michelle jest z natury trochę sztywną kobietą, a wszyscy mieszkańcy miasteczka nie są raczej w jej typie. No i oczywiście jest jeszcze Cliff 🤭 Ten Cliff, który puszcza oczko jak gdyby nigdy nic 🥰 Jejku od czego zacząć? Dawno nie czytałam tak milutkiej książki. Ten cały klimat lat 90, to miasteczko, pogodni ludzie, piesio! Główna bohaterka jest bardzo fajnie napisaną postacią. Od poważnej pani od reklamy, staje się pełną ciepła dziewczyną z małego miasta. Cliff to z kolei chodząca zielona flaga. Jego relacja z córkami niejednokrotnie wywołała u mnie uśmiech. W ogóle nie poczułam, że ktoś tutaj jest postacią drugoplanową. Czytając, czułam się jakbym uczestniczyła w życiu tej rodzinki 😍 Kocham relację Michelle z psem, Rakietą! Rakieta to border collie, który zdaje się mieć w głębokim poważaniu swoją panią. Autorka idealnie wtrąca w treść te wewnętrzne dialogi odbywające się między pieskiem a Michelle. Mistrzostwo! Do tego córki Cliffa. Uwielbiam czytać o takich dzieciach - pełnych miłości i dziecięcej szczerej wesołości 🤭 Jest to książka o szczerej miłości i znalezieniu swojego szczęścia, a to wszystko w otoczeniu pięknego małego miasteczka, klimatycznych świąt i słodkich wypieków! Ja jestem zachwycona, a Wam polecam 🥹 P.s Epilog to najpiękniejsze co ostatnio przeczytałam 😭
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-10-2025 o godz 17:29 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Książka była w porządku. Jak dla mnie momentami trochę się dłużyła i nie „płynęłam” przez nią aż tak, jakbym chciała, ale nadrobiła całkiem przyjemnym zakończeniem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
28-09-2025 o godz 19:51 przez: Quynh Giang Phan | Zweryfikowany zakup
Niestety przez tłumaczenie książka straciła swoją magię.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-10-2025 o godz 07:53 przez: Olga | Zweryfikowany zakup
Lekka otulająca idealna na jesienne wieczory
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-10-2025 o godz 12:12 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Czytana z przyjemnością 🍁
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-10-2025 o godz 19:10 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Świetna książka!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-09-2025 o godz 22:40 przez: Lady Margot
Cudownie jesienna powieść! Bardziej jesieniarskiej pozycji ze świecą szukać. Jeśli kochacie Gilmorki, stracicie głowę dla „Jeśli to cię uszczęśliwia” autorstwa Julie Olivii! 🍂 Zarzekam się i zaklinam na wszystko, że dokładnie tak będzie. Oto książka wypełniona po brzegi szelestem kolorowych liści, zapachem maślanych ciasteczek, w klimacie małego miasteczka, do złudzenia przypominającego serialowe Stars Hollow, którego mieszkańcy zawsze z chęcią przybędą ci z pomocą i ochoczo celebrować będą absolutnie wszystkie możliwe święta. Znajdziecie tu nawet urokliwy pensjonat, literacką wersję Dragonfly Inn! I patrzcie pod nogi, bowiem na każdym kroku potkniecie się o dyniową ozdobę :) Czujecie już tę niepowtarzalną atmosferę „Gilmore Girls”, prawda? :) Nie myślałam, że kiedykolwiek trafię na prawdziwie jesienną powieść. Mnóstwo mamy tych świątecznych, zimowych, jeśli natomiast chodzi o książki z klimatem jesieni w tle, zawsze coś mi w nich nie grało. Nieustannie miałam wrażenie, że „wciska” się w nie na siłę, bez przerwy wypijane kakao, zapach cynamonek. Okej, nie przeczę, są to bez wątpienia atrybuty jesieni, tyle, że nadmiernie kładziony na nie nacisk, wywoływał we mnie silne uczucie sztuczności danej pozycji. Pragnęłam przeczytać powieść, która będzie naturalnie jesienna. Powieść, której sednem będzie mocna, urocza fabuła, a jej naturalnym tłem stanie się jesień. Szukałam takiej historii od lat. I tak trafiłam na „Jeśli to cię uszczęśliwia”, książkę, którą jakiś czas temu zauważyłam na zagranicznych bookmediach, a widząc entuzjazm jej czytelników, marzyłam, by trafiła i na polski rynek. A kiedy to się stało… Wpadłam w nią po uszy! Historia zdystansowanej, chłodnej Michelle, miejskiej dziewczyny, która nieoczekiwanie zmuszona zostaje porzucić gwarne Seattle i przeprowadzić się do małej mieścinki Copper Run, w której to staje