Kontury (okładka  miękka)

Sprzedaje empik.com : 30,99 zł

30,99 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Sprzedaje ksiazki-naukowe : 49,94 zł

Sprzedaje PROGMAR ksiazki-medyczne : 49,96 zł

Sprzedaje Matfel : 53,79 zł

 | Oprawa miękka

Wszyscy sprzedawcy

”W powojennej zawierusze niknęło wszystko, a przede wszystkim ludzkie losy. 
Należałam do ludzi, którzy nigdy nie powinni się urodzić, nie mieli bowiem szansy na to, by nauczyć się żyć. Byłam dzieckiem otchłani, wytworem chaosu, bezpańskim pyłem na gruzach historii. Po wojnie było nas piętnaście milionów. W Polsce półtora. Dwadzieścia dwa procent całego młodego pokolenia. Ziemie odzyskane, ziemie utracone, a dzieci bezprzymiotnikowe”.

„Kontury” to przejmująca opowieść o Wandzie Jeżyńskiej – urodzonej w ostatnich dniach wojny dziewczynie, próbującej okiełznać największy z żywiołów i zawrócić bieg własnego losu. Zdana wyłącznie na siebie, radzić musi sobie w świecie nieprzyjaznym, bezlitosnym i wystawiającym ją na najcięższe próby. Rękę wyciągają do niej Franek Światło i Urban Sierpiński – która z nich jest pomocą, a która przekleństwem, Wanda ma przekonać się dopiero po latach.

„Brakowało mi wszystkiego, nawet dokumentów poświadczających, że się urodziłam, że skądś pochodzę, że ktoś mnie na ten świat przywiódł i z jakiegoś powodu”.


Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1645863128
Tytuł: Kontury
Autor: Jakub Jarno
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Liczba stron: 376
Numer wydania: I
Data premiery: 2025-10-22
Rok wydania: 2025
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 20 x 120 x 200
Indeks: 74953042
średnia 4,8
5
32
4
3
3
3
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
15 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
25-10-2025 o godz 17:03 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
„Kontury” Jakuba Jarno określiłabym zdaniem: anatomia kobiety, która nigdy nie miała prawa istnieć… Wanda urodziła się w miejscu, które nie znało czułości. Jej dzieciństwo to nie obrazek z kredkami, lecz mapa ruin. Jarno nie opowiada jej życia chronologicznie. On je rozszczepia. Fragmenty, urywki, skrawki - jakby Wanda sama nie do końca chciała być opowiedziana. Jakby każda próba złożenia jej w całość była zdradą. Widzimy ją w różnych momentach: jako dziewczynkę, która uczy się milczeć; jako kobietę, która nie potrafi kochać bez lęku; jako staruszkę, która nie pamięta, czy naprawdę żyła, czy tylko śniła. Styl autora to pisanie, które ufa niedopowiedzeniu. Które wie, że najważniejsze rzeczy dzieją się poza słowami. Jarno nie stylizuje - on odsłania. Nie ozdabia - przesuwa się na bok, by Wanda mogła mówić. Jeśli miałabym opisać jego język jednym obrazem byłoby to światło wpadające przez dziurę w dachu. Nie rozświetla całego pomieszczenia. Ale pokazuje, że coś tam jest. Że ktoś tam był. Jarno nie daje nam jednoznacznej puenty. Daje nam rozpad. Daje nam Wandę, która była, ale nie do końca. Dzieciństwo, które istniało, ale nie całkiem. Miłość, która nie wiadomo, czy była prawdziwa. I kiedy zamykasz książkę, nie zostaje ci historia. Nie zostaje ci bohaterka. Nie zostaje ci odpowiedź. Nie ma światła… Zostają tylko kontury. „Zanim go spotkała , siebie nawet nie znała, nie było bowiem kogo poznawać. On dopiero dał jej płótno, na którym uczyła się szkicować własny portret. Nikt nie dopełnił nikogo, nikt nikogo nie odnalazł, nikt kompletny się nie stał dzięki drugiemu. Ustanowili się wzajemnie, przedtem nieświadomi że osobno pozostawali tylko przychodni mirażem.” „Słowa mają moc tylko wtedy, gdy są nagie.” „Mapa to tylko wymówka do tego, by pobłądzić.” „Mówi