Paulina Stanaszek: Książkę przeczytałam wczoraj, bo często odkładam wszystko na ostatnią chwilę. Prokrastynacja to jeden z objawów ADHD, który może bardzo negatywnie wpływać na życie, szczególnie zawodowe, gdzie większość zadań trzeba zrobić od ręki. Jak sobie z nią radzić?

  • Olimpia Jenczek: Totalnie rozumiem – też potrafię odkładać rzeczy do ostatniego momentu, więc jesteśmy w tym razem! Prokrastynacja to bardzo częsty temat wśród osób z ADHD, i nie bez powodu – bo nie wynika z lenistwa, tylko z trudności w regulacji funkcji wykonawczych. Czyli tych zdolności, które pozwalają nam zaplanować działanie, utrzymać uwagę i faktycznie coś zacząć, nawet jeśli to nudne albo trudne.

Jak sobie z tym radzić?

  • Szczerze? W moim przypadku ogromną różnicę zrobiła diagnoza i leki – to był punkt zwrotny. Nagle łatwiej było mi zrobić rzeczy od razu, a nie po pięciu godzinach wewnętrznej walki. Ale oprócz farmakoterapii, pomogło też lepsze poznanie siebie – wiem, że działam lepiej, kiedy zadania są rozbite na małe kroki, czasem kiedy w tle gra jakiś „niewciągający” program, a czasem gdy jest totalna cisza i w uszach mam zatyczki wygłuszające, albo kiedy mogę dodać trochę ruchu przed pracą.

    I jasne, nadal zdarza mi się prokrastynować – ta książka też pewnie by nie powstała, gdyby nie deadline – ale różnica jest taka, że teraz wiem, dlaczego coś odwlekam i mogę świadomie coś z tym zrobić. A czasem… po prostu zaakceptować, że dziś się nie uda i spróbować jutro jeszcze raz, bez biczowania się.

Ile czasu zajęło ci napisanie książki „Życie z ADHD”?

  • Pierwszego oficjalnego maila z konspektem książki wysłałam dokładnie 14 lutego 2024 roku – mogę powiedzieć, że była to moja walentynka do samej siebie. Premiera odbyła się 4 czerwca 2025 roku, więc cały proces trwał ponad rok. Natomiast pisanie zajęło mi około 6 miesięcy – ale to nie było tak, że codziennie siedziałam od rana do nocy i stukałam w klawiaturę. Raczej pisałam „po godzinach”, pomiędzy innymi projektami, często skacząc między hiperfokusem a prokrastynacją.

Które elementy pracy nad nią były dla ciebie największym wyzwaniem?

  • Zdecydowanie to, że postanowiłam oddać głos też innym osobom – i ostatecznie wypowiedziało się ich ponad 40. Pomysł był piękny, ale skoordynowanie tylu rozmów, przy moim ADHD i problemach z odpisywaniem na wiadomości, to była prawdziwa logistyka emocjonalna. Sporo mnie to kosztowało stresu i energii, żeby nikogo nie pominąć, nic nie pogubić, a jednocześnie cały czas trzymać się terminu.

    Ale mimo trudności – nie wyobrażam sobie, żeby ta książka powstała inaczej. Te głosy tworzą jej serce.

 

Otylia Jenczek

mat. prasowe wydawcy

 

Od kilku lat temat ADHD u dorosłych jest bardzo popularny za sprawą mediów społecznościowych, w których ludzie dzielą się swoimi objawami, a użytkownicy dokonują samodiagnozy. Myślisz, że to szkodliwy trend, czy potrzebna edukacja? Jak to oceniasz?

  • Myślę, że jak zwykle – to zależy. Z jednej strony faktycznie mamy teraz taki moment, że o ADHD mówi się bardzo dużo, zwłaszcza w social mediach, i wiele osób zaczyna się w tych opisach odnajdywać. To może prowadzić do samodiagnozowania, a czasem też do bagatelizowania problemu, typu „wszyscy teraz mają ADHD, bo się nie mogą skupić”. I jasne, to może być ryzykowne, jeśli na tym się kończy.

