Smak dojrzałych jabłek (okładka  miękka)

Sprzedaje empik.com : 36,99 zł

36,99 zł
Wysyłamy w 1 dzień rob.

Sprzedaje ksiazki-naukowe : 48,88 zł

Sprzedaje Matfel : 54,53 zł

Sprzedaje PROGMAR ksiazki-medyczne : 54,43 zł

 | Oprawa miękka

Wszyscy sprzedawcy

Całe życie poświęciła innym… Teraz przyszedł czas, aby pomyśleć o sobie.
Czy warto przekreślić przeszłość i zacząć wszystko od nowa?

Lidia zbliża się do pięćdziesiątki. Córka mieszka w Londynie, mąż Maciej żyje głównie pracą, a ona coraz częściej czuje się samotna. Kiedy Maciej w ostatniej chwili odwołuje ich wspólne wyjście, na które tak długo czekała, coś w niej pęka. Po latach poświęceń postanawia w końcu zrobić coś dla siebie. Wyjeżdża na wieś i wprowadza się do Bogumiły, emerytowanej pianistki, która szuka towarzystwa. Nie wie jeszcze, że ta decyzja odmieni jej życie.

Witold ma dwoje małych dzieci, pracę, która go wypala i poczucie, że ciągle musi być dla kogoś dostępny. Zmęczony życiem, w którym próbuje pogodzić obowiązki zawodowe, rodzinne i narastający stres, coraz częściej odwiedza ciotkę Bogumiłę. To właśnie w jej domu znajduje upragniony spokój. Tam też poznaję Lidię.

Witold i Lidia zaczynają się zastanawiać, czego tak naprawdę chcą od życia. Ich relacja rodzi się z prostych rozmów, ale prowadzi do pytań, które zbyt długo odkładali. Czy to początek nowego rozdziału, czy tylko chwilowe zauroczenie?

"Smak dojrzałych jabłek" to historia o relacjach i uczuciach zarówno tych wygasłych, jak i tych, które dopiero się rodzą. O niełatwych, ale koniecznych decyzjach oraz o dojrzewaniu do wyboru odmieniającego wszystko.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

ID produktu: 1630302508
Tytuł: Smak dojrzałych jabłek
Autor: Wilczyńska Karolina
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Liczba stron: 368
Numer wydania: I
Data premiery: 2025-09-10
Rok wydania: 2025
Forma: książka
Okładka: miękka
Wymiary produktu [mm]: 206 x 28 x 131
Indeks: 74649495
średnia 4,9
5
75
4
11
3
0
2
0
1
0
Oceń:
Dodając recenzję produktu, akceptujesz nasz Regulamin.
58 recenzji
Kolejność wyświetlania:
Od najbardziej wartościowych
Od najbardziej wartościowych
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najpopularniejszych
Od najwyższej oceny
Od najniższej oceny
5/5
25-09-2025 o godz 20:22 przez: Magdalena | Zweryfikowany zakup
„Smak dojrzałych jabłek” to książka idealna na nadchodzącą jesień. Pachnie dobrą herbatą i szarlotką. Koi, uspokaja i przypomina, że piękno życia kryje się w małych, codziennych sprawach. W rozmowach, spacerach, uważności nad tym co właśnie robimy, a przede wszystkim w braku pośpiechu, w zatrzymaniu się nad tym co tu i teraz. Lidia – żona, mama, wykładowca na uczelni ma wrażenie, że jest niewidzialna, że jej potrzeby nikogo nie interesują, że życie przecieka jej przez palce na czekaniu aż mąż wróci z pracy, córka znajdzie czas na chwilę rozmowy telefonicznej. Sama w pustym domu tęskni za odrobiną uwagi, zainteresowania. Pewnego dnia ma już dość bycia dodatkiem i tą, która dba o innych, ale bez wzajemności. Przeprowadza się do samotnej starszej pani – Bogumiły, która szuka kogoś z kim mogłaby po prostu pobyć, porozmawiać, upiec ciasto i cieszyć się z drobnostek. W domu Bogusi czas płynie inaczej, wolniej a codzienne radości i smutki można z kimś podzielić. Witold jest zabieganym mężem i ojcem dwójki małych, wymagających dzieci, który w odwiedzinach u ciotki Bogumiły szuka chwili oddechu, spokoju i ciszy. Praca i „ogarnianie” codzienności stresują go coraz bardziej, a w rozmowach z Lidią, nieśpiesznych spacerach odnajduje ukojenie. Bałam się bardzo jaki finał będzie miała ta historia, nie przepadam za przesłodzonymi, nierealnymi zakończeniami. Na szczęście tutaj tak nie było. Książka dla osób, które w codziennej gonitwie gubią po drodze radość życia, dla tych, których związek zmienia się i przynosi coraz mniej radości i satysfakcji. Książka w której czuć piękno zwyczajnych rzeczy. Pełna życiowej mądrości, prawdziwa, uświadamiająca, że życie na każdym jego etapie może być piękne, mimo tego, że ulega zmianie.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
06-10-2025 o godz 16:54 przez: Elżbieta | Zweryfikowany zakup
Bardzo lubię Panią Wilczyńską, a raczej Jej książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-10-2025 o godz 16:15 przez: karolina | Zweryfikowany zakup
idealna na jesienne wieczory,
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-10-2025 o godz 20:34 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Bardzo ciekawa treść
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-10-2025 o godz 19:00 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Miła lektura
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-10-2025 o godz 20:38 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2025 o godz 20:46 przez: MiszczakAgn | Zweryfikowany zakup
Uczta!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-10-2025 o godz 18:49 przez: Grazyna | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-09-2025 o godz 21:24 przez: NIEnaczytana
