Spis treści:

Zmęczone jedenastoma latami rządów Margaret Thatcher, głęboko podzielone brytyjskie społeczeństwo, które mierzyło się z wysokim bezrobociem, rosnącymi kosztami życia, kryzysem mieszkaniowym i z poczuciem braku wpływu na cokolwiek, zaczęło szukać nowej, własnej tożsamości narodowej – przede wszystkim kulturowej. Na tym polu też nie było łatwo. Scena Madchester tworzona przez takie grupy jak Happy Mondays, The Stone Roses czy The Charlatans okazała się być tyleż ważną i inspirującą, co nietrwałą i na początku lat 90. właściwie już jej nie było.

Uśmiech zamiast cobainowego smutku – jak narodził się britpop?

Był za to napierający z USA grunge, który przejmował nie tylko amerykańskie, ale i światowe listy przebojów. Sukces amerykańskiej gitarowej alternatywy, której udało się dokonać przełomu kulturowego (przypomnijmy, że Nirvana płytą „Nevermind” zepchnęła ze szczytu Billboardu króla popu Michaela Jacksona i jego „Dangerous”) zadziałał na Brytyjczyków dwojako.

Z jednej strony był solą w oku i powodem do zazdrości: „Amerykanom udało się zburzyć kulturowy stary porządek, a my wciąż tkwimy w marazmie”. Z drugiej – była inspiracją: „my też możemy ten porządek zburzyć”. Ale zupełnie inaczej, po swojemu. Zamiast cobainowego smutku i depresji – z uśmiechem na twarzy. Zamiast z heroiną – z kuflem piwa w ręku. Zamiast samemu, zamkniętym w ciemnym pokoju – razem, na ulicach, w pubach i stadionach. Tak narodziła się Cool Britannia, czyli okres, w którym najlepsze było to, co było brytyjskie. W muzyce Blur, Pulp, Oasis i Suede. W filmie „Trainspotting”, w sztuce ruch Young British Artists, a w modzie Alexander McQueen, Stella McCartney i John Galliano. I tak powstał britpop.

Suede, czyli pierwszy zespół britpopowy

Suede – oto zespół, który powszechnie uważa się za protoplastę britpopu, a który określenia „britpop” nie znosi i od początku się od niego odcina. Założony jeszcze pod koniec lat 80. swoją pierwszą płytę wydał dopiero w 1993. Ale o Suede było głośno jeszcze zanim to się stało. Najważniejsze brytyjskie magazyny, takie jak NME czy Melody Maker, już w 1992 r. umieszczały grupę na okładkach i rozpisywały się o nim jako o najważniejszym muzycznym wydarzeniu ostatnich lat. Po dwóch ciepło przyjętych singlach, „The Drowners” i „Metal Mickey”, na początku 1993 r. ukazał się kolejny – „Animal Nitrate”. Ten wszedł do pierwszej dziesiątki brytyjskiej listy przebojów i rozgrzał ekscytację zespołem, ale i podniósł oczekiwania co do nadchodzącego, debiutanckiego albumu.

 

 

Konsekwentne budowanie napięcia opłaciło się. Suede zadebiutowali na szczycie brytyjskiego notowania i zostali uhonorowany Mercury Prize dla najlepszego albumu. W tym samym czasie magazyn Select opublikował być może najważniejszy numer dla całego okresu britpopu. Na jego okładce, na tle brytyjskiej flagi, pozuje wokalista Suede, Brett Anderson. Magazyn napisami „Yanks go home!” i „the Battle for Britain” nieformalnie rozpoczął brytyjską, muzyczną kontrofensywę wobec amerykańskiego grunge’u.

Szybko jednak okazało się, że zespołowi nie zależy na wielkim sukcesie, sławie i pieniądzach. Ich mroczne, podszyte dramatyzmem i nostalgią teksty, choć opatrzone melodyjnymi kompozycjami, były skierowane raczej do outsiderów, a nie do mas. Odniesienie komercyjnego sukcesu nie ułatwiały spięcia, do których zaczęło dochodzić wewnątrz zespołu. Konflikt między gitarzystą Bernardem Butlerem a wokalistą Brettem Andersonem stał się na tyle poważny, że ten pierwszy jeszcze przed zakończeniem nagrań do drugiego albumu opuścił zespół.