się wiele rzeczy. Szczególnie, gdy się milczeć powinno.” „Ludzie chętniej zaprzeczają prawdzie niż kłamstwom.” „Poupychane gdzieś w człowieku żale zawsze mają apetyt, zawsze szukają czegoś, co mogłoby pożreć i stawić. Biorą wszystko, co im się nawinie - spokój ducha, poczucie własnej wartości, ufność. Pożrą człowieka aż do cna.” „Zawsze chodzimy razem. Tylko niepotrzebnie rozdzieleni.” „Nie ma nic bardziej intymnego niż książka. Nawet gdy ci ktoś przez ramię spojrzy i wzrok jego padnie na te same słowa, zobaczy zupełnie co innego. Nigdy nie wniknie w to, co widzisz ty, nigdy nie pozna świata, w którym ty się znajdujesz. Tylko twój jest, tylko ty go ustanawiasz.” „Jego milczenie przekroczyło znaną mi miarę milczeń.” „Czasem to, co w ludzkich przeżyciach nienazwane, więcej o nich mówi niż to, co się określić potrafi.” „Każdy człowiek wszak chce się opowiedzieć, musi się opowiedzieć, wie bowiem, że to, co nieopowiedziane, nie istnieje. Wszystko, co wokół i co w nas, opowiedziane być musi, by zaistnieć.” „Zdarzenia są konturami, a pamięć tym, co je wypełnia.” „Staliśmy tam w milczeniu nie naszym, lecz użyczonym. Mogliśmy mówić bolesne wszystko, mówiliśmy zbawienne nic.” „Śmierć każdemu jest dana, starość wybranym. Cały ambaras w tym, że ów wielki dar do jednej rzeczy się sprowadza, mianowicie do ciągłej próby uniknięcia upadku. Z czasem o wszystko się człowiek może potknąć, a najbardziej o swój los, który poplątał się ponad miarę.”
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
02-11-2025 o godz 17:32 przez: Anna | Zweryfikowany zakup
Bardzo dobrze ubrana w słowa, ciekawa historia. Koniec rozczarował, zostawił zbyt dużo niedopowiedzeń, niejasności.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2025 o godz 14:11 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Polecam wszystkim
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2025 o godz 09:54 przez: Ewelina | Zweryfikowany zakup
Super książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-11-2025 o godz 22:29 przez: Daria | Zweryfikowany zakup
🖤🍁
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-10-2025 o godz 22:14 przez: NIEnaczytana
Kontury. Zarys czegoś, co powinno być wypełnione. Szkic, który dopiero się wyłania, płótno, które dopełnione mnogością szczegółów, stworzy całość. Kompletną, gotową, jakąś. Kontury mogą być zamazane, mogą nie przypominać niczego bliżej określonego, jeśli ktoś wprawną ręką nie dopieści linii, nie przyciśnie mocniej węgla do kartki, by nadać im tego wyjątkowego sznytu. Kontury są zaledwie przestrzenią, którą wypełniamy, lokując w nich wspomnienia… Nowa powieść Jakuba Jarno jest opowieścią niejednoznaczną. Czytając, mamy wrażenie, jakby opowiedziana historia nie była kompletna. Jakby składała się z fragmentów, które próbujemy ułożyć w całość, by zrozumieć. By odczytać to, co między wierszami. By dostrzec to, co ukryte w ciszy. W przerwach snutej przez Wandę opowieści, która wyłania się na światło dzienne z czeluści pamięci. A może niepamięci…? „Kontury” to powieść, która boli. Ona jest jak cierń wbity pod skórę, który przeszkadza, ale mamy pełną świadomość, że jego usunięcie będzie bolało jeszcze bardziej. Mamy poczucie bowiem, że to, co mówi główna bohaterka, nie jest tym, co nam się wydaje. Że pod jej historią kryje się coś więcej, czego dostrzec nie sposób, jeśli odbieramy ją powierzchownie. I choć ta wierzchnia warstwa ma w sobie wiele ran, to drugie dno dotyka nas dużo bardziej. Jarno ma dosyć nieoczywisty styl. Z jednej strony czaruje słowem, karmiąc nas fragmentami, które skłaniają do refleksji, z drugiej zaś, jego styl jest oszczędny, prosty, niczym