przed wyzwaniem poprowadzenia pensjonatu po zmarłej matce (motyw wydaje się banalny? Zapomnijcie! Nic z tych rzeczy!) i Cliffa, ekstrawertycznego, wiecznie uśmiechniętego mężczyzny, praktycznie samotnie wychowującego dwie córki, zauroczyła mnie pod każdym względem. Naturalnie zabawna, urocza, czuła powieść, która rozbraja nawet najbardziej wzbraniającego się przez jesienią czytelnika. Cudowni bohaterowie drugoplanowi (marzę o takich sąsiadach!), obezwładniający klimat vermonckiego, malowniczego miasteczka. I ten boski Rakieta! Na próżno szukać psa o takiej osobowości 😄 Pokochacie tę powieść. To taka „cozy” historia, do której będziecie wracać każdej jesieni, cudownie komfortowa książka, jakiej bardzo pragnęłam, ale przez lata nie byłam w stanie znaleźć - wielokrotnie za to nabierałam się na te jesieniarskie okładki… Pozycja obowiązkowa dla fanów „Gilmore Girls” i „Love, Rosie”! 🍂 Kocham! Kocham! Kocham! I ogromnie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-09-2025 o godz 14:16 przez: leavelawforbooks
„Jego niebieskie oczy suną za moim wzrokiem. Świat zwęża się do nas- i tylko do nas”. [współpraca reklamowa z @czwartastrona ] Rok 1997. Dwoje dojrzałych ludzi po przejściach. Trzy miesiące w Copper Run. Zapach jesiennych liści, świeżych wypieków i uroczy pensjonat. Piękna przyjaźń i szansa na jeszcze piękniejszą miłość, drugą miłość. Czy otworzą na nią swoje serca? Czy odkryją co ich tak naprawdę uszczęśliwia? „Zasługujesz, żeby ktoś się o ciebie troszczył, Michelle”. „Jeśli cię to uszczęśliwia” to niezwykle klimatyczna i ciepła historia, która otula niczym miękki koc, spod którego jesienią nie chcemy wychodzić ani na jedną chwilę. Książka, która pokazuje, że nasze pragnienia i marzenia mogą się zmieniać, a my tylko musimy to dostrzec, bo nowe może być jeszcze wspanialsze. Wrześniowe ciepłe popołudnie, kawa na tarasie koc i ta historia. Czytanie było tak przyjemne i komfortowe, że nie chciałam przerywać. Korzystałam z promieni słońca, może ostatnich tak ciepłych, później trochę zerkałam znad książki na jego zachód, ale nie przestałam czytać. Zegar wybił godzinę dwudziestą trzecią, przeczytałam epilog i dopiero wtedy zamknęłam książkę z ogromnym uśmiechem na ustach. Nie był to jedyny uśmiech, a jeden z wielu. Wybuchy śmiechu też się pojawiły tak samo jak kilka łez. Autorka w piękny sposób opisała emocje i relacje, łatwe i te bardziej skomplikowane. I choć nie jestem wielką fanką jesieni, to ta książka pokazała jej najlepsze cechy, a ja nawet poczułam ekscytację. Pola dyniowe, labirynty w kukurydzy, dożynki, Halloween, kolorowe liście, obserwowanie deszczu przez szybę siedząc pod kocem i delektując się kawą z przyprawami. Może jednak polubię się z tą porą roku? „Jeśli cię to uszczęśliwia” to must read fanów serialu „Gilmore Girls”, cynamonek, jesieni oraz ciepłych, otulających opowieści o pięknej i dojrzałej miłości. Michelle i Cliff Kobieta, która przejęła pensjonat swojej matki na trzy miesiące i jej nowy sąsiad, samotny ojciec wychowujący nastolatkę i sześciolatkę. Były mąż mówił jej, że zasługiwała na to, by być sama, a ona w to wierzyła. Straciła wiele, trochę zamknęła się na świat chcąc dać innym przestrzeń, lecz mieszkańcy Copper Run, w tym jej nowy sąsiad, pokazali, że tak nie można, przynajmniej nie w tym miasteczku. Cliff był naprawdę wspaniałym i wyrozumiałam ojcem. Miał świetny kontakt ze swoimi córeczkami, a ja jestem wielką fanką ich relacji. Oprócz tego był facetem zabawnym, sarkastycznym, takim, którego wszyscy lubili. Słońcem, którego chmura burzowa Michelle potrzebowała. „To ogień. On jest ogniem”. Najpierw się zaprzyjaźnili, ale ich serca rwały się do siebie. Pragnienie, ale zaprzeczenie. Powstrzymywane uczucia… Slow burn, który sprawiał, że głośno krzyczałam. Piękna relacja, miód na moje serce, nadzieja… Uwielbiam te małomiasteczkowe klimaty, a Copper Run to naprawdę wyjątkowe i urokliwe miejsce. Powrót do roku 1997 jeszcze ten klimat doprawił sprawiając też, że jeszcze bardziej się nad nim rozpływałam. Najchętniej nie wychodziłabym spod tego miękkiego koca aż do następnego lata. „Jeśli to cię uszczęśliwia” to idealna książka na jesień, i nie tylko. Mnie rozczuliła i otuliła. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-10-2025 o godz 10:36 przez: Heather