Drugi album Suede, „Dog Man Star”, sprawiał wrażenie nagranego na przekór oczekiwaniom i powstającym trendom. To zestaw dobrych piosenek, ale anty-hitów, trwających niekiedy po 9 minut. Choć dziś płyta uznawana jest za bardzo dobrą, w 1994 roku spotkała się z mieszanymi recenzjami. Zespołowi udało się zejść z niechcianego świecznika. Zeszli na drugi plan, a że kolejka zespołów chętnych do bycia na szczycie była długa, media się nie nudziły. Mogły przebierać, o kim dziś będą pisać – Blur, Pulp, Oasis, Elastica czy Echobelly…

W 1996 r. zespół jednak znów zmienił kurs i postanowił nagrać popowy album, zupełnie inny od mrocznego poprzednika. Suede, zdeterminowani by wrócić na szczyt, nagrali świetną britpopową płytę „Coming Up”, która zadebiutowała na szczycie brytyjskich list przebojów, a każdy z pięciu singli okazał się wielkim hitem. Tym samym zespół wrócił do gry i ugruntował swoją pozycję jako jednego z najważniejszych brytyjskich zespołów epoki. Jak się okazało, wydanie w 1996 roku „Coming Up” było ostatnim momentem na rehabilitację. W roku 1997 britpop zaczął tracić na znaczeniu i w ostatnich latach dekady nie byłoby już większych szans na podboje list przebojów i serc słuchaczy.

 

 

Suede w kolejnych latach wydali jeszcze kilka studyjnych albumów, ale już nigdy nie tak dobrze przyjętych przez krytyków i fanów. Po zawieszeniu działalności w 2003 roku zespół zszedł się w kolejnej dekadzie, nagrywając regularnie nowe albumy. Może to efekt świeżości, ale na największą uwagę z ostatnich albumów Suede zasługuje moim zdaniem wydany w tym roku „Antidepressants”, na którym Anderson z ekipą eksplorują mroczne, post-punkowe brzmienia, wracając do tematów alienacji i przemijania.

Antidepressants (Deluxe Cd)
Antidepressants (Deluxe Cd)
5/5
92,99 zł
88,34 zł - aktualna cena z Premium
Antidepressants
Antidepressants
0/5
83,99 zł
79,79 zł - aktualna cena z Premium
Antidepressants, płyta winylowa
Antidepressants, płyta winylowa
5/5
123,54 zł
117,36 zł - aktualna cena z Premium
Autofiction
Autofiction
4.8/5
62,88 zł

Blur – zespół, który przeżył britpop

Zespół zaliczany do wielkiej czwórki britpopu, choć gdybyśmy chcieli zawęzić liczbę wielkich britpopowych zespołów do dwóch, ten wciąż by się na liście znalazł. Ba! Gdyby autor tego artykułu miał wskazać swój ulubiony i najważniejszy britpopowy zespół, byłby to właśnie ten.

Blur – zespół, który stał się synonimem brytyjskości i codziennego życia w wielkim mieście. Jest też synonimem szukania głębi w muzycznej prostocie i kolorów w lirycznej szarości. Ze wszystkich britpopowych grup ta najlepiej przetrwała próbę czasu, ale mało brakowało, a zakończyłaby swoją działalność zanim na dobre ją rozpoczęła. Choć niektóre single – „She’s So High” czy „There’s No Other Way” – radziły sobie całkiem dobrze na listach przebojów, ogólnie rzecz biorąc dwa pierwsze albumy, „Leisure” i „Modern Life is a Rubbish”, spotkały się z raczej obojętnym przyjęciem brytyjskich słuchaczy, nie wspominając o chłodnych reakcjach krytyków. Niektórzy z nich dostrzegali jednak drzemiący w ekipie dowodzonej przez Damona Albarna potencjał.