pozbawiony emocji, jak rzeczywistość w Jedynaku, w którym królował chłód z Lochu, który stał się synonimem braku nadziei... I przyznaję, że początkowo trudno było mi się wgryźć, historia wywoływała we mnie ambiwalentne uczucia i tak naprawdę nawet teraz, kiedy to piszę, nie jestem pewna, czy odczytałam ją właściwie. A może nie ma czegoś takiego jak jej właściwa interpretacja, bo czytanie jest czymś nader intymnym i każdy z nas widzi coś zupełnie innego, nawet jeśli patrzymy na te same słowa…? Cała powieść przypomina szkic, co w moim odczuciu jest zabiegiem celowym i wiąże się ze wspomnianą, także w powieści, „intymnością czytania”. Bo może to wcale nie Wanda, ale my sami, mamy wypełnić naszkicowane słowem przez Jarno kontury? Przepuścić przez filtr własnej wrażliwości, doświadczeń? Narracja jest niespieszna, pełna pauz, które zapełnia wymowna cisza. Autor bawi się drobiazgami, które składają się tak naprawdę na cały zlepek emocji, które rezonują w głowie, kiedy próbujemy odpowiedzieć na nurtujące nas pytania. Wydaje się jednak, że ilość niedopowiedzeń, zawieszanej co kawałek fabuły, sprawia, że przyjdzie nam pogodzić się z faktem, iż nie jest to opowieść oczywista, jednoznaczna, ale pełna luk, które nie autor, ale my sami musimy zapełnić. Oczywiście, jeśli tylko zechcemy… Podsumowując: Enigmatyczna to była historia z nietypową, szarpaną narracją. I były w niej momenty, które pozwalały ulepić zeń obraz, który wydawał nam się uporządkowany, zrozumiały. Ale były i luki, które zostawiały nas z potrzebą refleksji, czasem irytacji, że ta opowieść jest tak nieregularna, jakby momentami zatracała swój sens. A jednak sens jest, ale ukryty i każdy wyczyta z niej to, co dostrzeże z własnej perspektywy, czym wypełni nakreślone przez autora kontury. Dla jednych będzie to przejmująca opowieść o okrutnej samotności, o dziewczynie, która była niczym bezpański pies, która próbowała przetrwać i kurczowo trzymała się nadziei oraz okruchów ludzkiej uwagi, bo może jej los się w końcu odmieni… Dla innych zaś będzie to obraz powojennej niełatwej rzeczywistości, która była szara i podporządkowana panującemu ustrojowi. „Kontury” to opowieść niespieszna, smutna w swym wydźwięku, nieoczywista, ulepiona z drobiazgów, ze skrawków wspomnień, które potrafią być bardzo ostre, ale i rozmyte, gdy wyłaniają się z mgły przeszłości. To powieść niedopowiedziana, w której cisza jest przestrzenią, w której rodzi się prawdziwe znaczenie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-11-2025 o godz 23:38 przez: Anonim
„Człowiek został stworzony do zapominania” A jednak wszystko staje się pamięcią Konturami przeszłości Skrzyżowaniem wspomnień Zasklepionych w obrazach Myślach Obietnicach w ledwo zauważalnych mirażach Imionach nazwiskach i kształtach Z jej życia Z życia Wandy Jeżyńskiej Bez przeszłości Bez korzeni bez nazwiska I bez daty urodzenia Bez rodziców Bez dziadków I bez domu Samej Samotnej Opuszczonej Skazanej na wygnanie Przepędzanej z placówki do placówki Z życiem spakowanym do małej walizki I wielkim marzeniem, by mieć pewność, że będzie komuś potrzebna i nikt się już jej nie wyprze Teraz U kresu bycia Wanda otwiera drzwi do dawnej siebie. Do czasów gdy wzięła się znikąd Do prześwitów w podszyciu rzeczywistości sierocińca I do Baronowej Strażniczki tego przybytku Chimery dowodzącej armią dzieci wojny wyrzuconych na peryferie życia. Strażniczki LOCHÓW, w których pokutuje się za grzech źle zaplecionego warkocza albo inny jeszcze bardziej błahy uczynek Potwora, który lubi używać batoga do wymierzania cielesnych kar Te bolesne powidoki Te niepewne linie Te kontury pamięci Wypełnione bytem Różnymi