Życie pisze własne scenariusze i nigdy nie możemy być pewni co przygotuje dla nas na kolejny dzień. Przekonała się o tym bohaterka powieści Julie Olivii, która stanęła w obliczu małych, prywatnych wyzwań. Trafiłam na tą powieść, ponieważ jestem typową jesieniarą i przyciąga mnie wszystko w tym klimacie. Okładka okazała się chwytliwa, opis z tyłu zaintrygowała na tyle, żebym od razu zabrała się za lekturę. I okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, ponieważ Olivia trafiła stylem idealnie w mój gust pisząc lekką, ale jednocześnie bardzo angażującą historię opartą na wiarygodnych, życiowych problemach. Podobnie było z kreacją postaci, którzy mieli charyzmatyczne osobowości i mierzyli się z własnymi demonami co prowadziło do podejmowania decyzji oraz związanych z nimi konsekwencjami. I tak toczyła się akcja pisana w sposób emocjonalny, serdeczny, otwarty na czytelnika, który z przyjemnością przerzucał kolejne strony, by dowiedzieć się jak to wszystko się potoczy. Michelle szukała wytchnienia. Miała nadzieję, że Copper Run oderwie jej myśli od rozwodu. Zdecydowała się na nowo rozkręcić rodzinny pensjonat, ale nie spodziewała się, że już na starcie wszystko będzie szło zupełnie na opak. W dodatku po sąsiedzku mieszkał Cliff, lokalny ulubieniec, mężczyzna idealny. Kobieta robiła wszystko, by realizować swój plan i trzymać się od niego z daleka, ale przecież nie od dziś wiadomo, że przez żołądek do serca... A wypieki Cliffa roznosiły się wyjątkowym zapachem po całym miasteczku. Lekka jak piórko, przyjemna dla wyobraźni, subtelnie ironiczna w odpowiednich momentach, więc przywołująca na twarzy szczery uśmiech. Wspaniale było wkroczyć do świata wykreowanego przez autorkę, poznać jej bohaterów i trzymać za nich kciuki. Chociaż nie uniknęliśmy pewnych klasycznych schematów, zupełnie nie przeszkadzało to w całej zabawie, ponieważ najważniejsze były uczucia, powoli rozwijająca się relacja czy sam styl autorki, bardzo plastyczny, wręcz przypominający ekranizowane romanse. Całość utrzymana na odpowiednio wysokim poziomie dopełniona została przyjemnymi dla wyobraźni detalami i w ten sposób otrzymaliśmy słodkie (ale nie przesłodzone!) połączenie prozy obyczajowej z wyraźnymi romantycznymi elementami. Zarówno Michelle jak i Cliff szybko odnaleźli ze mną wspólny język, więc nawet cieszę się, że ich przygoda została rozłożona na prawie pięćset stron. "Jeśli to cię uszczęśliwia" pozwala zapomnieć o ciężkim dniu i zaangażować się w opowieść, która otula nas niczym ciepły kocyk. Dobrze napisana, odpowiednio emocjonalna, z postaciami, które ani przez chwilę nie są nam obojętne. Julie Olivia stworzyła idealny jesienny romans, który rozwija się powoli i podąża w stronę bardzo dobrze przedstawionego finału. Nie można było chcieć więcej! Jeśli więc szukacie satysfakcjonującej lektury na niezapomniany wieczór - zdecydowanie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-10-2025 o godz 12:07 przez: przeczyt.ana
Kto ma ochotę na książkę, która dosłownie pachnie cynamonem i jesiennymi wypiekami, a także przenosi nas do lat 90-tych, w których toczy się akcja? Jeśli poszukujecie książki idealnej na październikowy wieczór z rozgrzewającą herbatką- możecie przestać szukać! Ta jest idealna. Opowiada o Michelle, eleganckiej, nieco surowej kobiecie, która po rozwodzie decyduje się na pomoc w prowadzeniu rodzinnego pensjonatu po śmierci ukochanej mamy. Ma zatrzymać się tam tylko na kilka miesięcy, odpocząć i zregenerować siły przed powrotem do pracy w wielkim mieście. Prowadzenie pensjonatu okazuje się jednak być sporym wyzwaniem. Całe szczęście, że w sąsiedztwie mieszka skory do pomocy, utalentowany piekarz Cliff. Choć jego wypieki są uwielbiane przez wszystkich mieszkańców, to życie prywatne nie należy do prostych i sielankowych. Jest samotnym ojcem, opiekującym się dwoma uroczymi, ale i nie zawsze grzecznymi córeczkami. Akcja dzieje się w najbardziej klimatycznym miasteczku, o jakim czytałam. Oglądaliście kiedyś serial ,,Gilmore Girls”? Copper Run przywodzi mi na myśl słynne Stars