Świąteczny list (okładka  miękka)

Współpraca reklamowa @wydawnictwo.kobiece Co myślisz o przeznaczeniu w życiu? A może nie istnieje nic takiego? Czy jeden list może połączyć samotne serca? W tle migoczących światełek Londynu, Emily Stone w swojej powieści „Świąteczny list” zabiera nas w podróż, która jest równie słodka, co gorzka. Choć obiecuje świąteczny romans, to w moim odczuciu to przede wszystkim poruszająca opowieść o stracie, przebaczeniu i magii, która potrafi zdarzyć się poza choinką. Poznajcie Holly, której historia zaczyna się w najbardziej niefortunnym z możliwych momentów: w dniu wypadku samochodowego, który na zawsze zmienił jej życie. To właśnie w ten bolesny dzień, w wigilijnej kawiarni (czujecie już tę zapowiedź świątecznego cudu?), los styka ją z Jackiem. Chwilowe spotkanie, które nie miało szansy się rozwinąć, zostawia jednak trwały ślad. Wypadek zrywa też więzi Holly z siostrą, odsuwa ją od rodziny... Trzy lata później, wciąż borykając się z traumą, Holly, za namową przyjaciółki, dołącza do Klubu Nieznajomych – inicjatywy polegającej na pisaniu anonimowych listów świątecznych. I to właśnie jeden list, zaadresowany przez Emmę – uroczą staruszkę – nieopatrznie trafia do Holly. Ta relacja staje się iskrą, która wyrywa dziewczynę z otępienia. Holly decyduje się spędzić święta z Emmą, wracając, symbolicznie i fizycznie, do miejsca wypadku. W domu Emmy odkrywa dramat rodzinny: strata syna, zemsta i zerwane więzi. A kim jest ów wnuk, który w zemście odsunął się od babci? To Jack, ten sam Jack! Holly, z typową dla siebie upartością, wciska nos w nie swoje sprawy, próbując naprawić to, co wydaje się nieodwracalne. Odnajduje Jacka, a chemia, która ich połączyła lata temu, wybucha na nowo. Zaczynają randkować, ale nad ich świeżo upieczonym związkiem wiszą mroczne cienie rodzinnych sekretów, szczególnie gdy Jack dowie się o chorobie ukochanej babci. Ta para przeżywa swoje wzloty i upadki częściej, niż bombki spadają z choinki przez kota. Ale to, co naprawdę urzeka w tej książce, to nie tylko romans. W moim odczuciu autorka głównie skupia się na relacjach rodzinnych i przyjacielskich. Czy Holly w końcu pogodzi się z siostrą? Czy Jack odnajdzie drogę do utraconej babci? Czy Emma doświadczy jeszcze rodzinnych świąt? To pytania, które nadają tej książce głębi. Zdecydowanie nie jest to płytka opowieść. Długo szukałam świątecznej książki, której akcja nie jest osadzona w polskich realiach. I tutaj pojawia się „ale”... Wielkim minusem jest moim zdaniem brak obiecywanej świątecznej atmosfery. Poza wigilijnym spotkaniem na początku i motywem listów, trudno odnaleźć w fabule to ciepło i blask, których oczekuje się od historii na ten czas. Część dialogów wydaje się rozwleczona i nie wnosi nic do historii, a sama fabuła bywa momentami naciągana jak sweter po praniu, co przywodzi na myśl świąteczne filmy prosto z Hallmarku. Mimo wzruszających wątków, przyznam, że miejscami lektura mnie nużyła. „Świąteczny list” nie porywa jako typowy, lekki romans, ale jest naprawdę dobrą obyczajówką, skupioną na relacjach międzyludzkich, przełamywaniu traum i znaczeniu przebaczenia. Jeśli szukasz opowieści, która zmusi cię do refleksji nad tym, co w święta najważniejsze – czyli nad rodziną i miłością w najszerszym tego słowa znaczeniu – a przy tym nie przeszkadza ci brak lukrowanej otoczki, to ta książka jest dla Ciebie.

Świąteczna opowieść o przeznaczeniu, które dosięga nas wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy, oraz o tragediach życiowych, potrafiących połączyć ludzi w najmniej oczekiwany sposób. Książka rozpoczyna się od wydarzenia, które całkowicie odmieniło życie Holly. W najgorszym dniu swojego życia poznaje również Jacka - mężczyznę, którego pozornie przypadkowe spotkanie okazuje się znacznie ważniejsze, niż oboje mogli przypuszczać. Od tamtej chwili dziewczyna już nie jest tą samą osobą. Każdego roku stara się podnieść na duchu, a pomaga jej w tym pisanie świątecznych listów do nieznajomych. Tym razem nawiązuje korespondencję z Emmy, której trudna sytuacja życiowa przypomina Holly własne doświadczenia. Kiedy kobieta wspomina kawiarnię, znaną Holly z przeszłości, dziewczyna postanawia odnaleźć starszą panią. Choć nie wszystko idzie zgodnie z planem, Holly udaje się zaprzyjaźnić z Emmy i postanawia pomóc jej pogodzić się z wnukiem, z którym od lat nie utrzymuje kontaktu. Okazuje się jednak, że owym wnukiem jest poznany wcześniej Jack, a ich ponowne spotkanie budzi dawno uśpione uczucia. Historia Holly i Jacka nie jest łatwa. Od początku łączy ich niewidzialna więź, ale życie pisze własne scenariusze, często bolesne i pełne trudnych wyborów. Każde ich spotkanie przynosi nadzieję, a zarazem konfrontację z nieuniknioną prawdą. Romans w tej książce nie jest najważniejszym wątkiem - stanowi raczej konsekwencję przeznaczenia, na które nie mamy wpływu. Losy Holly, Emmy i Jacka są złożone, a gdy je poznamy, trudno jednoznacznie wskazać, kto jest ofiarą, a kto winowajcą. Dla mnie zabrakło nieco świątecznego klimatu. Poza początkowym, wigilijnym rozdziałem i motywem listu do nieznajomego trudno odnaleźć obiecaną magię świąt. Jeśli jednak szukacie poruszającej historii o nadziei, przebaczeniu i drugich szansach, ta książka będzie dla was idealna. Warto jednak pamiętać, że nie jest to typowa, radosna świąteczna opowieść. [Współpraca reklamowa]

Piękna historia, pełna emocji i drugich szans – ta książka przypomina, że jedno spotkanie może odmienić całe życie

Wzruszająca, ciepła, fajna niebanalna historia o miłości, stracie i przebaczeniu, polecam!