The Best Of Blur
The Best Of Blur
4.6/5
29,99 zł
28,49 zł - aktualna cena z Premium
Leisure
Leisure
4/5
40,16 zł
Modern Life Is Rubbish (Remastered), płyta winylowa
Modern Life Is Rubbish (Remastered), płyta winylowa
5/5
Gwarancja najniższej ceny
179,00 zł
Modern Life Is Rubbish (pomarańczowy wnyl), płyta winylowa
Modern Life Is Rubbish (pomarańczowy wnyl), płyta winylowa
4.5/5
189,01 zł
179,56 zł - aktualna cena z Premium

Ważnym punktem w karierze Blur była trasa po USA w 1992 roku, która z wielu powodów okazała się być dla zespołu utrapieniem, ale pozwoliła też poczuć jego członkom tęsknotę za Wielką Brytanią, codziennością i, mówiąc najdobitniej, swoim domem. Turnee po Ameryce obudziło w nich nostalgię za Anglią i poczucie, że to właśnie ona jest ich miejscem na świece, które chcą celebrować i o którym chcą śpiewać. W dużej mierze dzięki poruszaniu się wokół tych tematów Blur osiągnęli tak wielki sukces. Po dwóch komercyjnych rozczarowaniach w 1994 przyszedł czas na punkt zwrotny w ich karierze. Zespół wydał album „Parklife”, który po części miał spłacić ich długi w wytwórni. Okazał się jednak gigantycznym sukcesem i jednocześnie pierwszą wielką płytą britpopu. Dzięki „Parklife” Blur weszli już na dobre do mainstreamu, czego potwierdzeniem były Brit Awards, w tym dla albumu roku.

W „Parklife” przyglądamy się z pozoru szarej, choć tak naprawdę niezwykłej codzienności Brytyjczyków. To świetny, popowy album, promowany czterema singlami, w tym chyba największym przebojem zespołu „Girls & Boys”.

 

 

Presja powtórzenia sukcesu była bardzo mocna, ale Blur zdawali się bardzo dobrze rozumieć zasady gry, a co więcej, bardzo chcieli w nią grać. Pod koniec 1995 r. ukazała się kolejna płyta, „The Great Escape”, która jeszcze bardziej nakręciła falę popularności zespołu. Pochodzą z niej cztery, bardzo dobrze przyjęte przez słuchaczy single, z czego jeden – „Country House” – przyniósł pierwszy numer jeden na liście przebojów. I był elementem osobnego zjawiska, jakim było The Battle of Britpop.

W 1995 r. hegemonii Blur już poważnie zagroził zespół Oasis. Słuchacze podzielili się na fanów „Parklife” i „The Great Escape” i miłośników „Definitely Maybe” i „(What’s The Story) Morning Glory”. O tym, który zespół jest lepszy, popularniejszy i ważniejszy, miała zdecydować bezpośrednia konfrontacja singli na liście przebojów. Był to efekt zagrywek Blur, którzy przesuwali termin premiery „Country House” kilka razy tak, by singiel ukazał się tego samego dnia co „Roll With It” Oasis. Do ostatecznej konfrontacji doszło 14 sierpnia 1995 r. Walkę wygrał Blur, sprzedając kilkadziesiąt tysięcy więcej kopii singla. Jest to jednak klasyczny przykład wygranej walki, ale przegranej wojny, bo to Oasis jest dziś zespołem, który cieszy się o wiele większą sławą. Ale o tym za chwilę.

Park Life
Park Life
5/5
40,16 zł
Parklife, płyta winylowa
Parklife, płyta winylowa
0/5
Gwarancja najniższej ceny
198,99 zł

Tempo życia supergwiazd okazało się dla członków Blur nie do wytrzymania. Targani uzależnieniami od alkoholu i heroiny, bolesnymi rozstaniami i zawodami miłosnymi poczuli, że muszą zwolnić, zatrzymać się i jeszcze raz zastanowić się czy to, co mają, na pewno jest tym, czego chcieli. Ich kolejny album, „Blur”, został nagrany z dala od britpopowej imprezy, na chłodnej, dzikiej i spokojnej Islandii. Zespół, zafascynowany już brzmieniami innymi niż czysto popowe, wydał album przepełniony nostalgią i smutkiem, wywołanym głównie rozstaniem Albarna z Justine Frischamnn z zespołu Elastica. Był także pewnym podsumowaniem britpopowego szaleństwa, zamknięciem historii i zgaszeniem światła w miejscu kiedyś wypełnionym ludźmi po brzegi, a dziś – zupełnie pustym. Był to także, dosłownie na dwie minuty, szybki powrót do początków. „Song 2”, najpopularniejsza piosenka Blur poza Wielką Brytanią, to pastisz tego, z czego od początku zespół kpił – grunge’u. I paradoksalnie ta jedna piosenka przyniosła większą popularność na świecie nich ich wszystkie albumy razem wzięte.