Hollow. ,,Mama idealizowała to miasteczko tak bardzo, że zaczęło wydawać się niedoścignione. Jest niczym zakamarek wszechświata, który istniał tylko w jej wyobraźni. Miejsce z najlepszym dyniowym plackiem na świecie, obchodami każdych świąt i idealnie rześką, jesienną pogodą. (…) Rynek pachnie szarlotką i sianem. „ Rzadko czytam romanse, bo nie przepadam za sztucznie szybkim rozwojem uczuć bohaterów i motywem ,,love-hate”. Tutaj dostajemy dojrzały ,,slow burn”. Relacja bohaterów rozwija się niespiesznie, a więc i w mojej ocenie realistycznie. Bardzo mi się podoba ukazywanie w powieści drugiej szansy, czyli tego, że po nieudanym związku, a nawet małżeństwie, zawsze mamy jeszcze szansę na szczęście i zbudowanie nowej, wspaniałej relacji. Najbardziej spodobał mi się motyw piekarni. Kocham wszystkie wypieki, a cynamonki ubóstwiam nad życie. Dlatego najbardziej romantycznym gestem, jaki poznałam w powieści było dążenie Cliffa do przygotowania idealnego wypieku dla Michelle i odgadnięcie jej gustów kulinarnych. Przygotowuje jej kilka deserów, które według niego pasują do jej charakteru i upodobań smakowych. Tylko jeden okazuje się tak boski, że po prostu nie da się go odłożyć na talerzyk. Jak myślicie, co to takiego? Ja jestem zachwycona tą powieścią. Wielokrotnie mimowolnie uśmiechałam się podczas czytania, co naprawdę rzadko się zdarza. Jestem ciekawa opinii innych, ponieważ nie mam pojęcia za można byłoby ją skrytykować. Chyba jedynie za to, że można zrobić się głodnym podczas czytania i grzech nie sięgnąć wtedy po ciasto dyniowe!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-10-2025 o godz 12:15 przez: Sylwia
Michelle zjawia się w miasteczku Cooper Run na pogrzebie swojej matki, choć na co dzień żyje i pracuje w dużym mieście. Kobieta ma się tutaj przeprowadzić na trzy miesiące, by poprowadzić pensjonat zmarłej rodzicielki, a po tym czasie, pensjonatem na stałe ma się zajmować jej młodsza siostra, która kończy studia. Michelle z początku nie jest łatwo go prowadzić, choć przykłada się bardzo do powierzonego jej zadania. Mieszkańcy miasteczka pomagają jej, a niewątpliwie największą zasługę ma w tym sąsiad, Cliff. Tych dwoje zaprzyjaźnia się, jednak w ich relacje wkrada się coś jeszcze. Siostra kobiety nie ukrywa, że jest zainteresowana mężczyzną. Co takiego wydarzy się w życiu Michelle i czy kobieta odnajdzie szczęście? Jesień rozgościła się u nas na dobre, więc jak można odmówić sobie tej historii. Patrząc na okładkę, przychodzi na myśl, że jest ona klimatyczna. I nie tylko okładka, bowiem cała ta opowieść, aż kipi specyficznym klimatem nie tylko jesieni, ale też małego, uroczego miasteczka, w którym wszyscy się znają, ale też sobie pomagają. O ile nie lubię opisów w książkach, to o tyle tu mi one naprawdę nie przeszkadzały! Powiem więcej, tutaj opisy robiły całą robotę. Te wszystkie miejsca i wydarzenia, które były przedstawiane, sprawiały, że czułam się tą historią tak przyjemnie otulona. Dodać do tego te wszystkie smakowitości jak cynamonki czy jabłka w cieście, czułam naprawdę przyciąganie do tego miejsca i tej fabuły. Główni bohaterowie zdobywają sympatię od razu. Oboje po rozwodach z dość trudnymi partnerami, tak więc życiowy bagaż doświadczeń mają za sobą. Ich życie wiąże się z samotnością, pomimo tego, że są otoczeni bliskimi i życzliwymi im ludźmi. Sama ich relacja od samego początku była pozbawiona rezerwy i zaczęła się na takim luzie, a żarty i dystans do samych siebie nieustannie im towarzyszył. Była to relacja przyjacielsko - miłosna. Choć "Jeśli to cię uszczęśliwi" to historia, z której bije taka ciepła aura, to nie brakuje w niej też trudniejszych wątków, jak chociażby motyw samotnego rodzicielstwa, nastoletniej ciąży czy faworyzowania jednego dziecka nad drugim. Niezwykle uroczy jest w tej historii psi przyjaciel, zwany Rakietą. Jego postać oraz postać małej dziewczynki jeszcze bardziej ubarwia tę historię. Podsumowując: jeśli lubicie jesienno-Halloweenowo-zimowe opowieści i nie szukacie wymagającej lektury, lecz takiej uroczo przytulnej, to zdecydowanie polecam ten tytuł!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
22-09-2025 o godz 23:59 przez: ryszawa.blogspot.com