    Ale z drugiej strony – ja jestem ogromną fanką tego, że w ogóle zaczęliśmy o tym mówić głośno. Dzięki mediom społecznościowym wiele osób dowiedziało się, że ADHD wygląda inaczej u dorosłych, że to nie tylko „rozbiegany chłopiec w podstawówce”, ale realne trudności, które mogą wpływać na całe życie. Sama pewnie nie trafiłabym tak szybko na diagnozę, gdyby nie kilka filmików na TikToku.

    Więc dla mnie to jest potrzebna edukacja – pod warunkiem, że idzie za nią refleksja oraz chęć pogłębienia wiedzy. Nie każda osoba, która widzi u siebie „pięć filmikowych objawów”, ma ADHD – ale każda ma prawo się sobie przyglądać i szukać odpowiedzi. I dobrze, że dziś te odpowiedzi są bardziej dostępne niż kiedyś.

Jak odpowiedzieć na często pojawiający się w Internecie zarzut, że wymieniane zachowania czy cechy osób z ADHD można przypisać do każdego?

  • To pytanie naprawdę często wraca i trochę się nie dziwię – bo wiele cech ADHD to rzeczy, których każdy czasem doświadcza. Ktoś zapomni kluczy, ktoś inny ma bałagan w głowie, ktoś jeszcze odkłada rzeczy na później. Tyle że „czasem" a „ciągle" robi ogromną różnicę. ADHD to nie kwestia tego, że coś się dzieje od czasu do czasu, tylko że dzieje się notorycznie, w wielu obszarach życia i realnie utrudnia codzienne funkcjonowanie.

    To tak, jakby powiedzieć: „Każdy czasem ma gorszy nastrój, więc może wszyscy mamy depresję?”. No nie.
    To, że coś zdarza się każdemu, nie znaczy, wszyscy żyjemy z tym codziennie, od dziecka, i że to rozwala nam życie zawodowe, relacje czy zdrowie psychiczne.

To czym właściwie jest ADHD?

  • ADHD to zaburzenie neurorozwojowe, które wpływa na funkcje wykonawcze – czyli m.in. koncentrację, impulsywność, czy regulację emocji. Nie wynika z lenistwa ani złego wychowania.

    Objawy mogą utrudniać codzienne życie – w pracy, relacjach, organizacji dnia. To nie „moda” ani „supermoc”, tylko realne trudności, które wymagają zrozumienia i wsparcia.

Jakie są różnice między kobietami a mężczyznami z ADHD?

  • To nie jest tak, że istnieje „damskie” i „męskie” ADHD – to jest to samo zaburzenie, ale objawia się inaczej ze względu na normy społeczne, wychowanie i oczekiwania wobec płci.

    Kobiety dużo częściej się maskują – uczą się od najmłodszych lat, że mają być grzeczne, spokojne, uporządkowane.
    Więc nawet jeśli wewnątrz mają chaos, nadmiar bodźców i emocji, potrafią to ukrywać. Przez to ADHD u kobiet bywa niewidzialne – ale wcale nie mniej obciążające.

    Zwykle dominują: trudności z koncentracją, organizacją, chroniczne zmęczenie, przebodźcowanie, trudność w regulacji emocje. Rzadziej nadruchliwość w klasycznym rozumieniu, częściej nadaktywność wewnętrzna – gonitwa myśli, napięcie w ciele.

    Dlatego kobiety często trafiają na diagnozę dopiero w dorosłości, po wypaleniu, depresji albo „przypadkiem” – bo nigdy nikt nie pomyślał, że ADHD może wyglądać właśnie tak.

 

Otylia Jenczek

mat. prasowe wydawcy

 

Wspomniałaś o „maskowaniu”, czyli dopasowywaniu zachowań przez osobę z ADHD do przyjętych norm neurotypowego świata. A czy osoba z ADHD może się maskować przed samym sobą?

  • Tak, zdecydowanie – osoba z ADHD może się maskować nawet przed samą sobą. I to się dzieje częściej, niż nam się wydaje.

    Maskowanie to nie tylko „grzeczne zachowanie przy innych” – to też wewnętrzne dopasowywanie się do tego, jak powinno być. Uczymy się, że chaos, zapominalstwo, emocjonalność to coś, czego nie wolno pokazywać. Więc zaczynamy siebie za to karać, udawać, że mamy wszystko pod kontrolą, zakładać „funkcjonalne” maski – produktywności, ogarnięcia, wiecznej zajętości.