Tak rzadko spoglądamy w głąb siebie. Zbyt skupieni na pokonywaniu przeszkód, oswajaniu rzeczywistości, rozwiązywaniu problemów, które czasami mnożą się zazwyczaj wtedy, kiedy oczekiwalibyśmy chwili oddechu. Pędzimy gdzieś w bliżej nieokreślonym celu, próbując wpasować się w codzienność, cudze oczekiwania i nadzieje najbliższych. Przychodzi jednak moment, kiedy coś w nas pęka… Kiedy zaczynamy dostrzegać, że nie tędy droga, bo gdzieś w tym całym maratonie życia zgubiliśmy coś ważnego – siebie… Gdyby ktoś zapytał mnie, jakie powieści obyczajowe na naszym rodzimym rynku są najlepsze, jakich autorów poleciłabym bez mrugnięcia okiem, kto dostarczy mądrej refleksyjnej opowieści, bez wahania postawiłabym na pewno na Karolinę Wilczyńską. To jedna z tych autorek, która nie pisze wprost, ale wplata w fabułę to, co pozornie niewidoczne dla oczu. Która tka swoje historie, które są niczym ciepły szal. Z jednej strony ciepły i otulający, z drugiej zaś – niepozbawiony węzełków, miejsc, w którym zerwała się włóczka, czasami „gryzący". I takie są właśnie jej książki – kojące, życiowe, słodko-gorzkie, ale przede wszystkim prawdziwe. Nikt nie chce być sam. Może od czasu do czasu mieć możliwość zamknięcia się w czterech ścianach i odcięcia się od wszystkiego. Jednak niezależnie od założeń - samotność doskwiera zawsze, bywa gorzka, dojmująca, zwłaszcza wówczas, gdy jest nam zaserwowana przez życie na stałe… W nowej powieści Karolina Wilczyńska dotyka tematu samotności, choć ma ona wiele twarzy. Czasami do niej niejako dojrzewamy, zaczynamy dostrzegać nawet w codziennym zabieganiu i u boku ludzi, których kochamy, którzy byli lub nadal są nam bliscy. Autorka uświadamia, że nie jest ona wyłącznie „domeną” starszych osób, które najczęściej się z nią mierzą. Ale może przyjść do każdego z nas, rozgościć się w naszym życiu niepostrzeżenie, zakorzenić się i trwać gdzieś głęboko dopóty, dopóki nie zacznie nam boleśnie doskwierać. Jej nowa książka to historia o potrzebie bycia zauważonym, o tym, że w każdym wieku człowiek pragnie bliskości, rozmowy, dotyku, spojrzenia pełnego uwagi. Karolina Wilczyńska pisze o dojrzałości. Jednak nie tej przykrytej tęsknota za młodością, ale o tej, która zachwyca. Uświadamia tym samym, że każdy moment naszego życia na swoje walory, coś, co sprawia, że możemy je celebrować, czerpać z niego pełnymi garściami to, co na danym jego etapie jest dla nas najlepsze, co przynosi spokój, ukojenie, spełnienie... I ta prawda, choć wydaje się tak oczywista, dociera do nas niespiesznie, niosąc ciepło, które otula i poczucie, że niezależnie, od tego, na jakim etapie życia jesteśmy i będziemy, ofiaruje nam ono to, co w tej chwili ma najcenniejsze. „Smak dojrzałych jabłek” to powieść o dojrzewaniu nie tyle w sensie biologicznym, ile emocjonalnym. O dojrzewaniu do odwagi, by powiedzieć sobie „teraz jest mój czas”. Czasem taka refleksja przychodzi w nieoczekiwanym momencie, kiedy na zewnątrz wszystko wydaje się w porządku i to od nas zależy, czy znajdziemy w sobie determinację, by o samego siebie zawalczyć, by wyzbyć się poczucia winy, wyrzutów sumienia, że oto idąc za głosem wewnętrznego ja, być może stawiamy na szali zbyt wiele… Wilczyńska zdaje się uświadamiać, że niezależnie od strachu, który może nas blokować, zawsze trzeba iść przez życie w zgodzie ze sobą, że nigdy nie jest za późno, by coś zmienić. Bo tylko wówczas poczujemy się naprawdę spełnieni. Podsumowując” „Smak dojrzałych jabłek” to powieść, która pachnie herbatą z sokiem malinowym, szarlotką, która otula ciepłem domu z duszą. To refleksyjna opowieść o niełatwych decyzjach, o samotności, o potrzebie uwagi i bliskości drugiego człowieka, ale także o docenianiu tego, co czasami przestaje mieć znaczenie w codziennym pędzie. Jabłko jest tutaj piękną metaforą życia, które pełne jest smaków. Bywa słodkie, czasami cierpkie, gorzkie, ale na każdym jego etapie warto rozkoszować się smakiem, który zmienia się wraz z nami… Niepodważalnym atutem książki jest atmosfera, bowiem Karolina Wilczyńska odmalowuje przestrzeń, gdzie spokój, stały rytm dnia dają ukojenie, a cisza pozwala usłyszeć to, czego nie słyszymy we wszechobecnym zgiełku. Niespieszna narracja działa niczym balsam, a powieść uświadamia, że nie zawsze trzeba gdzieś biec, bowiem dopiero wówczas, kiedy na chwilę się zatrzymamy, rozejrzymy wokół, zdołamy dostrzec to, co naprawdę ważne. Mądra, ciepła, dojrzała opowieść, która zachwyca. I chociaż ta kalendarzowa do nas jeszcze „nie przyszła”, to ja już wiem, że to jedna z najpiękniejszych historii tej jesieni.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-10-2025 o godz 19:56 przez: Lustro Rzeczywistości