Michelle zostaje rzucona na głęboką wodę. Po swoim rozwodzie i śmierci matki zaczyna prowadzić jej pensjonat. Jest tam tylko na kilka miesięcy i kompletnie nie potrafi się w tym odnaleźć. Nie wie, że powinna wchodzić z gośćmi w bliższy kontakt, nie umie piec, no i całkiem traci głowę dla przystojnego sąsiada, który jest piekarzem. Oboje po bliższym poznaniu uparcie twierdzą, że są jedynie przyjaciółmi, choć między nimi tak iskrzy, że nie sposób tego nie zauważyć. Jestem zaskoczona. Przeważnie w tego typu powieściach główni bohaterowie się droczą, nie lubią się, a ich relacja dopiero z czasem zmienia swą formę. Tutaj mamy przyjaźń od pierwszego wejrzenia. Miechelle to taka trochę Zosia Samosia, chce udowodnić całemu światu, że jest w stanie sprostać każdemu zadaniu. Szybko jednak okazuje się, że będzie musiała chwycić wyciągniętą ku niej pomocną dłoń. Cliff jest samotnym ojcem dwójki dziewczynek. Jedna z nich przysparza mu problemów, jak to nastolatka zakochując się w pryszczatym podlotku. Jednak mężczyzna nie jest taki groźny, nie chce tylko by dziewczyna została zbyt szybko rodzicem tak jak on. Prócz tego, że jest przystojny, przyjacielski i zaradny, jest również utalentowanym piekarzem. Któż oparłby się jego urokowi? Od tej książki bije specyficzne ciepło i przyjemny jesienny klimat. Miło było zanurzyć się w tej historii i odpłynąć w małomiasteczkowy świat pełen nowych wyzwań. Trafiłam w idealną porę z tą lekturą, kiedy za oknem deszcz przyjemnie stuka o parapet, a kalendarz pokazuje, że właśnie zaczyna się jesień. Myślę, że każda miłośniczka tej pory roku oraz literatury obyczajowej, znajdzie tu coś dla siebie. Nie można zapomnieć również o przepięknej szacie graficznej. Coś dla oka i coś dla duszy. „Jeśli to cię uszczęśliwia”, to książka, która pokazuje, że nowe początki bywają trudne, ale jednocześnie pełne nadziei. Michelle uczy się odpuszczać i przyjmować pomoc, a przy tym odkrywa, że szczęście można znaleźć w najmniej spodziewanym momencie i miejscu. Relacja bohaterów rozwija się naturalnie, bez zbędnych dramatów, dzięki czemu całość czyta się z uśmiechem i poczuciem ciepła w sercu. To idealna powieść na długie, jesienne wieczory – lekka, klimatyczna i pełna uroku. Jeśli lubicie historie o małych miasteczkach, rodzinnych więziach, nowych szansach i oczywiście o miłości, która przychodzi wtedy, gdy najmniej się jej spodziewamy, ta książka na pewno Was nie zawiedzie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-10-2025 o godz 15:11 przez: Anonim
Instagram, TikTok, YouTube - @mood.readerka To książka, której potrzebowałam, aby idealnie zacząć jesień. Przenosimy się nie tylko do małego miasteczka, ale także do 1997 roku. Michelle właśnie straciła mamę i aby pomóc rodzinie, wyjeżdża na trzy miesiące do Copper Run w stanie Vermont, by poprowadzić pensjonat należący do jej rodziców. To było oczko w głowie mamy Michelle, ale na miejscu okazuje się, że kobieta kochała nie tylko własny dom, ale także całą społeczność małego miasteczka. Do której (tak się składa), należy bardzo przystojny i pomocny sąsiad - Cliff oraz jego dwie córki. Nawet nie siedząc pod kocem w trakcie lektury, miałam wrażenie, że jestem nim opatulona. Komfort, jaki przynosi ten romans, zaskoczył nawet mnie - która już na wstępie się go spodziewała! Jednak okazuje się, że w trakcie czytania jest go o wiele więcej. Śledzimy relację Michelle i Cliffa, a także jego córek, które pokochały od początku nową sąsiadkę i jej psa - Rakietę. Wraz z bohaterami przeżywamy dożynki, Halloween, Święto Dziękczynienia czy Boże Narodzenie. Jeśli jeszcze bardziej chcesz poczuć klimat tego romansu, polecam sięgnąć po niego w trakcie jednego z miesiący, w którym rozgrywa się akcja - wrześniu, październiku, listopadzie lub grudniu. I tak, okładka może jest bardzo jesienna, ale trochę zimy na miejscu także znajdziecie. Ja jednak zachęcam zdecydować się na lekturę, gdy jeszcze ostatnie liście trzymają się ostatkiem sił na gałęziach drzew, a słońce nieśmiało zerka zza chmur. Jak na romans, jest to długa książka. W końcu co można robić przez prawie 500 stron? Okazuje się, że bardzo dużo. Powoli oglądamy rozwijającą się relację