 

 

I choć szczyt popularności Blur to lata 90., zespół do dziś wydaje albumy i regularnie koncertuje. W przeciwieństwie do Oasis ceniony jest za ciągłe eksplorowanie nowych brzmień i za to, że nie osiadł w britpopowej stylistyce. Dość powiedzieć, że album „Think Tank” z 2003 r. uznawany jest za jeden z najlepszych w ich karierze. W lipcu 2023 r. ukazał się całkiem dobry album „The Ballad of Darren”, w tym samym czasie zespół zagrał pierwszy koncert na Stadionie Wembley, który był wspaniałą celebracją ich sukcesu i ogromnego wpływu na brytyjską kulturę.

Jednak ogłoszone rok później koncerty Oasis pokazały, na czyj powrót tak naprawdę czekają fani na całym świecie.

The Ballad of Darren, płyta winylowa
The Ballad of Darren, płyta winylowa
3/5
125,32 zł
119,05 zł - aktualna cena z Premium
The Ballad Of Darren
The Ballad Of Darren
4/5
56,52 zł
53,69 zł - aktualna cena z Premium
The Ballad Of Darren (Deluxe Edition)
The Ballad Of Darren (Deluxe Edition)
4.7/5
68,99 zł
65,54 zł - aktualna cena z Premium
The Ballad Of Darren
The Ballad Of Darren
5/5
66,59 zł
63,26 zł - aktualna cena z Premium
Live At Wembley Stadium
Live At Wembley Stadium
4.6/5
73,99 zł
70,29 zł - aktualna cena z Premium
Live At Wembley Stadium, płyta winylowa
Live At Wembley Stadium, płyta winylowa
0/5
153,32 zł
145,66 zł - aktualna cena z Premium
Live At Wembley Stadium, płyta winylowa
Live At Wembley Stadium, płyta winylowa
4/5
258,00 zł
245,10 zł - aktualna cena z Premium
The Magic Whip
The Magic Whip
4.7/5
40,99 zł
38,94 zł - aktualna cena z Premium

Z Manchesteru na sam szczyt: Oasis

Oasis to kolejna po Suede britpopowa grupa, o której zaczęło być głośno jeszcze przed ukazaniem się debiutanckiego albumu. Za sprawą singli „Columbia”, „Shakermaker”, a przede wszystkim „Supersonic” i „Live Forever” pierwsza płyta zespołu z Manchesteru, „Definitely Maybe”, była jedną z najbardziej wyczekiwanych w tamtym czasie. Dowodzony przez Noela i Liama Gallagherów zespół czerpał pełnymi garściami z tego, w czym jeszcze przed chwilą wszyscy się zasłuchiwali – muzyce grup z nurtu Madchester, których Oasis byli bezpośrednimi spadkobiercami: The Stone Roses czy Happy Mondays. W estetyce i kompozycjach słychać również bardzo wyraźnie wpływy największej dumy Wielkiej Brytanii: Beatlesów. Przepełnione nostalgią, marzeniami klasy robotniczej o lepszym życiu utwory jeden po drugim stawały się hymnami młodych Brytyjczyków. I być może właśnie ta wiarygodność, fakt, że o zwykłej codzienności śpiewali chłopaki, którzy sami wywodzili się z klasy robotniczej, a nie z nowobogackiego Londynu, sprawiła, że zdecydowanie więcej osób utożsamiało się z tekstami Oasis niż z Blur.

