Rozkwit. Faza 1. Bitter. Tom 2.1 (okładka  miękka, wyd. 03.2025)

Kocham, po prostu kocham, a inne słowa nie oddadzą tego jakie to jest dobre.

KOCHAM WSZYSTKO OD KASI pochłonęłam bittera rozkwit w dwa dni a miałam zastój czytelniczy - wielkie poropsy dla Katarzyny. Książka jak każda od niej budzi dużo rozkmin i emocji, tak jak autorka mówiła bawiłam się przy niej jakbym oglądała jakiś serial młodzieżowy. Nie mogę się doczekać fazy drugiej

Victoria Clark i Nathaniel Shey powracają w nowym uniwersum i muszę przyznać, że długo zastanawiałam się, czy to dobry pomysł. Moje obawy tylko się pogłębiły, kiedy to na kilka miesięcy utknęłam na setnej stronie „Idei” i nie potrafiłam ruszyć dalej. Książka dosłownie kurzyła się na regale, a ja nie byłam w stanie po nią sięgnąć. Kilka tygodni temu wyszedł „Rozkwit”, który oczywiście kupiłam i czekałam na ten odpowiedni moment, kiedy poczuję, że daję tej historii szansę. I ta chwila nadeszła tydzień temu. Zamiast Culver City mamy Naperville, gdzie familię Mitchellów można porównać do rodziny królewskiej. Luke, Matt oraz Nathaniel to dziedzice niebotycznej fortuny i złoci chłopcy miasta. Są wszystkim, a raczej Nathaniel jest wszystkim, czym gardzi Victoria Clark. Dziewczyna pragnie wyjechać do Chicago i zapomnieć o tym, co dotychczas przeżyła przez degenerata, który podnosi jej ciśnienie jak nikt inny. I chociaż bohaterowie noszą te same imiona i nazwiska, to w większości są tutaj kimś innym. Weźmy na przykład Victorię, która dosłownie gotowa jest osiągnąć swój cel, idąc po trupach. Dziewczyna jest wyrachowana, zimna i obojętna. Potrafi manipulować innymi i nie widzi w tym problemu. I chociaż jest kompletnym przeciwieństwem Clark z Hell, tak tę wersję tej bohaterki też kupiłam i polubiłam. Jestem strasznie ciekawa tego, co przeszła i co sprawiło, że jest, jaka jest. Widzimy poszlaki, które dają nam mnóstwo teorii, ale wciąż nie wiemy najważniejszego. Chyba będę w zdecydowanej mniejszości, ale muszę to powiedzieć — Shey mnie drażni. I tak samo, jak w Hell nie rozumiałam nad nim zachwytów, tak tutaj też, na razie, nie jestem jego jakąś fanką. Owszem, miał momenty, kiedy pokazał swoją „delikatniejszą” stronę i wiem, że dostrzega te wszystkie małe rzeczy związane z Victorią, ale wciąż jest coś, co sprawia, że nie mogę powiedzieć, że go lubię. I to nie tak, że go nie lubię — bo tak nie jest, ale nie wzbudza we mnie takich pozytywnych uczuć jak np. Luke, czy Cameron, których chyba będę uwielbiała w każdym uniwersum. Po skończeniu „Rozkwitu” mam więcej pytań niż odpowiedzi i jeszcze więcej teorii. Dosłownie do jednej postaci, czy sceny mam milion podejrzeń i aż mnie to momentami przerasta. Wydaje mi się, że „Bitter” potrzebował u mnie czasu. Tego, żebym na spokojnie „pożegnała się” z trylogią Hell i ze świeżym umysłem zaczęła nową przygodę z Clark, której trzeba kibicować w jej wszystkich intrygach.

przysięgam to jest fenomenalne

O.MÓJ. BOŻE. KASIA COŚ TY WSADZIŁA DO TEGO!! Odkad przeczytalam mysle tylko i wylacznie o tej historii. Czytajac pierwszy Tom bylam nastawiona raczej negatywnie I Nie moglam sie wczuc w historie przez co zwyczajnie mnie ona nudziła ALE O MÓJ BOZE NIE ŻAŁUJE ŻE SIE ZMUSILAM DO PRZEVZYTANIA IDEII.

Po 1 części nie byłam przekonana ale po przeczytaniu 1.2 nie mogę się doczekać 2 części

5/5 bo więcej się nie da CUDO NAJWIĘKSZE CHCE WIĘCEJ

Bardzo śliczna książka i super naklejki!!

Nie dostałam naklejek. Żenada.

to jest moj caly wszechswiat