oraz rodzące się między bohaterami uczucie. Mamy czas zadomowić się w małym miasteczku i zaangażować w jego społeczność. Czego się nie spodziewałam w tej książce, to sceny zbliżenia - jednak wyszły one tak naturalnie, że w ogóle mi nie przeszkadzały. I może niektórzy nie będą fanami tego, jak zostały przedstawione, ale dla mnie jest to naturalne pociągnięcie charakteru Cliffa. Różnych wydarzeń w trakcie tych kilku miesięcy jest sporo. W końcu bohaterami jest nie tylko para, ale także córki Cliffa. Zwrotów akcji nie ma jednak przytłaczająco dużo, jest ich w sam raz. I może niektórzy uznają któreś ze scen za oklepane, ale grzechem byłoby nieumieszczenie ich w książce rozgrywającej się w latach 90-tych. Wszystko pasuje w niej do siebie idealnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-10-2025 o godz 12:29 przez: Michalina
Kiedy Michelle przeprowadziła się do małego miasteczka, aby poprowadzić pensjonat można powiedzieć, że była samotna. Regularnie rozmawiała jedynie ze swoją siostrą, była rozwódką. Dlatego tak trudno było jej się odnaleźć w zżytej społeczności do której trafiła. Odnaleźć w tym wszystkim pomógł jej Cliff - jej sąsiad, samotny ojciec, który wychowywał dwie córki. . Bez zbędnego przedłużania powiem tak: nie wyobrażam sobie żebyście mieli nie przeczytać tej książki tej jesieni! Ona jest cudowna! To w jaki sposób została napisana, to jest coś wspaniałego. Czułam się tak bardzo zaangażowana w tę historię! Ta książka jest totalnie nieodkładalna, każdy moment kiedy musiałam przerywać czytanie, to był najgorszy moment! Wspaniałe opisy jesiennego klimatu, który przeradza się w zimowy. Przepyszne opisy słodkości które wypiekane były spod ręki Cliffa, sprawiały że dosłownie chciałam to wszystko jeść podczas czytania! Okładka książki idealne oddaje to, co otrzymacie w środku. . Ogromnie podoba mi się również kreacja bohaterów. Każdy z nich jest innych, każdy z nich jest jakiś. Gdybym miała opisać Wam każdego z nich to z pewnością użyłabym zupełnie innych określeń, tak bardzo wielowymiarowi i barwni oni byli. Cliff lekko zadziorny, jego sześcioletnia córka Britt urocza i zabawna, starsza córka Emily dojrzewająca, lekko nieposkromiona nastolatka, Michelle zraniona, pozbawiona poczucia własnej wartości. I tutaj przechodzimy do tego co również skradło moje serce! To jak główny bohater za każdym razem pokazywał głównej bohaterce, że jej wady nie są wadami. Że te cechy, które ona uważa za coś negatywnego wcale takie nie są. Że to od niej zależy jak na nie spojrzy. On po prostu każdą jej wadę zamieniał w zaletę, a te minusy które po prostu miała bo nikt nie jest idealny - w pełni akceptował. Opis ich relacji, ale i relacji rodzic - dziecko, sąsiadka - dzieci, brat - siostra, były głębokie i dobrze rozwinięte. Wszystko tutaj było po coś. . Jestem totalnie zachwycona tą książką. Bardzo się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Bardzo, naprawdę bardzo Wam ją polecam - zróbcie sobie tę przyjemność i spędźcie z nią kilka wieczorów. Bardzo bym chciała żebyście pokochali tę książkę tak jak i ja. . I oczywiście musicie poznać Rakietę! To piesek Michelle, niewiele o nim wspominam, ale też odgrywa fajną rolę w tej historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-09-2025 o godz 19:46 przez: obsydiian
/współpraca reklamowa czwartastrona/ Jeśli to Cię uszczęśliwia to 15 książka autorki, ale u nas to poniekąd debiut autorki bo jako pierwsza została wydana. Ta pozycja jest mocno jesieniarska i spodoba się wszystkim tym z Wasz którzy trochę tęsknią za wcześniejszymi latami. Oprawa graficzna zachwyca tak mocno jak sam środek. Co znajdziecie w środku; 𖧧 narrację pierwszoosobową od strony dwójki głównych bohaterów Michelle oraz Cliffa; ✴ krótki wstęp od autorki, uroczą playlistę, trzy części: październik, listopad i grudzień; 𖧧 nie ma tu III aktu czyli zerwania ale jest okres przejściowy; ✴ klimat lat 90 dopieszczony w każdym szczególe; 𖧧 prace od kuchni w pensjonacie oraz piekarni i wolność jaka niesie za sobą praca na swoim; ✴ relacje rodzinne oparte na faworyzowaniu potomstwa; 𖧧 od przyjaźni po coś więcej; ✴ zakończenie bardzo zbliżone do tego filmowego; 𖧧 ostatni