Gdy czujesz, że to już czas na powieść o bezgranicznie dojmującej samotności, ta będzie idealna! Optymistyczna okładka skrywa pejzaż emocji, pełen poczucia niewidzialności, ale i dylematów, które potrafią dotknąć każdego, niezależnie od wieku. Taka, w której bohaterowie stają przed pytaniem: co ze mną? Kim jestem, gdy znika to, co budowałam przez całe życie? Główna bohaterka, Lidia, prowadzi życie idealne: mąż, dom, dorosła córka za granicą, stabilna praca. Jednak pozorna stabilność skrywa pustkę, która narasta, gdy ktoś, kto miał być blisko, coraz bardziej oddala się emocjonalnie. Lidia czuje się przezroczysta — nie tylko dla męża, lecz i świata, w którym się obraca. Czy będzie w stanie odmienić swój los i na nowo zaistnieć? Autorka pokazuje, że miłość dojrzała to nie romantyczna fantazja, lecz codzienność — pełna drobnych kompromisów, rozczarowań, ale także nadziei i przełomowych decyzji. Relacja Lidii z Witoldem — mężczyzną także zmęczonym życiem, obowiązkami, samotnością mimo obecności bliskich — to obraz, w którym nie ma wielkich gestów, lecz znaczące spojrzenia, zwykłe rozmowy, gesty i poszukiwanie przestrzeni, by poczuć, że się jeszcze żyje, że emocje nie zgasły mimo lat. Samotność w tej książce boli — bardziej niż wielu mogłoby przypuszczać. Ból nie wynika tu jedynie z fizycznego oddalenia od ludzi, lecz z braku uznania, z milczenia, z braku obecności drugiego, który choć obok, pozostaje daleko. To samotność, która staje się ciężarem, kiedy myślisz, że już nie ma komu powiedzieć: „pamiętasz, kiedy…” albo „czemu nie rozmawiamy już o tym, co ważne?”. Autorka nie upiększa – pokazuje, że życie realistycznie ulega wypaleniu, miłość może wygasać, zanim zdążysz się zorientować, a związki, nawet te długoletnie, mogą skrywać ciszę tam, gdzie kiedyś była rozmowa. Dylematy — odejść czy zostać, zawalczyć czy zrezygnować, poświęcać się dalej czy zadbać o siebie — towarzyszą bohaterom do samego (skądinąd zaskakującego) końca. Nie są to wybory łatwe, często wydają się niemal nie do przejścia: lojalność wobec partnera, poczucie winy, obowiązek wobec rodziny, ale i własne pragnienie, by znów poczuć, że się istnieje. To, co dla młodego człowieka może być dramatem pierwszego zawodu, dla dojrzałego staje się pytaniem o sens, o to, kim się stajesz, gdy obowiązki definiowały twoje życie przez dekady. Proza Karoliny Wilczyńskiej jest przystępna, a jednocześnie pełna delikatnej refleksji. Nie ma tu nadmiernych ozdobników, ale widzę dbałość o konkret – o psychikę bohaterów, o ich codzienność. Styl nie ucieka w metafory, dominuje obserwacja: uczuć, gestów, przestrzeni, która potrafi mówić. Dzięki temu książka niemal namacalnie pachnie jesienią i podsuwa świadomości to, co w dojrzałym wieku lubimy najbardziej: dom, ciszę, smaki i zapachy. Autorka nie boi się pokazać, że codzienność jest trudna, że emocje się tłumią, że człowiek powoli staje się przezroczysty wśród pracy, rodziny, oczekiwań — ale też, że w tej przezroczystości można odnaleźć impuls do zmian. Na co dzień raczej nie sięgam po literaturę obyczajową, ale tym razem dałam się porwać. I całe szczęście, ponieważ autorka poprowadziła mnie drogą, która daje ukojenie i pokazuje, że zmiana, choć kosztowna, jest możliwa. „Smak dojrzałych jabłek” jest dla tych, którzy mają za sobą pewien czas życia, doświadczeń, obowiązków — ta książka będzie mocnym odbiciem własnych emocji. Dla tych, którzy zastanawiają się, czy miłość może być czymś więcej niż rutyną i czy samotność w związku to norma czy tylko efekt swoistego zaniedbania. Podsumowując „Smak dojrzałych jabłek” to opowieść o samotności i miłości, która nie jest bajką, ale raczej drogą, pełną pytań, cierpień, małych zwycięstw i decyzji. Warto przeczytać, jeśli szukasz literatury, która nie tylko pociesza, ale też prowokuje do spojrzenia w lustro.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2025 o godz 19:15 przez: KsiążKasia Czytelniczy Zakątek
„Jesień też ma swoją barwę. I smak. Smak dojrzałych jabłek.” 🍎 Czy zdarzyło się Wam poczuć jesień wszystkimi zmysłami – w wilgotnym zapachu liści, w smaku dojrzałych jabłek, w filiżance herbaty pitej bez pośpiechu? Czy chcielibyście poznać historię ludzi, którzy dopiero uczą się słuchać własnego serca i dostrzegać to, co naprawdę ważne? O takich właśnie chwilach, o dojrzewaniu do zmian i odkrywaniu siebie opowiada Karolina Wilczyńska w swojej poruszającej powieści „Smak dojrzałych jabłek” – historii, która pachnie jesienią i smakuje nadzieją. 🍎 Lidia to kobieta zbliżająca się do pięćdziesiątki, żona lekarza i matka dorosłej córki. Z pozoru jej życie wydaje się spokojne i poukładane, ale w jej wnętrzu narasta poczucie pustki. Wiecznie zajęty mąż, pochłonięty pracą i pacjentami, oddala się od niej coraz bardziej. Lidia próbuje ratować swoją rodzinę – inicjuje wspólne wyjścia, stara się nawiązać rozmowę – lecz w odpowiedzi słyszy tylko ciszę, która staje się nie do zniesienia. W końcu zaczyna słuchać własnych uczuć i podejmuje decyzję o wyprowadzce – kroku, który może stać się początkiem nowego rozdziału w jej życiu. 🍎 Witold ma młodą żonę i małe, pełne energii dzieci. Szuka spokoju i chwili wytchnienia od codzienności, której rytm wyznaczają obowiązki i wymagania najbliższych. Schronienie znajduje w domu swojej cioci Bogumiły – kobiety mądrej, pogodzonej z przemijaniem, emanującej ciepłem i życiową mądrością. To właśnie tam poznaje Lidię. 