    Przez lata sama myślałam, że jestem po prostu leniwa, za mało zmotywowana, że coś jest ze mną nie tak. To też było maskowanie – tłumaczenie objawów ADHD cechami charakteru, szukanie winy w sobie, zamiast spojrzenia na to, jak działa mój mózg.

    Dopiero po diagnozie zaczęłam zdejmować te warstwy – i zobaczyłam, ile energii kosztowało mnie codzienne udawanie, że „ogarniam".

Wśród najważniejszych wyrazów, które padają w książce, znajduje się „dopamina” – dlaczego jest taka ważna w kontekście ADHD?

  • Dopamina to neuroprzekaźnik, który odpowiada m.in. za motywację, uwagę i poczucie nagrody – czyli te obszary, które w ADHD są osłabione.

    U osób z ADHD układ dopaminowy działa mniej efektywnie, dlatego trudniej im się skupić, kończyć zadania czy odczuwać satysfakcję z codziennych działań. Mózg „szuka” dopaminy – stąd impulsywność, szybkie odczuwanie nudy, szukanie bodźców.

    Dlatego też wiele leków na ADHD działa właśnie na ten układ.

 

Życie z ADHD. Brakująca instrukcja obsługi

mat. prasowe wydawcy

 

W książce opisałaś problem, z którym zmagam się od bardzo dawna i wiem, że dotyczy on wielu osób – nieodpisywanie na wiadomości w komunikatorach. Z czego się to bierze?

  • To zależy – naprawdę ciężko jednoznacznie stwierdzić, dlaczego tak się dzieje, u mnie samej powody bywają różne, w zależności od dnia. Czasem to kwestia przebodźcowania, czasem perfekcjonizmu, innym razem zwykłego zmęczenia poznawczego.

    Wiadomość w komunikatorze może się wydawać małą rzeczą, ale dla osoby z ADHD to często „zadanie do wykonania” – trzeba przeczytać, przetworzyć, odpowiedzieć, najlepiej sensownie i od razu. I jeśli nie mamy na to zasobów w danym momencie, to odkładamy to na później. Tyle że „później” potrafi się przeciągnąć na dni albo tygodnie.

    Zdarza się też, że nie otwieram wiadomości wcale, bo sam widok „czeka na odpowiedź” wywołuje napięcie. I to nie dlatego, że ktoś mnie nie obchodzi – wręcz przeciwnie. Czasem im bardziej mi zależy, tym trudniej odpisać. To brzmi paradoksalnie, ale dla wielu osób z ADHD to codzienność.

    Więc tak – to nie jest lenistwo ani brak kultury. To sposób, w jaki działa mózg, który nie zawsze radzi sobie z natłokiem mikro-zadań.

Przed przeczytaniem twojej książki zastanawiałam się, czy będę potrafiła zadać ci dobre pytania w temacie, który mnie nie dotyczy. Po lekturze uświadomiłam sobie, że wiele opisanych historii jest też o mnie. Z jakimi stereotypami dotyczącymi osób z ADHD spotykasz się najczęściej?

  • Cieszę się, że książka tak zadziałała – to właśnie był jeden z moich celów: pokazać, że ADHD to nie jakiś odległy temat, tylko coś bardzo ludzkiego, co może mieć zaskakująco dużo wspólnego z codziennością wielu osób.

    A jeśli chodzi o stereotypy – oj, trochę ich jest. Najczęstsze to:

    „ADHD mają tylko dzieci, które nie potrafią usiedzieć w miejscu” – czyli ten klasyczny obraz „rozbieganego chłopca w podstawówce”. Tymczasem ADHD to też dorosła kobieta, która nie pamięta, po co weszła do pokoju, czuje się ciągle przeciążona i ma bałagan nie tylko na biurku, ale i w głowie.
    „Wszyscy teraz mają ADHD” – bo nie mogą się skupić, bo żyjemy w czasach smartfonów. Tylko że ADHD to nie jest chwilowa dekoncentracja, a stały wzorzec funkcjonowania, który realnie wpływa na życie zawodowe, relacje i zdrowie psychiczne.
    „ADHD to wymówka” – że ktoś sobie diagnozę wymyślił, żeby mieć łatwiej. Tymczasem dla większości osób ta diagnoza to nie furtka do ulg, tylko ogromna praca nad sobą – i w końcu narzędzie, żeby zacząć ogarniać życie.
    No i klasyk: „ADHD to supermoc”. Czasem owszem, można z niego wyciągnąć coś wartościowego – ale to nie znaczy, że nie kosztuje nas to dużo wysiłku, zmęczenia i pracy.