odcieniami „umierania” I odradzania Tęsknotami, myślami i wyobrażeniami. Są „fantasmagorycznym kolażem tragicznych obrazów” Jej życia Korowodem myśli. Korowodem zdarzeń. Kawalkadą uczuć i wyobrażeń. Przemarszem ludzkich dusz, zmęczonych pielgrzymów, uciekinierów pozostawiających za sobą ślady przeszłości. Odciski ich martwego życia. Ich życia Ludzi którzy stanęli razem z nią na tej drodze donikąd Ubrali ją w marzenie W wiarę i nadzieję A potem uczynili ją połamanym drzewem A ona tylko chciała być kimś. Chciała mieć kogoś do kochania I chciała, żeby ją też ktoś kochał Ale wielka „martwa ręka przeszłości” regularnie jej przypominała, że nie powinno jej tu być. Wypełniała ją żalem Niepokojem i bezradnością Zatapiając w żałosnym lamencie Ale nie zmieniłaby nic Bo choć ta przeszłość zostawiła w niej pamięć o czasach niezrozumienia, to pozwoliła ogrzać się ciepłem ludzi, którzy dobro nieśli w sobie. Dobrze mieć w życiu jakieś Światło… Jakub Jarno wypełnił „Kontury” nostalgiczną, nieco filozoficzną opowieścią o byciu i niebyciu. O sile narracji. O ideologiach. O prawdzie i kłamstwie. O winie i o odpowiedzialności. O przemijaniu i o przeobrażeniach, którym się poddajemy. O pytaniach zadanych i tych niewypowiedzianych. O słowach zamkniętych za ustami, które umarły nie mogąc się przez nie przebić. * O odpowiedzialności za czyny, których jesteśmy prokurentami i za te, które są od nas niezależne. * O tym, że życie to ciąg niespodzianek i gdyby wszystko było przewidywalne nie opłacałoby się żyć. * O boleśnie szybko upływającym czasie i zmieniających się relacjach, o tym, że niepostrzeżenie dorastamy i mniej już potrzebujemy siebie nawzajem. * O poczuciu istnienia i najpiękniejszym parasolu bezpieczeństwa jakim jest miłość. * I wreszcie o tym, że książki to ostatni bastion wolności. To zapora, która zapewnia intymność myśli. Miejsce w którym można swobodnie oddychać. Słowa, które można po swojemu odczytać. Zrelacjonować. Wentylować. * Dlatego tak właśnie widzę #kontury * Przekonaj się czym będą dla Ciebie… * Moje ulubione cytaty: * „Czyjąś nieobecność odciska się w człowieku mocniej niż czyjeś bycie” * „Można mówić bolesne wszystko, albo zbawienne nic” * „Mówi się wiele rzeczy. Szczególnie, gdy się milczeć powinno” * „Ludzie chętniej zaprzeczają prawdzie niż kłamstwom” * „Niektóre odpowiedzi nie są przeznaczone dla nikogo poza tym w kim żyją i umierają” * „Zdarzenia są konturami, a pamięć tym, co je wypełnia”
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-10-2025 o godz 12:38 przez: Efemerycznoscchwil
„Zdarzenia są konturami, a pamięć tym, co je wypełnia.”Wstajesz rano. Mgła wdziera się przez okno, miękka i chłodna, przesuwając się po podłodze. Tak właśnie wkraczasz w świat „Konturów”. Nieostry, pełen cieni i drobnych świateł, które nigdy nie dają się uchwycić od razu.Wanda Jeżyńska przychodzi na świat w ostatnich dniach wojny. Nie ma rodziców ani aktu urodzenia. Jej życie to nieustanne poszukiwanie balansu między nadzieją a lękiem, między chroniczną samotnością a efemerycznymi momentami bliskości. Każdy krok to wyzwanie. Każdy gest wobec niej, każda chwila mogą być ratunkiem lub pułapką. Bieda, tułaczka, sierociniec, to jej pierwsze, wymagające nauczycielki, które uczą ostrożności, sprytu i szukania drobnych iskier czułości w świecie, który nie oferuje fundamentalnego bezpieczeństwa. Aż w końcu pojawiają się oni — Franek Światło i Urban Sierpiński. Światło, które rzuca cień. Cień, który miga jak złudzenie światła. Przy nich Wanda doświadcza okruszyn czułości, która nie jest dana na zawsze i nadziei, która może okazać się złudna. Narracja Jarno przypomina spacer po