 

 

Na zespół w zasadzie od samego początku spadła olbrzymia fala popularności, a co za tym idzie – pieniędzy. Oprócz spełnienia marzenia wyśpiewanego na jednym z singli – „tonight, I’m a rock’n’roll star” – z sukcesem przyszła olbrzymia presja przedłużania momentum oraz wypełnianie koncertowych i promocyjnych obowiązków. Perspektywa nagrody w postaci bycia największym brytyjskim zespołem od czasów Beatlesów była jednak zbyt kusząca, żeby nagle zwolnić czy, nie daj Boże, zrezygnować. Bardzo szybko odbiło się to jednak na relacjach między członkami zespołu. Już przy trasie promującej „Definitely Maybe” na scenie dochodziło do starć między braćmi (Noelowi raz nawet oberwało się tamburynem). Nie było też tajemnicą, że członkowie Oasis wspomagali się kokainą, aby wytrwać w tym szalonym pędzie.

Complete Studio Album Collection - 8 CD
Complete Studio Album Collection - 8 CD
5/5
326,99 zł
310,64 zł - aktualna cena z Premium
Definitely Maybe
Definitely Maybe
4.9/5
40,99 zł
38,94 zł - aktualna cena z Premium
Definitely Maybe (30th Anniversary)
Definitely Maybe (30th Anniversary)
5/5
Gwarancja najniższej ceny
86,99 zł
82,64 zł - aktualna cena z Premium

Po niezwykle udanym debiucie w 1995 roku przyszedł czas na test drugiej płyty. Miał sprawdzić, czy Oasis zdoła nagrać jeszcze raz tak dobry album i utrzymać pozycję jednego z największych brytyjskich zespołów lat 90. Single zapowiadające album „(What’s the Story) Morning Glory” – „Some Might Say” i „Roll With It” – zostały bardzo dobrze przyjęte i pozwalały myśleć, że w maszynie Oasis jest jeszcze mnóstwo pary. Choć płyta spotkała się z chłodnymi recenzjami krytyków, nikogo one w tamtym momencie nie obchodziły. „(What’s the Story) Morning Glory” stała się najszybciej sprzedającą się płytą dekady i trzecią najlepiej sprzedającą się płytą w historii brytyjskiego przemysłu muzycznego. Wydane po premierze single „Don’t Look Back in Anger”, a przede wszystkim „Wonderwall” stały się hymnami pokolenia, piosenkami, które dziś zna chyba każdy Brytyjczyk.

Kolejne miesiące były już tylko spijaniem śmietanki sukcesu. Jego kulminacyjnym momentem były dwa koncerty w Knebworth, w których uczestniczyła rekordowa wówczas liczba 250 000 fanów. Wszystkich chętnych było natomiast 2,5 miliona osób, co stanowiło ok. 5% populacji Zjednoczonego Królestwa. Często te koncerty uważa się za szczytowy moment britpopu, po którym całe zjawisko Cool Britanni powoli zaczęło chylić się ku upadkowi.

 

 

W 1997 r. ukazał się kolejny album Oasis, „Be Here Now”. I mimo że ustanowił rekord jako najszybciej sprzedający się album w historii brytyjskiej muzyki, zainteresowanie nim bardzo szybko spadło. Co prawda single promujące zostały przyjęte bardzo dobrze, ale płyta jako całość okazała się zbyt przytłaczająca – nie były to utwory tak chwytliwe i krótkie jak na poprzednich albumach. Mimo pochwał ze strony krytyków, słuchacze do „Be Here Now” po prostu przestali wracać. Zmalało też zainteresowanie całym britpopem.

Po wielu burzliwych latach, nieudanych płytach, konfliktach na scenie, wzajemnej nienawiści, bracia Gallagher zakończyli działalność Oasis w 2009 r. na chwilę (mówimy tu o godzinach, nie dniach) przed występem na paryskim festiwalu Rock en Seine. Choć zdawało się to niemożliwe, zespół, być może na fali udanych powrotów Pulp i Blur, ogłosił powrót do koncertowania w 2025 r. I znów, tak jak 30 lat temu, zainteresowanie ich koncertami było ogromne, a kupienie biletu na którykolwiek z koncertów graniczyło z cudem. Każda z ogłoszonych dat wyprzedała się na pniu, a każdy wieczór z ich muzyką na żywo udowadniał tylko jak ważnym są zespołem. Nie tylko dla Brytyjczyków.