    Dla mnie najważniejsze jest, żeby ADHD odczarowywać – nie jako coś „modnego”, ale też nie jako coś „dziwnego”. Tylko jako realne doświadczenie, z którym wiele osób codziennie żyje.

 

Otylia Jenczek

mat. prasowe wydawcy

 

Mówiliśmy o szkodliwych stereotypach, ale jest też druga strona medalu, czyli romantyzowanie ADHD. Na czym ono polega?

  • Romantyzowanie ADHD polega na pokazywaniu tego zaburzenia wyłącznie przez pryzmat „supermocy” – że to kreatywność, spontaniczność, nieskończona energia, „inny sposób myślenia”. I jasne, niektóre osoby z ADHD faktycznie mają takie cechy – ale często to nie dzięki ADHD, tylko pomimo wszystkich trudności, które się z nim wiążą.

    Problem zaczyna się wtedy, kiedy pomija się ciemną stronę – chroniczne zmęczenie, problemy z organizacją, impulsywność, trudności w relacjach, wypalenie, lęk, niską samoocenę. To już nie jest „urocze roztargnienie”, tylko realne cierpienie, które potrafi rozwalać codzienne życie.

    Romantyzowanie może sprawić, że osoby z ADHD poczują się niezrozumiane albo gorsze, bo „inni z ADHD są tacy produktywni i błyskotliwi, a ja tylko próbuję przetrwać dzień”. No i z zewnątrz też może rodzić to błędne przekonanie, że „przecież to nic takiego”.

    Dlatego tak ważne jest, żeby mówić o ADHD całościowo – bez demonizowania, ale też bez lukru.

W książce przytaczasz odpowiedzi swoich obserwujących na pytanie „co w twoim życiu zmieniła diagnoza”, a teraz zadam je tobie – jakie zmiany dokonały się u ciebie po diagnozie?

  • Diagnoza przede wszystkim dała mi ogromną ulgę. To był taki moment, w którym mogłam w końcu przestać się biczować za rzeczy, które latami uznawałam za swoją winę czy słabość. Przyszło zrozumienie, że to nie „ja jestem problemem”, tylko mój mózg działa inaczej – i to był przełom.
    Z czasem pojawiła się też większa wyrozumiałość wobec samej siebie. Nie znaczy to, że wszystko nagle stało się łatwe, ale zaczęłam patrzeć na swoje zachowania w innym świetle – z ciekawością, a nie z frustracją.

    Diagnoza otworzyła mi też oczy na neuroróżnorodność jako całość – zaczęłam lepiej rozumieć innych ludzi. Nagle pewne zachowania w rodzinie czy wśród bliskich zaczęły mieć sens. To bardzo zmienia perspektywę – bo przestajesz oceniać, a zaczynasz dostrzegać różnorodność funkcjonowania.

    No i wreszcie: dostałam narzędzia. Dzięki terapii, psychoedukacji, farmakoterapii i codziennemu obserwowaniu siebie wiem, jak lepiej radzić sobie z objawami. To nie jest perfekcyjny system, ale działa – i to dla mnie ogromna zmiana.

Po jakim czasie od diagnozy poczułaś się dobrze?

  • Ulga przyszła właściwie od razu. To było ogromne: Aha, to ma sens. W końcu coś się poukładało, kropki się połączyły. Ale żeby poczuć się naprawdę dobrze, potrzebowałam czasu.

    Diagnoza była początkiem – później przyszła żałoba. Musiałam przejść przez złość, żal, pytania „dlaczego tak późno?”. Dopiero po kilku miesiącach zaczęło się to układać w coś stabilniejszego. Pojawiła się większa wyrozumiałość wobec siebie, akceptacja, nowe podejście do codziennych trudności.

    Dziś powiedziałabym, że jestem na etapie, w którym jest mi po prostu lżej – bo wiem, z czym mam do czynienia. A to naprawdę ogromna różnica.

Z jaką największą trudnością mierzysz się w związku z ADHD?