nierównym lodzie. Momentami poetycka, pełna niedopowiedzeń i przerysowanych postaci, czasem szarpana, a i tak wzrusza i porusza. Każde zdanie wymaga uważności. Każda pauza, każda wymowna cisza, każdy urwany gest przenosi cię w emocje uzdolnionej sportowo Wandy. Musisz wciągnąć powietrze, podnieść głowę i pozwolić, by niedopowiedzenia stały się językiem jej jestestwa, bo w każdym cieniu kryje się znaczenie, w każdej pauzie bije serce, które trwa, pomimo burz. „Kontury” nie dają łatwego wzruszenia. To szorstkość rzeczywistości, niedokończoność doświadczeń, napięcie, które wciąga i nie pozwala oderwać wzroku. Zmuszają nas do wczucia się w rzeczywistość Wandy, w jej codzienną walkę o to, co kruche, co ludzkie i fundamentalne. To literatura, która mimo wad zostaje pod skórą. Prowokuje do refleksji o potrzebie opowiedzenia własnej historii, by nie zatoczyła koła w następnych pokoleniach. Losy Wandy są także uniwersalną opowieścią o pokoleniu powojennym. O ludziach, którzy musieli odbudować życie od zera w bezwzględnym, wrogim świecie, w którym nic nie było dane raz na zawsze. Tych, którzy kochali w cieniu strachu, dojrzewali przez cierpienie. Musieli odnaleźć światło tam, gdzie go nie było. Jarno maluje ich podróż w cieniach, w wyciszeniach, jakby chciał oddać sam tytuł powieści w całej jego złożoności: kontur pokiereszowanego człowieka, który dopiero próbuje odnaleźć własną przestrzeń i tożsamość.Kiedy dochodzisz do końca lektury, obraz powoli nabiera kształtu. Najpierw plama, potem zarys, wreszcie wyraźny kontur Wandy i świata, który musiała przemierzyć, by odkryć kim jest. Nie wszystko jest ostre, nie każda emocja wystarczająco klarowna, ale całość pulsuje cieniem i światłem splecionymi z nutą melancholii.„Kontury” Jakuba Jarno nie dają gotowej odpowiedzi ani pociechy. Zamiast tego pozostawiają cię w półmroku, w miejscu, gdzie trzeba samemu wypełnić przestrzeń pomiędzy słowami, w której bije serce bohaterki. To literatura, która wciąga w swój rytm, zmusza do oddechu razem z Wandą, do odczuwania jej ulotnych przebłysków światła. I w tym półmroku, w tych niedopowiedzeniach, kryje się prawdziwa moc powieści: nie w ukończeniu pejzażu, ale w umiejętności dostrzegania ziemskiej drogi w konturach, które wciąż czekają, by je wypełnić znaczeniem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-11-2025 o godz 13:53 przez: ag-ola
Wanda Jeżyńska urodziła się w ostatnich dniach wojny. "Byłam dzieckiem otchłani, wytworem chaosu, bezpańskim pyłem na gruzach historii" – jak sama o sobie mówi. Była nikim. Bez dokumentów, bez tożsamości, bez nazwiska. Była niczyja. Kłopotliwą własność systemu społecznego jedynie stanowiła. Przerzucana z jednego sierocińca w drugi, a i tak zawsze niechciana. Franek Światło i Urban Sierpiński to jedyne fundamenty jej marnego istnienia. I tenis był jeszcze, ale na krótko, bo takim jak Wanda, nic nie jest dane raz na zawsze. Po latach Wanda przygląda się swemu życiu, wraca do jego początków, do wspomnień, które wypełniają jej pamięć. A ona jednocześnie pamięta i nie pamięta. Nie wiemy, czy to wszystko naprawdę się stało, czy to nie jedynie konfabulacja, pragnienie, by jej historia była właśnie taka. Miała takie kontury, jak Wanda chciała. Bo "Zdarzenia są konturami, a pamięć tym, co je wypełnia". A może to wszystko kłamstwa? Bo znowuż "W kłamstwie można zmieścić znacznie więcej niż w prawdzie". Meandrujemy mocno w historii Jeżyny. Idziemy tylko tam, gdzie ona pozwala nam wejść. Widzimy tylko to, co ona chce nam pokazać. Ale czujemy wszystko. Marność i przeogromny smutek Wandy, kruchość jej egzystencji, poczucie porzucenia i odrzucenia, upokorzenia i