(What's The Story) Morning Glory? (30th Anniversary) - 2CD
(What's The Story) Morning Glory? (30th Anniversary) - 2CD
5/5
68,99 zł
65,54 zł - aktualna cena z Premium
(What's The Story) Morning Glory
(What's The Story) Morning Glory
4.8/5
41,99 zł
39,89 zł - aktualna cena z Premium
(What's The Story) Morning Glory? (Remastered), płyta winylowa
(What's The Story) Morning Glory? (Remastered), płyta winylowa
5/5
203,60 zł
193,42 zł - aktualna cena z Premium
Be Here Now
Be Here Now
4.5/5
Gwarancja najniższej ceny
32,99 zł
31,34 zł - aktualna cena z Premium
Be Here Now (silver winyl), płyta winylowa
Be Here Now (silver winyl), płyta winylowa
5/5
189,06 zł
179,60 zł - aktualna cena z Premium
Time Flies... 1994-2009
Time Flies... 1994-2009
4.8/5
79,99 zł
75,99 zł - aktualna cena z Premium
Time Flies... 1994-2009, płyta winylowa
Time Flies... 1994-2009, płyta winylowa
0/5
335,93 zł
319,14 zł - aktualna cena z Premium

Zespół dość enigmatycznie zapowiedział, że 2025 r. nie jest ostatnim rokiem ich koncertowania. Jako że obecnie wchodzimy w fazę celebrowania 30. urodzin „(What’s the Story) Morning Glory”, pytanie nasuwa się samo: być może czeka nas kolejna trasa przypominająca ten gigantyczny album? Zobaczymy.

Ostatni bastion britpopu: Pulp

Gdybym miał jedną płytą, a nawet jedną piosenką, wytłumaczyć komuś czym był britpop, moim naturalnym wyborem byłby album „Different Class” i pochodzący z niego singiel „Common People” zespołu Pulp. Dowodzony przez Jarvisa Cockera, pochodzący z Sheffield zespół pierwszy raz uwagę większej publiczności przykuł w 1994 r. albumem „His ‘n’ Hers”, z którego pochodzą jedne z ich największych hitów: „Babies” i „Do You Remember the First Time?”.

 

 

Jako że zespół na sukces czekał bardzo długo (jego początki sięgają 1978 roku), gdy pojawiły się pierwsze pozytywne recenzje, bardzo dobre wyniki sprzedaży i nagrody, Pulp korzystał z każdej możliwości na wejście do britpopowego mainstreamu. Zgodzili się na supportowanie Blur podczas ich amerykańskiej trasy promującej „Parklife” i sami zabrali się do nagrywania swojego wielkiego, przełomowego albumu.

W ten sposób już rok po „His ‘n’ Hers” grupa wydała „Different Class”, który wywindował ich na (niemalże) szczyty list przebojów, dostarczając Brytyjczykom kolejny hymn pokolenia – wspomniany wcześniej „Common People”. Jarvis Cocker w swoich tekstach trafnie opisał codzienność klasy średniej i robotniczej, łącząc ironiczny humor z ostrymi, odważnymi społecznymi obserwacjami. Płyta była przepełniona chwytliwymi utworami, które dodatkowo niosły silne przesłanie o różnicach klasowych i aspiracjach młodych ludzi. Dzięki połączeniu inteligentnych tekstów z tanecznymi melodiami Pulp wyróżnił się na tle innych zespołów, zdobywając uznanie nie tylko publiczności i krytyków.