🍎 W domu Bogumiły bohaterowie odnajdują spokój i ukojenie, których tak bardzo potrzebują. To miejsce ma w sobie coś magicznego – jest nasycone zapachem lawendy, szelestem liści za oknem i ciszą, która koi zmysły. „Cisza była tutaj czymś więcej niż tylko brakiem dźwięków – miała swój własny rytm, swoją głębię, swoją łagodną obecność, która przypominała o tym, co naprawdę ważne". 🍎 Lidia i Witold to dwie zagubione w codzienności dusze, borykające się z własnymi tęsknotami i niespełnionymi oczekiwaniami. Spędzając razem coraz więcej czasu, dzielą się tym, co najcenniejsze – obecnością, rozmową i chwilami pełnymi uważności. Co się wydarzy, gdy spotkają się na życiowym rozstaju? Czy to spotkanie stanie się początkiem nowego życia? Jesień w tej powieści odgrywa rolę niemal magiczną. Przyroda staje się cichym bohaterem – jej melancholijne, a zarazem ciepłe oblicze nadaje historii niezwykły klimat. Barwne opisy sprawiają, że czytelnik niemal czuje zapach wilgotnych liści i smak dojrzałych owoców. „Ogród przywitał ją spokojem. Każdy liść, każda gałąź, każde źdźbło trawy zdawało się mówić swoim własnym językiem.” „Smak dojrzałych jabłek” to powieść pachnąca jesienią i dojrzałością – tą, która niesie ze sobą mądrość i trudne decyzje. To książka zachwycająca nastrojowym klimatem i czułym spojrzeniem na codzienność – na drobne przyjemności, takie jak filiżanka herbaty w kubku z motywem niebieskich bratków. To opowieść o samotności – tej w pojedynkę i tej w związku, w którym obecność drugiej osoby przestaje być obecnością, a staje się milczeniem. Skłania do refleksji i stawia pytania: jak długo można cierpieć w ciszy, będąc niedostrzeganym? Gdzie znika miłość, która kiedyś łączyła dwoje ludzi? Czy czas naprawdę zmienia wszystko, czy może to my zapominamy, jak bardzo potrzebujemy być zauważani i kochani? Powieść porusza również temat niewypowiedzianych potrzeb, które chowamy głęboko w sercu. To piękna, subtelna historia o wspomnieniach budzących się na nowo i o tym, by mieć odwagę dostrzegać drugiego człowieka – zanim będzie za późno.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-09-2025 o godz 13:44 przez: Paulina Sobańska
Są książki, które przychodzą do nas w odpowiednim momencie, niczym ciepły wrześniowy wiatr niosący zapach dojrzewających owoców. "Smak dojrzałych jabłek" Karoliny Wilczyńskiej to właśnie taka opowieść – delikatna jak jesienne światło, a zarazem głęboka jak studnia wspomnień. Historia Lidii to portret kobiety balansującej na progu życiowych przemian. U schyłku czwartej dekady życia bohaterka odkrywa, że jej własne pragnienia zostały przysypane latami bezwarunkowego oddania innym. Córka buduje swoje życie za oceanem, mąż Maciej zatracił się w zawodowym wirze, a ona sama coraz wyraźniej słyszy echo własnej samotności. Kiedy po raz kolejny zostaje rozczarowana odwołanym wspólnym wyjazdem, traci cierpliwość. Decyzja o wyjeździe na wieś, do emerytowanej pianistki Bogumiły, staje się pierwszym krokiem w kierunku odnalezienia siebie. W tym sielankowym zakątku Lidia spotyka Witolda – mężczyznę podobnie zmęczonego życiem, który próbuje żonglować obowiązkami ojca, męża i pracownika. Oboje, jak drzewa przed jesienną przemianą, stoją u progu pytań, których zbyt długo się obawiali. Ich znajomość rodzi się z prostoty codziennych rozmów, ale prowadzi ku pytaniom fundamentalnym: czy to jeszcze nie za późno na prawdziwe szczęście? Czy odwaga do zmiany może przezwyciężyć lata rutyny? Karolina Wilczyńska posługuje się piórem jak doświadczona ogrodniczka – wie, kiedy delikatnie przyciąć, a kiedy pozwolić emocjom rozkwitnąć w pełnej krasie. Autorka nie sięga po tanią sensacyjność ani sztuczne dramaturgiczne szczyty. Zamiast tego tka opowieść z codziennych gestów, niedopowiedzeń i momentów ciszy, które często mówią więcej niż najpiękniejsze słowa. Szczególnie urzeka sposób, w jaki pisarka przedstawia złożoność międzyludzkich relacji. Nie ma tu jednoznacznych antagonistów czy bohaterów – są jedynie ludzie z ich słabościami, lękami i tęsknotami. Każda postać ma swoją głębię i autentyczność. "Smak dojrzałych jabłek" to powieść, która nie pozwala na bierny odbiór. Zmusza do wewnętrznej podróży, do zadawania sobie pytań o własne wybory i priorytety. Czy my także nie zgubimy się gdzieś w codzienności? Czy nasze związki nie wyblakły pod wpływem rutyny? Kiedy ostatnio zastanowiliśmy się nad tym, co naprawdę daje nam radość? Autorka z niezwykłą empatią porusza uniwersalne tematy: samotność w tłumie najbliższych, odwagę do przemian w późniejszych latach życia, wagę autentycznego dialogu w budowaniu relacji. Pokazuje, że dojrzałość to nie rezygnacja z marzeń, lecz mądrość ich wyboru. Ta książka zaskoczyła mnie swoją głębią i życiową mądrością. Wilczyńska udowadnia, że można pisać o poważnych tematach bez patosu, o miłości bez banału, o kryzysach bez dramatycznych gestów. Jej proza ma w sobie spokój jesiennego ogrodu i ciepło domowego kominka. "Smak dojrzałych jabłek" polecam wszystkim, którzy szukają literatury refleksyjnej, ale nie hermetycznej. To pozycja idealna dla czytelników ceniących psychologiczne portrety bohaterów i subtelne analizy ludzkich motywacji. Szczególnie przypadnie do gustu osobom, które same stoją przed życiowymi wyborami lub próbują na nowo zdefiniować swoje szczęście.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-09-2025 o godz 13:19 przez: Nikola