pokory, którą ona nieustannie musi okazywać. Jej bezsilność i walkę o siebie, o życie, które ciągle wymyka jej się z rąk. Żyjemy tą historią. Zamykamy się w jej konturach, usiłując dostrzec niewidzialne, a ona i tak nam się wymyka, nie jest pełna. Kto by tej książki nie napisał – Remigiusz Mróz, rzeczony Jakub Jarno, czy jeszcze jakaś inna osoba, chowająca się za tym pseudonimem – jest to powieść absolutnie piękna. Wchłonęła mnie totalnie. Nie chodzi mi tu nawet o samą fabułę, choć i ona ma swój ciężar i chwyta za serce i emocje, ale o język mi chodzi. Sposób, w jaki ta historia została napisana oczarował mnie totalnie. Z pięknych słów to powstało. Pięknym stylem napisane. Poetycko i subtelnie. Zmysłowo nawet. Zdanie budowane pozornie niedbale, a jednak doskonale przemyślane. Nieprzypadkowe. Niedopowiedziane. Pełne rzeczy ważnych i głębokich przemyśleń. Oddające ducha tamtych czasów, wchodzące w głąb uczuć i emocji. Losem jednego człowieka, losem Wandy – kobiety bez istnienia – pokazujące prawdę o ludziach i ich historii na tle powojennej rzeczywistości. "Nie ma nic bardziej intymnego niż książka. Nawet gdy ci ktoś przez ramię spojrzy i wzrok jego padnie na te same słowa, zobaczy zupełnie co innego. Nigdy nie wniknie w to, co widzisz ty, nigdy nie pozna świata, w którym ty się znajdujesz. Tylko twój jest, tylko ty go ustanawiasz" – i chyba właśnie to mnie spotkało w „Konturach”. Pozwoliłam im zamknąć się w historii Wandy i uwierzcie, że nie miałam ochoty z niej wychodzić.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-11-2025 o godz 18:38 przez: Elżbieta Kołodziejczuk
"Przy nagrobku znicze paliliśmy, a w nich całą przyszłość, która się nie wydarzyła.” W dni, gdy powietrze pachnie woskiem i dymem, a my zatrzymujemy się i wspominamy tych, którzy odeszli, książka Jakuba Jarno „Kontury” nabiera szczególnego znaczenia. To opowieść o pamięci, o przetrwaniu — i o tym, jak cienka jest granica między tym, co było, a tym, co mogło się wydarzyć. Swoją historię opowiada Wanda Jeżyńska – kobieta, która wciąż próbowała nadać sens własnemu istnieniu. Dorastała w powojennej Polsce, w chaosie społeczno-politycznym. Straciła rodziców i dlatego trafiała z jednego sierocińca do kolejnego, do miejsc, gdzie opiekunowie częściej ranili niż chronili podopiecznych. Głód, choroby, przemoc, obojętność, brak bliskości i empatii – to jej codzienność. A jednak Wanda wciąż wierzyła, że wystarczy tylko „zasłużyć” na miłość, by odmienić swój los. A ten na chwilę się do niej uśmiechnął. Przypadek sprawił, że odkryto w niej talent do gry w tenisa. Sport stał się jej ratunkiem, iluzją wolności, dowodem, że życie może być inne. Okazało się jednak, że szczęście nigdy nie jest pełne — to raczej delikatna kreska, kontur, który ulega zatarciu przez przeciwności losu... Jeżyńska wspominając, układała swoją przeszłość jak rozbite lustro. Każdy fragment odbijał inne emocje — ból, żal, tęsknotę, czasem wdzięczność. To nie jest historia o wielkich wydarzeniach, lecz o przetrwaniu w świecie, który nie daje oparcia i nie pyta, czego pragniesz, tylko sprawdza, ile wytrzymasz. Muszę przyznać, że trudno mi pisać tę recenzję. Bo jak ocenić coś, co bardziej się czuje, niż czyta? To powieść, którą się przeżywa warstwami — raz jako kronikę powojennego, bardzo trudnego i smutnego dzieciństwa, raz jako medytację nad pamięcią i przemijaniem. Każdy, kto po nią sięgnie, znajdzie w niej inne znaczenia. I właśnie w tym tkwi jej niezwykłość — w nieoczywistości, w ciszy między słowami, która trwa długo po zamknięciu ostatniej strony... W Zaduszki myślimy o tych, których już nie ma. Autor przypomina, że dopóki pamiętamy, kontury ich życia wciąż istnieją – delikatne, kruche, ale obecne... „Śmierć każdemu jest dana, starość wybranym.” Bardzo gorąco polecam! Ig: strona.insta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-11-2025 o godz 17:38 przez: Mozaika Literacka