rozdział jest opowiedziany od strony Rakiety, pieska Michelle. "Założyłam, że jestem we własnej drużynie. Ja zawsze jestem w Twojej drużynie". Początek książki jest nieco trudny, ciężko jest się nam wkręcić w historię i mam wrażenie, że jest to poniekąd specjalnie. Główna bohaterka otacza się bardzo wysokim murem, żyje trochę jak w skorupie a dotarcie do niej wymaga czasu. Ale z każdą kolejną stroną poznajemy ją lepiej i dzięki temu kolejne rozdziały wydają się bardziej przystępne. Za to możemy podziękować w głównej mierze Cliffowi, który swoim poczuciem humoru przełamał lody, więcej niż raz. Książka skupia się również na wychowaniu. Pokazuje jak czasem rodzice nieświadomie faworyzują swoje pociechy i jakie to niesie konsekwencje w przyszłości. Klimat małego miasteczka, jak i powrót do lat 90 jeszcze mocniej podbijają nasze serca, a zmagania dwójki głównych bohaterów w "przyjaźni" która z czasem okazuje się czymś więcej jest bardzo wciągające, a zarazem urocze. Jeśli to Cię uszczęśliwia to słodko - gorzka historia ze szczęśliwym zakończeniem, podejmująca trudne tematy i różne sposoby na radzenie sobie z nimi. W książce pojawia się kilka par, ale niektóre postacie poboczne nie są łączone na siłę co jest odświeżające. Bawiłam się świetnie, a z drugiej strony zatęskniłam za dawną muzyką. Warto było czekać na ten tytuł.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-10-2025 o godz 01:35 przez: Aleksandra Buchwald
Lata 90., jesień i dwójka nowych sąsiadów. Klimat Gilmore Girls, pensjonat i piekarnia. Czy istnieje lepsza lektura na jesień? Po przeczytaniu tej książki szczerze w to wątpię, ponieważ z każdej strony jesień dosłownie krzyczy, i to ta najpiękniejsza, złota i przytulna. Michelle miała tymczasowo zatrzymać się w Copper Run. Chciała tam złapać oddech, prowadząc rodzinny pensjonat, który po śmierci jej mamy podupadł. Spodziewała się, że będzie to dla niej wyzwaniem, jednak nie aż takim. Okazało się, że nie jest stworzona do prowadzenia pensjonatu. A do tego za płotem mieszka on. Cliff jest samotnym ojcem, utalentowanym piekarzem i lojalnym ulubieńcem miasteczka. Jego flanelowe koszule, cudowne wypieki i ciepły uśmiech sprawiają, że trudno się mu oprzeć. Nawet jeśli Michelle upiera się, że nie może sobie pozwolić na żadne relacje. Plan jest prosty: trzy miesiące, potem przekazanie pensjonatu młodszej siostrze i powrót do Seattle, by pracować na wymarzonym stanowisku. Jednak coraz częściej łapie się na tym, że myśli o przystojnym sąsiedzie. Nie będę oszukiwać, wiedziałam, że pokocham tę książkę. Wszystkie motywy są moimi ulubionymi, a jej lektura była czystą przyjemnością. Lata 90. zawsze są dla mnie ogromną rozrywką. Uwielbiam je, bo sama się w nich urodziłam i żałuję, że nie mogłam przeżyć ich dłużej. Ogromnie spodobała mi się kreacja bohaterów. Michelle to totalna introwertyczka, która nie potrafi odnaleźć się w relacjach międzyludzkich, dlatego prowadzenie pensjonatu jest dla niej ogromnym wyzwaniem. Cliff to promyczek słońca, samotny ojciec, którego całe miasteczko uwielbia. Postanawia pomóc Michelle w prowadzeniu pensjonatu. Wątek romantyczny jest uroczy, a nasi bohaterowie stawiają małe kroczki. Ich relacja rozwija się powoli, stopniowo budując między nimi napięcie. Każde z nich przechodzi trudne chwile w życiu i próbuje odnaleźć grunt pod nogami. Rozwód, wspólne wychowywanie dziecka, poszukiwanie siebie – to bardzo wartościowe tematy, które pokazują prawdziwą prozę życia. Choć zdaję sobie sprawę, że motyw samotnego ojca nie przez wszystkich jest lubiany, ja go uwielbiam. Zakończenie tej historii jest cudowne, domyka wszystkie wątki, a mnie i tak było mało tej opowieści.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2025 o godz 22:34 przez: ania_czyta_i_pstryka