Pulp Different Class
Pulp Different Class
4.6/5
Gwarancja najniższej ceny
36,99 zł
35,14 zł - aktualna cena z Premium
His 'N' Hers, płyta winylowa
His 'N' Hers, płyta winylowa
0/5
160,15 zł
152,14 zł - aktualna cena z Premium

I tak jest do dziś. „Different Class” często uznawany jest przez magazyny muzyczne za najlepszy album britpopowy. Oczywiście, tak jak innym zespołom, w popularności pomogło kilka skandali, jak choćby pokazanie przez Cockera gołego tyłka podczas występu Michaela Jacksona na Brit Awards. Pomogły też zbiegi okoliczności. W 1995 roku Pulp zostali w ostatniej chwili poproszeni o zastąpienie The Stone Roses na jednym z festiwali – tyle tylko, że tym festiwalem było Glastonbury, a slot był headlinerski. W ogóle o to nie prosząc, Pulp dostał więc wspaniały prezent i mógł zaprezentować się szerokiej publiczności na najważniejszym festiwalu na świecie. Czy było warto? Wystarczy powiedzieć, że koncert ten uznawany jest za jeden z najlepszych w historii Glastonbury.

 

 

Tak jak w przypadku Oasis i Blur, wielka, sztucznie napędzana narkotykami sława Pulp okupowana była ogromnym zmęczeniem, wyczerpaniem i problemami zdrowotnymi. Dodatkowe prywatne problemy i zawody miłosne doprowadziły do poczucia wypalenia i pierwszych odejść z zespołu. Doprowadziły też do wydania mojej ulubionej płyty Pulp, która w moim odczuciu symbolicznie uchwyciła ostatnie tchnienie britpopu i definitywnie, jako ostatnia, zgasiła światło na tej szalonej imprezie. „This Is Hardcore” z 1998 roku to mroczna opowieść o ciemnej stronie sławy, cenie jaką płaci się za bycie na szczycie, ale też o rozczarowaniach miłosnych, starzeniu się i przemijaniu.

Po „This Is Hardcore” Pulp nagrał jeszcze płytę „We Love Life” po czym udał się na wieloletnią przerwę. Zespół powrócił do koncertowania w 2023 roku, przyciągając na swoje występy tłumy ludzi. Dał też niespodziankowy set na Glastonbury w 2025 r. To też rok, w którym po dwudziestu czterech latach studyjnej ciszy ukazał się nowy, bardzo dobrze przyjęty, album „More” ze świetnymi singlami: „Got to Have Love” i „Spike Island”.

More
More
4.2/5
62,99 zł
59,84 zł - aktualna cena z Premium
More, płyta winylowa
More, płyta winylowa
0/5
119,29 zł
113,33 zł - aktualna cena z Premium
More, limitowana edycja, płyta winylowa
More, limitowana edycja, płyta winylowa
0/5
Gwarancja najniższej ceny
161,99 zł
153,89 zł - aktualna cena z Premium

Krajobraz po britpopie – epilog

Choć było ich o wiele więcej, do najważniejszych britpopowych zespołów zaliczane są te cztery: Oasis, Blur, Pulp i Suede. Każdy nieco inny, z nieco inną muzyką, tekstami, pochodzeniem, doświadczeniem. Wszyscy jednak z jednym celem: celebrowania tego, co brytyjskie, akceptowania naszych wad, wyśmiewania absurdów i zauważenia, że jesteśmy wspólnotą i mimo podziałów, chodzi nam wszystkim o to samo – o szczęście.

Ostatecznie, gdy britpopowe szaleństwo dobiegało końca, wielu artystów musiało zmierzyć się z własnymi demonami i poczuciem pustki, które wcześniej maskowali ironią i przebojowymi melodiami. „This Is Hardcore” Pulp czy „13” Blur ujawniły introspektywną, bolesną stronę tego pokolenia, jego lęki, rozczarowania i utratę złudzeń. Britpop, który miał być świętem optymizmu i brytyjskiej tożsamości, stał się więc nie tyle triumfem, co lustrem, w którym odbiły się te same emocje, od których chciał uciec. Zastanawiam się, czy to nie oznacza, że grunge ostatecznie wygrał? Nie tyle komercyjnie, co emocjonalnie. Choć to dość niewesoła puenta, jego smutek i autentyczność okazały się chyba trwalsze niż chwilowa radość britpopu.

A do której grupy wy należycie: miłośników „Parklife” czy fanów „(What’s The Story) Morning Glory”? Dajcie znać w komentarzu, który z britpopowych zespołów jest waszym ulubionym i nie zapomnijcie zajrzeć do innych artykułów na Pasjach w dziale Słucham.

Zdjęcie okładkowe: Shutterstock