  • Zdecydowanie ze ślepotą czasową. To jest coś, co mnie rozwala najmocniej, KAŻDEGO DNIA. Mam ogromny problem z oceną, ile coś zajmie czasu, kiedy powinnam zacząć, ile go minęło. Potrafię być pewna, że coś robię od dziesięciu minut, a minęła godzina. Albo odwrotnie – myślę, że mam jeszcze godzinę, a okazuje się, że jestem już spóźniona.

    To przekłada się na planowanie, dotrzymywanie terminów, codzienną logistykę, masę stresu. To też coś, co nie jest tak widoczne na zewnątrz, jak impulsywność czy problemy z koncentracją, a jednak mocno wpływa na życie.

 

Otylia Jenczek

mat. prasowe wydawcy

 

Czy ADHD jest niepełnosprawnością?

  • To zależy, kogo zapytasz – bo jedni powiedzą, że ADHD to supermoc, a inni, że to niepełnosprawność. I obie te perspektywy mogą być prawdziwe, w zależności od tego, jak wygląda życie danej osoby.

    Dla mnie osobiście – mimo że czasem dostrzegam pewne „korzyści” wynikające z mojego neuroatypowego mózgu – gdybym mogła wybierać, wybrałabym życie bez ADHD. Bo codzienne funkcjonowanie z tym zaburzeniem potrafi być bardzo trudne.

Problem w tym, że o ADHD najczęściej opowiadają osoby, które w miarę ogarniają – mają dostęp do terapii, wsparcia, leczenia, lepiej płatnej pracy. Rzadziej słychać głosy tych, dla których ADHD oznacza realne wykluczenie: problemy z utrzymaniem pracy, relacji, edukacji, z niezależnym życiem.

  • To właśnie dlatego w niektórych krajach ADHD jest uznawane za podstawę do przyznania orzeczenia o niepełnosprawności – nie dlatego, że każda osoba z ADHD go potrzebuje, ale dlatego, że niektóre osoby realnie nie są w stanie funkcjonować w „standardowych” warunkach bez dostosowań.

    Więc czy ADHD jest niepełnosprawnością? Może być. Jeśli objawy są na tyle nasilone, że wpływają na codzienne życie – to jak najbardziej. I o tym warto mówić bez wstydu.

Co powinno się zmienić w polskim systemie zdrowotnym w związku z leczeniem i diagnozowaniem ADHD?

  • W polskim systemie zdrowotnym brakuje przede wszystkim dostępności diagnozy. W publicznej ochronie zdrowia jest z tym ogromny problem, a prywatnie to często spory wydatek.

    Dużym problemem jest też dostępność leków. Mimo że są refundowane, ich cena nadal bywa wysoka, a znalezienie konkretnego preparatu w aptece często przypomina polowanie. Dla osoby z ADHD, która ma trudności z organizacją, planowaniem, załatwianiem formalności – taka „wycieczka po aptekach” to naprawdę duże obciążenie.

    No i ostatnia sprawa – edukacja. Zarówno wśród lekarzy, jak i w społeczeństwie. ADHD wciąż bywa lekceważone albo źle rozumiane. A bez wiedzy nie ma mądrego systemu.

Co mogą zrobić osoby bliskie, by wspomóc osobę z ADHD?

  • Przede wszystkim: słuchać i nie oceniać. Osoba z ADHD już i tak przez większość życia słyszała, że jest „nieogarnięta”, „leniwa” albo „za bardzo”. Największym wsparciem jest bycie obok – bez presji naprawiania, za to z ciekawością i otwartością.

    Pomocne są też konkretne gesty – wspólne planowanie, przypominanie, rozbijanie zadań na mniejsze kroki. I oczywiście edukacja – przeczytanie czegoś, obejrzenie webinaru, posłuchanie, jak działa ADHD od środka. To naprawdę zmienia jakość relacji – bo daje zrozumienie zamiast frustracji.

    Pisząc tę książkę, miałam w głowie nie tylko osoby z ADHD, ale też ich bliskich. Bo często to właśnie oni są największym wsparciem i pierwszymi, którzy próbują zrozumieć. Jeśli ta książka pomoże im spojrzeć na ADHD z innej strony – to znaczy, że spełniła swój cel.

Więcej wywiadów i wieści z literackiego świata znajdziecie w dziale Czytam.

Zdjęcia w artykule: mat. promocyjne wydawcy