Ta historia niewątpliwie ma w sobie coś unikalnego. Może to właśnie zawieszona gdzieś w odmętach doskwierających zdań drażliwość pozostawionych na łaskę czytelnika myśli? Tych krótkich, a jednak mocno refleksyjnych fraz, które uderzają swoją absolutną głębią, szczerością i uniwersalnością dosadnie brzmiących słów. Kontury to niejako metafora ludzkiego życia - strzępy, niewyraźne kadry, urywki wyrywane szponom mijającej zbyt daremnie codzienności, przetarte i jakże przy tym zakurzone fotografie bledniejących z wiekiem wspomnień. Wanda to dziewczyna wydarta oczom tożsamości, niewidoczna, zgubiona, przeźroczysta, niczyja, nieprzypisana do nazwiska, miesiąca, roku czy miejsca urodzenia. Podstawiona światu gdzieś na gruzach kończącej się wojny, osaczona aurą nieprzynależności, przygnieciona samotnością niewyobrażalną, nieczule rzucona w bezlitosną bidulową przestrzeń. Jakub Jarno, tudzież nawet sam Remigiusz Mróz, tworzy historię wymowną, smutną, przejmującą, za pomocą jednej bezprzymiotnikowej twarzy, przywołując myśl o milionach podobnie zapomnianych istnień. A przecież to dziecko, które pragnie uszczknąć życia, uczyć się, dorastać, dotknąć normalności oraz uczuć przeznaczonych pozornie dla każdego, otworzyć się na wychwyconą szeptem pasję oraz niewątpliwy talent. W przeszywającej duszę aurze nastoletniego strachu, bezradności, smutku, nijakości, przemycona zostaje tu także siła przyjaźni, bliskości, wsparcia oraz zaufania, które nie zawsze przynosi coś dobrego. Autor snuje tę wzruszającą podróż dwutorowo, przeplatając pełną propagandy, szarą, głuchą na potrzeby powojennych sierot rzeczywistość z teraźniejszością rezonującą nieodwracalnością zdarzeń i kruchością życia, utrwala też ważną myśl o ludziach z otoczenia, którzy zamiast krzesić nadzieję i wyciągać pomocną dłoń, odzierali ze złudzeń. To jedna z tych dojrzałych opowieści, których słowa i emocje pozostawiają po sobie trwały ślad.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-10-2025 o godz 13:48 przez: Gabriela
„Całe życie byłam sama. Urodziłam się sama, z sierocińca do sierocińca przenosiłam się sama, w każdym kolejnym miejscu byłam sama. Wiedziałam, że i w ten sposób umrę, bo życie ludzkie krąg zawsze musi zatoczyć”. Ależ to jest nieoczywista historia! Niczym cicha rozmowa, która skrywa głębszy sens, drugie dno. Tutaj każde niedopowiedzenie jest zaproszeniem do interpretacji, każde milczenie niesie ze sobą ukryte znaczenie, a w ciszy wybrzmiewają przebyte traumy, trudne doświadczenia i uczucia. „Kontury” to gorzka opowieść o dziewczynie, która próbuje zachować resztki człowieczeństwa w świecie, w którym empatia stanowi luksus. Powojenna rzeczywistość, dojmująca samotność, walka o przetrwanie i nadzieja, która umiera jako ostatnia. Pełna smutku, momentami wzruszająca, a nawet melancholijna historia, której to my – czytelnicy nadajemy znaczenie w oparciu o własne doświadczenia, przeżycia, uczucia i wrażliwość. Zupełnie niebanalna i nieszablonowa powieść, która przenosi nas do wyjątkowo brutalnej rzeczywistości i ukazuje zmagania jednostki, cierpienia i trud w walce o lepsze jutro. Bezbronna, osamotniona, bez wsparcia i bliskich, pozostawiona sama sobie. Wanda Jeżyńska i jej wspomnienia, a raczej niewyraźny zapis zdarzeń, będący jedynie tytułowymi konturami, które czytelnik wypełnia według własnej interpretacji nadając im sens i wydźwięk. Jeśli lubicie zupełnie niejednoznaczne i nieoczywiste powieści, to pomyślcie o tym tytule.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-10-2025 o godz 20:28 przez: Klaudia