"Smak dojrzałych jabłek" - Karolina Wilczyńska 4/5 ⭐️ "I wtedy przyszła jej do głowy myśl, najpierw delikatna jak muśnięcie wiatru, potem coraz wyraźniejsza. Myśl, że może to jest właśnie ich czas, a życie zacznie znowu mieć smak. Słodki i sycący. Jak smak dojrzałych jabłek." 🤍 Czy warto przekreślić przeszłość i zacząć wszystko od nowa? Lidia i Maciej są małżeństwem. Życie mają już od dawna ustatkowane i spokojnie, wszak każdy żyje trochę swoim życiem.  Trochę za bardzo nawet.. Mąż Lidii jest lekarzem, a jego życie kręci się głównie wokół pracy. Dla Lidii to zaczyna być uciążliwe. Smutek i samotność coraz bardziej zaczynają w niej narastać, aż nadchodzi moment kulminacyjny, w którym Lidia pęka.. Kobieta ucieka na wieś, wprowadzając się do pewnej starszej pani, która w tej historii również odegra swoją rolę.  I już od razu wam powiem, że cieszyłam się jak małe dziecko, iż autorka zabiera nas na wieś. Ja uwielbiam takie małomiasteczkowe klimaty 🤍 Kiedy Lidia rozpoczyna swoje nowe życie, na jej drodze staje Witold - mąż i ojciec dwójki dzieci. Z pozoru szczęśliwy, rodzinny obrazek, jednak.. no właśnie, z pozoru.  Oboje u Bogumiły odnajdują swój własny spokój, a ich rozmowy prowadzą do głębszej więzi i zrozumienia. Ich relacja jest nieśpieszna, dojrzała. Pełna zrozumienia i przyjaźni. Wiecie.. to jest taka historia o odnajdywaniu siebie. Taka, która wzbudza w czytelniku potrzebę, by i on zastanowił się nad swoim życiem. Skłania do refleksji i wywołuje uśmiech na twarzy. "- Nie robię nic złego - szepnęła do siebie.  - Po prostu... pozwalam sobie żyć. I wtedy - po raz pierwszy od dawna - poczuła, że to, co robi, ma sens. Że idzie w stronę siebie." I może nie znajdziecie tutaj akcji, która gna przed siebie, ale w tym spokoju, który stworzyła autorka, jest właśnie urok.  Ona jest po prostu życiowa. Myślę, że wiele osób ma ten problem, że mimo ludzi wokół siebie, czują się po prostu samotni. A taka samotność jest chyba najgorsza.. Sam tytuł też nie jest przypadkowy - ale to już zrozumiecie po zamknięciu książki 🤍 Już samo pióro autorki mnie urzekło. Pełne wrażliwości i ciepła, a jednocześnie czuć w tym swego rodzaju zrozumienie dla czytelnika. Jakby chciała powiedzieć "hej, wiem, że nie zawsze jest kolorowo, ale przy mojej książce odnajdziesz spokój". Jest to pierwsza jej książka, jaką miałam okazję przeczytać, ale z pewnością nie ostatnia. Pozycja idealna na jesienny wieczór pod kocem i z herbatką w dłoni.  Zdecydowanie polecajka 🤍 "Jesień wokoło była w pełni - w sadzie liście mieniły się złotem i rubinem, ścieżki usłane były miękkim kobiercem rudości. Świat zewnętrzny powoli gasł, szykował się do zimy, a w domu Bogumiły coś się rodziło. Coś cichego, nieśmiałego, ale prawdziwego - z potrzeby bliskości, pragnienia bycia dostrzeżonym i wysłuchanym. Czasem nie potrzeba więcej, żeby życie znowu nabrało sensu." Współpraca reklamowa z @wydawnictwoliterackie
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2025 o godz 20:35 przez: Monika Musialska
Lidia zbliża się do pięćdziesiątki. Jest kobietą mądrą, inteligentną i wyuczoną. Jej jedyną córka przeprowadziła się do Londynu i tam układa sobie życie. Mąż, Maciej, żyje głównie pracą. Jest lekarzem, który większość swojego czasu spędza na dyżurach i bloku operacyjnym. Ich małżeństwo to ciągła monotonia, a Lidia w pewnej chwili czuję się jak tło tego wszystkiego… Witold, mężczyzna po pięćdziesiątce ma żonę, dwójkę małych dzieci i ciotkę, do której często jeździ w odwiedziny i pomaga jej, jak tylko może. Mężczyzna jest zmęczony swoją codziennością. Ciągle ktoś coś od niego oczekuje, a on po prostu chciałby odpocząć od harmidru, zaznać nieco spokoju… Ciocia Bogumiła, do której Witold często przyjeżdża, to starsza kobieta, która dużo w życiu przeżyła. Żyje na wsi, w małym pięknym domku, który otacza piękny sad. Jej każdy dzień nie różni się za bardzo od poprzedniego. A najgorsze, co ją dopada to samotność. Bo chociaż jej siostrzeniec często przyjeżdża w goście to nie jest jednak to, czego kobieta potrzebuje. Wszystko zmienia się za sprawą Lidii, damy do towarzystwa, która uciekając przed swoim dotychczasowym życiem w mieście, znajduje kąt u Bogumiły… W tym wszystkim jest jeszcze Karina, siedemnastoletnia dziewczyna, która mieszka po sąsiedzku z Bogumiłą. Czasami wpadnie do niej z zakupami, zamieni dwa słowa. Młoda, nieznająca jeszcze życia… Kto by pomyślał, że to właśnie dzięki jej pomocy ta historia zacznie się na dobre… „W młodości biegnie się ku temu, co kusi najmocniej, najpiękniej pachnie, najmocniej błyszczy. Czasem się wygrywa, częściej nie… Ale w dojrzałości… w dojrzałości serce bije już inaczej. Nie wolniej, ale mądrzej. I człowiek uczy się, że impuls nie zawsze znaczy prawdę. Że