"(...) czasami życie nie zawsze wychodzi tak, jak byśmy tego chcieli. Porzucenie swojego poprzedniego życia, żeby podążać za nową ścieżką, nigdy nie jest idealnym rozwiązaniem. Ale czasami, jeśli się tego nie zrobi, życie nie przypomina już życia." Copper Run miało być dla Michelle tylko przystankiem, miejscem,w którym spędzi zaledwie kilka miesięcy, prowadząc pensjonat należący do jej niedawno zmarłej matki.Potem planowała wrócić do Seattle, do życia, które znała i pracy, o którą tak ciężko walczyła.To miasteczko miało być jedynie chwilą oddechu po rozwodzie, próbą poukładania myśli i uciszenia serca. Shelly od dawna czuła się niedoceniana, niezrozumiana, a z czasem po prostu samotna w małżeństwie. Na początku mieszkańcy Copper Run działają jej na nerwy, zbyt mili, zbyt ciekawscy, zbyt obecni.Z czasem jednak poznaje swojego sąsiada,Cliffa,miejscowego piekarza, który od 2 lat samotnie wychowuje córki.Nie szuka miłości, nie potrzebuje nikogo nowego w życiu. A jednak rozmowy z Shelly,pełne sarkazmu, ciepła i subtelnego zrozumienia, stopniowo zbliżają ich do siebie. Oboje akceptują się tacy,jacy są.Tylko czy warto zaczynać coś, co z góry ma datę ważności? Lubisz małomiasteczkowe romanse, powolne budowanie uczuć i jesienny klimat, w którym powietrze pachnie liśćmi,kawą i cynamonkami? A może uwielbiasz motyw friends to lovers, gdzie przyjaźń powoli, niepostrzeżenie zamienia się w coś głębszego?Jeśli tak, to ta książka jest stworzona właśnie dla Ciebie. To niezwykle ciepła, otulająca i kojąca historia, którą chłonie się z uśmiechem strona po stronie. Opowieść o dwóch zranionych duszach, a mimo to odnajdują w sobie nawzajem spokój, zrozumienie i nadzieję. Ich więź rodzi się powoli,w rozmowach,w ciszy,w codziennych drobiazgach, aż w końcu przeradza się w coś prawdziwego i pięknego. Ale to nie tylko opowieść o nich. Copper Run tętni życiem, każdym mieszkańcem,każdą historią,każdym sercem, które bije swoim rytmem. Od starszych,pełnych mądrości i ciepła sąsiadów,po młodszych pełnych marzeń… aż po psa,który zdaje się rozumieć więcej,niż można by przypuszczać. To książka, która otula jak koc w chłodny wieczór i przypomina, że nawet po burzy zawsze przychodzi słońce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-10-2025 o godz 18:52 przez: booky.golucky
[współpraca reklamowa z @czwartastrona] Michelle pojawia się w Copper Run, aby zająć się obowiązkami. To tylko trzy miesiące, po których wróci do swojego życia. Nie spodziewa się jednak spojrzenia, które zatrzymuje ją w miejscu, a także uczuć, które zaczyna darzyć do tego miejsca. Książka ma ciepły, jesienny, małomiasteczkowy klimat, gdzie wszyscy się wspierają i wspólnie budują społeczność, w której Michelle nie potrafi się odnaleźć. A może nie chce? Trudna przeszłość sprawiła, że zamknęła się w sobie, ale Cliff okazuje się jej kluczem. To jak się przed nim otwiera jest piękne. Ich połączenie czuć przy każdym przenikliwym spojrzeniu, jakby rozumieli się bez słów, chociaż są tak różni. Cliff jest zabawnym ulubieńcem miasteczka i samotnym tatą, zakochanym w wypiekach. Podoba mi się, że zawsze mówi, co myśli i we wszystko wplata swój humor, pomimo męczących go obaw. Ma cudowne relacje z córkami, które nie zawsze są łatwe, ale jest między nimi ta niepodważalna, rodzinna więź. Uwielbiam te dziewczyny, a także ich późniejszą przyjaźń z Michelle. Wszystkie relacje w tej książce są wartościowe, nawet ta z psem. Autorka świetnie buduje napięcie między bohaterami. Nic nie jest przyspieszone, a każdy punkt zwrotny jest wyczekiwany. We wszystkim czuć szczerość i głębię. Fundamentem ich relacji jest przyjaźń, gdzie panuje swoboda, a gdy coś się zmienia, to bohaterów łapie… skrępowanie. To, co przeżywają jest po prostu prawdziwe. Oboje są po rozwodzie i muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Uwielbiam takie książki, bo dają nadzieję, że to, co wydaje się najstraszniejsze, może być jednocześnie najlepsze. Sposób, w jaki sytuacja między nimi się komplikuje trochę mi nie pasował, ale rozumiem ich. Oboje walczą z uczuciem, a gdy kumulowane emocje w końcu wybuchają, zmiatają wszystko na swojej drodze. Jedyną wadą były zbyt częste powtórzenia. Czasem było też chaotycznie, ale to miało swój urok. Ta historia, pomimo ciepłego klimatu, wzbudza refleksje na temat relacji, zarówno rodzinnych, jak i przyjacielskich czy romantycznych. Książka pokazuje, że właściwi ludzie zaakceptują nas takimi, jakimi jesteśmy, a nawet, że to nasze niedoskonałości czynią nas idealnymi.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

Podobne do ostatnio oglądanego