– Może czasem trzeba być nieszczęśliwym – powiedział. – Ale po co? – Bo może radość w życiu nie jest najważniejsza. Wanda Jeżyńska przyszła na świat w ostatnich dniach wojny. Nie wie, skąd pochodzi ani jakie naprawdę nosi nazwisko. Przed młodą dziewczyną rozciąga się droga daleka od ideału... Nie jest usłana różami, ale pełna bólu, zła i niezrozumienia. Po „Światłoczułości”, która mnie rozsypała, z niecierpliwością czekałam na kolejną powieść spod pióra autora. „Kontury” są jednak inne. Inne, choć wciąż naznaczone cierpieniem, które wnika w czytelnika i rozdziera go na mnóstwo emocji. To nie jest łatwa historia. Bo która mogłaby być łatwa w takich okolicznościach? Sierocińce, które miały dawać miłość i poczucie bezpieczeństwa, są jedynie obozami przetrwania. Rywalizacja, szykanowanie, nienawiść. Rzucanie kłód pod nogi. Nowy początek, po którym szybko pojawia się niepewność i brak nadziei. Jakub Jarno po raz kolejny mnie zaskoczył i uświadomił mi, że takich książek od czasu do czasu po prostu potrzebuję. „Kontury”, choć bolesne, są jednocześnie piękne za sprawą języka, którym posługuje się autor. „Śmierć każdemu jest dana, starość wybranym”... te słowa uderzyły we mnie zbyt mocno, by nie zapadły w pamięć. Bowiem każdego człowieka czeka to samo, ale nigdy nie wiadomo, kiedy. Jestem pod wrażeniem. Wiem, że do tej historii będę wracać jeszcze bardzo długo
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
02-11-2025 o godz 13:28 przez: Martyna
#kontury to opowieść o Wandzie Jeżyńskiej, która urodziła się w ostatnich dniach wojny, czyli w złym miejscu i o złym czasie. Wanda nie miała lekkiego życia. Tułała się po sierocińcach, w których były straszne warunki, a także przemoc. Jedyni jej przyjaciele to Janka oraz Franek Światło, który zrobiłby wiele, by Wanda miała trochę lepiej w życiu. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna potrafi dobrze grać w tenisa i para, która przyjeżdżała na rozgrywki w okolice domu dziecka, postanowiła przygarnąć dziewczynę i pomóc jej coś osiągnąć. Jednak los nie był dla Wandy łaskawy i koniec końców i tak wróciła tam, skąd przyszła. Na szczęście poznała Urbana, który również sprawił, że Wanda zaznała choć odrobiny normalności. Historia Wandy jest przedstawiona z jej perspektywy, kiedy jest już staruszką. Dużo faktów jej się myli, przez co nie wiadomo do końca, co było prawdą, a co wymysłem wyobraźni. Przez to wkradał się chaos i ostatecznie nie mogłam się wczuć w treść. Ale czasy, o których opowiada są ciekawe, a język, jakiego używa przypomina mi o dziadku, który mówił w taki sam sposób i to sprawiło, że poczułam się nostalgicznie. Chętnie przeczytam Wasze opinie, jeśli zdecydujecie się na tą lekturę. 🙂
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
31-10-2025 o godz 19:03 przez: Anna Wądołowska
"Zdarzenia są konturami, a pamięć tym, co je wypełnia" To bardzo nieoczywista opowieść, która potoczyła się zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Okazało się, że jej cel był mocno zamglony. Jak dla mnie zbyt mocno. Zabrakło mi wyjaśnień, rozwinięć. Za to to, co mnie w niej ujęło to samotność. Brak genezy, brak przynależności. Konieczność "nauki bycia chcianym". Punkt wyjścia tej historii jest poruszający. Tak, niektóre zdania łamały serce. Niektóre były lodowatym prysznicem. Po tej książce spojrzysz zupełnie inaczej na to, co masz, gwarantuję.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji

Ostatnio oglądane

Podobne do ostatnio oglądanego