emocje, choć ważne, nie są jedyną walutą, za którą warto płacić całe życie.” „Smak dojrzałych jabłek” to historia, która biegnie powolnym rytmem, wciągając czytelnika w jesienny pejzaż Kielc i okolic… Oczyma wyobraźni widać mieniące się w słońcu Góry Świętokrzyskie, piękne pomarańczowe liście powoli opadające z drzew i jabłka… pachnące świeżością i jesienią. Opowieść napisana niby prostym, jednak zachwycająco pięknym językiem, który wraz z historią przestawioną przez Autorkę niesie wiele bardzo życiowych refleksji. To, co cechuje „Smak dojrzałych jabłek” to ogromna autentyczność w każdym słowie. „…coś się we mnie obudziło przy tobie. Coś, czego szukałem od bardzo dawna. I chyba nawet nie wiedziałem, że tego szukam, dopóki nie spotkałem ciebie.” Idealna na jesienne wieczory z ciepłą herbatą (najlepiej sypaną, a nie z byle jakich torebek), pod ciepłym kocykiem. Skrywająca w sobie ogromną moc i nadzieje, że coś, co wydaje się już nie do odbudowania, może jednak zyskać szanse na lepsze. I w tym wszystkim Pani Bogumiła, staruszka, która mądrościami życiowymi zagnie każdego. Spokojna i ciepła dusza, którą każdy pragnie mieć w swoim otoczeniu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-09-2025 o godz 12:48 przez: Izabela Wyszomirska, sza_teraz_czytam
Karolina Wilczyńska w swojej najnowszej powieści zabiera nas na spokojną wieś, zachwycającą barwną jesienią (swoją drogą moją ulubioną porą roku), pachnącą dojrzałymi owocami, a pomiędzy nimi rodzącymi się uczuciami... Tak jak dojrzewają owoce, tak i Lidia i Witold będą dojrzewać do tego, by coś zmienić. Jak im poszło? Zapewniam, że finał Was zaskoczy. Ale od początku... 🍎 Czy zbiżająca się pięćdziesiątka to dobry czas, by rozpocząć nowy rozdział w życiu? Często myślimy, że w tym wieku minął czas na amory. Tymczasem choć wydaje się, że wszystko już za nami, ta historia pokazuje, że zawsze jest czas na miłość i bliskość. A co z przeszłością? Czy warto ją przekreślać? Lidia całe życie poświęciła innym. Ma córkę mieszkającą w Londynie i męża Macieja, który poświęca się głównie pracy. W związku z tym kobieta czuje się samotna, niepotrzebna i niewidzialna dla bliskich. Lidia wyjeżdża na wieś.  🍎 Z kolei Witold ma młodą żonę i dwoje małych dzieci, walczy z wypaleniem zawodowym i czuje, że wszyscy czegoś od niego chcą. Zmęczony życiem, w którym próbuje pogodzić obowiązki zawodowe, rodzinne i narastający stres postanawia odwiedzić ciotkę Bogumiłę, u której znajduje upragniony spokój. Urzekła mnie relacja między nimi. Mężczyzna poznaje tam Lidię... 🍎 Miejsce to obojgu stwarza warunki do odpoczynku, zastanowienia się nad tym, czego pragną od życia. Podobała mi się rozwijająca się między nimi niespieszna relacja oparta na prostych rozmowach. Jednak nie zabrakło w niej ważnych pytań. Czy uczucie to okaże się początkiem czegoś więcej, czy tylko chwilowym zauroczeniem? 🍎 Autorka wskazuję, jak ważne są uważność, obecność drugiego człowieka, troska. To nie ma ceny. Życie nie zawsze jest kolorowe, często przynosi straty, ból, cierpienie. We dwoje te trudy dużo lepiej się znosi, a samotność nie doskwiera tak bardzo. Tu samotność wybrzmiewa, gdy dorosłe już dzieci pójdą swoją drogą oraz ta w małżeństwie. Rozmijamy się w gonitwie codzienności, obowiązkach, zmęczeniu, niedopowiedzeniach i pretensjach. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać, spróbować naprawić relację. 🍎 Znajdziemy tu również odniesienie do przemijania, które równie dobrze można porównać do jesieni, która została ukazana w niezwykle malowniczy i przepiękny sposób.  🍎 "Smak dojrzałych jabłek" to pełna ciepła, spokoju, wzruszenia, wyjątkowego klimatu, życiowej mądrości i tak potrzebnego zrozumienia powieść o trudnych wyborach, o odwadze, by spróbować odzyskać siebie, drugiej szansie, przemijaniu. Co stanie się, gdy bohaterowie staną oko w oko ze swoimi potrzebami, pragnieniami i lękami? Czy mąż Lidii dostrzeże w niej kobietę? A może to Witold to zrobi...? Sprawdźcie! Koniecznie przy filiżance aromatycznej herbaty.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2025 o godz 22:07 przez: migaffka
Zacznę od końca. Jestem zachwycona tą książką. Może dlatego, że ostatnio coraz lepiej czyta mi się historie kobiet dojrzałych, których problemy są mi bliższe, niż tych wkraczających dopiero w dorosłość. I tym samym Karolina Wilczyńska idelanie wpasowała się w mój obecny gust. Jej najnowsza książka "Smak dojrzałych jabłek" to cudowna, spokojna i refleksyjna opowieść o ludziach, którzy osiągnęli wiek, w którym mają świadomość, że nie chcą już być tylko dla innych, ale pragną od żyć w końcu dla siebie. Chcą być zauważeni, docenieni, potraktowani jak ludzie a nie tylko element całości. Trzeba jednak pamiętać, że czasem gdy tej jednej cząstki braknie, wszystko może runąć. Lidię poznajemy w chwili, gdy coś w niej zaczyna szeptać, że nie może być już tylko żoną, matką, pracownikiem. Kiedy kolejny raz dla jej męża praca okazuje się być wartością nadrzędną, w Lidce niczym balon pękają emocje. Pragnie zrobić coś w końcu dla siebie nie oglądając się na innych. I tak, odrobinę w akcie desperacji, trafia pod dach Bogumiły, miłej starszej pani, która poszukuje kogoś, kto bedzie z nią spędzał czas, pił herbatę i towarzyszył w rozmowach. Bogumiła jest ciotką Witolda, mężczyzny zmęczonego codziennością, mającego żonę, małe dzieci i pracę, która zaczyna go przytłaczać. Witek czuje, że wymagania co do jego osoby rosną, a on sam ma tego dość. Opiekuje się ciotką, ale nawet o wizyty w jej cichym domu żona zaczyna mieć pretensje. To u Bogumiły Witold znajduje wytchnienie i tutaj poznaje Lidię... Teraz pewnie wiele osob pomyśli, że "Smak dojrzałych jabłek" to opowieść o romansie dwójki ludzi poszukujących nowych wrażeń. Czy tak jest? Absolutnie... nie. Historia dwójki dojrzałych osób, które powoli powinny zaczynać odcinać kupony od tego co dotychczas osiągnęli. Ludzi, dla których samotność i brak zrozumienia stanowią codzienność, pomimo bliskich towarzyszących im w życiu. Ale oni dopiero teraz otrząsają się ze złudzeń jakimi karmili się przez lata i teraz w końcu postanawiają poszukać sensu i swojej dalszej życiowej ścieżki. Urzekła mnie ta opowieść. Lekka w odbiorze, przejrzysta, z ciekawą fabułą, w którą w sposób nienachalny Karolina Wilczyńska wplotła to co gra niejednokrotnie u ludzi, którzy przeżywają moment wypalenia, czują się niespełnieni mimo pozornie szczęśliwej rodziny, pracy i stabilnej sytuacji życiowej. Bo przychodzi czasem moment, kiedy człowiek zaczyna się zastanawiać: ok... a co ja z tego mam? Czy gdybym zniknął/zniknęła, to czy ktoś to zauważy? "Smak dojrzałych jabłek" to opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości i pragnieniu realizacji własnych marzeń, ale bez górnolotnych i przytłaczajacych rad i bez zbędnego moralizatorstwa. Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-09-2025 o godz 10:57 przez: Efemerycznoscchwil
Karolina Wilczyńska od lat tworzy prozę, która jest rozpoznawalna, ciepła i przystępna, a jednocześnie wnikliwa i pełna emocji. Jej styl łączy codzienność z głębokim spojrzeniem w prymarne potrzeby człowieka. Drobne gesty oraz emocje, pozornie niewidoczne, a jednak decydujące o szczęściu bohaterów, stają się źródłem bliskości i prawdziwego zrozumienia. Dzięki temu jej postacie – nieidealne, zwyczajne, spragnione czułości, stają się bliskie czytelnikowi i autentyczne w swojej codzienności. „Smak dojrzałych jabłek” pachnie jak lawenda i pieczona z miłością szarlotka. Ciepło, domowość i subtelna nostalgia przenikają każdą stronę, a jednocześnie unoszą się w niej aromaty goryczy i przemijania. Lidia, zatopiona w rutynie małżeństwa i dystansie jedynej córki, poszukuje przestrzeni dla siebie oraz dla swojego zszarganego serca. Odpowiedź na ogłoszenie „Bogumiły” staje się dla niej nie tylko formą eskapizmu, lecz także początkiem podróży ku odzyskaniu siebie i odważnemu spojrzeniu na własne pragnienia, tłumione przez lata. Witold, uciekający od przytłaczającej rzeczywistości i głośnych zabaw dzieci, znajduje na wsi u ciotki spokój, wytchnienie i sens drobnych gestów. Bogumiła, emanująca ciepłem, mądrością i spokojem, staje się dla nich źródłem siły, wzorem harmonii i uważności, drogowskazem w labiryncie dni. Ich spotkanie jest subtelne, ostrożne i prawdziwe. Nie chodzi tu o gorący romans, lecz o wymianę doświadczeń. O to, co niewypowiedziane, o ciszę pełną znaczeń, o odwagę, by dostrzegać siebie i drugiego człowieka. Rutyna, niedopowiedziane pretensje i codzienność przypominają, że życie łatwo przemyka w szarościach, ale każdy gest, każda szczera rozmowa, każda obecność mogą odmienić bieg zdarzeń złych, o czym dobitnie przypominają bohaterowie w eleganckim wieku. Góry Świętokrzyskie otulają spokojem i majestatem, dając przestrzeń do refleksji, odzyskania siebie i poczucia, że nie wszystko jest stracone. Nadzieja wlewa się w serce czytelnika jak ciepła herbata – delikatnie, subtelnie, a jednak nieodparcie. Każdy kolejny świt staje się szansą, by dostrzegać piękno, by cenić obecność i odważyć się na ziemską drogę pełną bliskości i znaczenia. Wilczyńska pokazuje, że trzeba czegoś doświadczyć lub utracić, by docenić to, co naprawdę ważne. Historia jest urzekajaca, refleksyjna, wywołująca kaskady emocji i uniwersalna – pełna metafor, symboliki jesieni, neofitów drobnych aktów troski oraz ciepła domowego ogniska.Choć lekka formalnie, została wypełniona wzruszeniami i poruszeniami. Pozostaje w arteriach ciała, ucząc, że prawdziwa obecność, odwaga serca i drobne gesty nadają życiu smak dojrzałych jabłek.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-09-2025 o godz 16:58 przez: wrozowychtrampkach
Lidia z pozoru ma ułożone i udane życie. Pracuje na uczelni i kocha swoją pracę, mieszka w pięknym domu, ma dorosłą już córkę, a jej mąż jest znanym i szanowanym chirurgiem. Jednak mimo to w jej życiu brakuje tego, co najważniejsze - czuje się samotna, nawet wśród bliskich. Brakuje jej uważności, dostrzeżenia, obecnej obok siebie drugiej osoby. Gdy mąż po raz kolejny ją zawodzi swoją nieobecnością, nawet jej o tym nie informując, coś w niej pęka. Pewnego dnia przypadkiem trafia w internecie na nietypowe ogłoszenie. Starsza pani szuka „damy do towarzystwa”. Choć to impulsywna myśl, Lidia decyduje się odpowiedzieć i w ten sposób trafia do małej wioski, do przytulnego domku Bogumiły. Tam poznaje również Witolda, który zmęczony dotychczasowym życiem - również szuka ucieczki od domowego chaosu. Coraz częściej znajduje ciszę i ukojenie właśnie u ciutki Bogumiły. Jak potoczą się ich losy? Ta książka zaskoczyła mnie swoją głębią. Nie ma w niej wartkiej akcji ani szalonych zwrotów, jest za to melancholia, nostalgia i słowa, które otulają niczym ciepły kocyk. To lektura jak plaster na zranioną duszę. Jak rozgrzewająca, jesienna herbata, którą tak lubiła Bogumiła. Mimo spokojnego tempa, książkę czyta się szybko i z ciągłym zainteresowaniem. Autorka pięknie maluje słowem jesienny klimat - aż chce się wejść do sadu Bogumiły i delektować panującą wokół ciszą, przerywaną tylko szelestem liści. To opowieść przesycona wszechogarniającym spokojem. Autorka z niezwykłą wrażliwością i subtelnością opisuje emocje oraz wewnętrzne rozterki bohaterów. To historia o dojrzewaniu - do decyzji, do zmian, dojrzewaniu relacji. Książka skłania do refleksji nad tym, co na prawdę ważne. Uczy dostrzegać i doceniać drobne gesty: ciepłą herbatę wypitą w towarzystwie kogoś, kto naprawdę słucha, rozmowę pełną uwagi, zapach szarlotki, który wypełnia cały dom. To opowieść nie tylko o samotności, ale także o potrzebie bycia dostrzeżonym, o pragnieniu bliskości. Mówi również o poszukiwaniu siebie, dostrzeganiu własnych potrzeb i nadziei, że życie wciąż może być piękne. O trudnych wyborach i zakrętach, na których prędzej czy później znajduje się każdy z nas. Postać Bogumiły została ukazana z ogromną czułością. Jest ostoją dla wszystkich, którzy szukają wsparcia. Daje im spokój, życzliwość i rozmowę. Jej wewnętrzne ciepło i mądrość, poparte życiowym doświadczeniem, dają poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia. „Smak dojrzałych jabłek” to powieść pełna malowniczych opisów, które stają się symbolicznymi elementami codzienności. To subtelna, poruszająca i niezwykle refleksyjna lektura. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-10-2025 o godz 10:05 przez: anonymous
Bohaterowie powieści "Smak dojrzałych jabłek" doznają głębokiego uczucia osamotnienia, które wniknęło w nich po cichu przysłaniając kolory świata. Cicha rzeczywistość Bogumiły emerytowanej pianistki wypełniona jest wspomnieniami, przejmującą pustką i tęsknotą za obecnością drugiego człowieka. Witold natomiast czuje, że jego rodzinne szczęście zaczyna się kruszyć. Mimo obecności żony i dwójki dzieci, które bardzo kocha czuję się samotny, odczuwa brak zrozumienia i emocjonalnego połączenia. W jego związek stopniowo wkracza obojętność przez co rozżalony Witold zaczyna powoli wycofywać się w głąb siebie. Lidia dzieli przestrzeń oraz codzienność z mężem Maciejem i niby ma w życiu wszystko co trzeba to odczuwa emocjonalną pustkę. Zaczyna dostrzegać, że jej potrzeby są umniejszane i dla swojego męża oraz córki stała się niewidzialna, a ona sama znajduje się w kryzysie samotności. Takie samo dotkliwe uczucie popycha Bogumiłę do działań co sprawia że długie wrześniowe wieczory zaczyna spędzać z Lidią. Dom starszej kobiety jest dla Lidii ucieczką i szansą na odzyskanie siebie. Podczas gdy konfrontuje się ona z tym co przez lata spychała w cień poznaje Wiktora, który również zagubił swój wewnętrzny balans. Czy w domu na skraju wsi we wzajemnym towarzystwie ta trójka znajdzie spokój, równowagę i odpowiedzi na wiele w nich tkwiących dręczących pytań ? Bogumiła Lidia Witold i ich historie tworzą tę wspaniałą powieść, w której autorka dotyka zjawiska osamotnienia. Samotność manifestuje się różnie ale zawsze męczy i uwiera. Objawia się nie tylko brakiem towarzystwa ale przede wszystkim brakiem więzi, wsparcia, prawdziwego porozumienia i tęsknotą. Stykając się z indywidualnymi doświadczeniami i życiem wewnętrznym bohaterów miałam możliwość dźwignąć, zrozumieć oraz w jakimś stopniu odrzucić ten ciężar. "Smak dojrzałych jabłek" otuli w jesienną pluchę ciepłą aurą i będzie idealną towarzyszką do kocyka oraz kubka pysznej gorącej herbaty. Jej towarzystwo bedzie ciekawym doświadczeniem gdyż subtelnie pokazuje doświadczenia i emocje, o których dość rzadko się wspomina mimo, że są powszechnym zjawiskiem. Ta książka jednak nie przygnębia,nie emanuje beznadzieją lecz pogodą ducha i mądrym wzmacniającym przekazem. Zachwyciła mnie swym przyjemnym lekkim stylem i realistycznymi postaciami których sposób patrzenia na otaczający świat jest pełen dobroci i ludzkiej życzliwości. Niesamowita historia która rozjaśniła ten szary deszczowy dzień i ociepliła serce ❤️ Post w ramach współpracy reklamowej z @wydawnictwoliterackie
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
24-09-2025 o godz 19:47 przez: SceneQueene
„Smak dojrzałych jabłek” Karoliny Wilczyńskiej to urocza (momentami aż nadto) i całkiem interesująca powieść obyczajowa. Jej bohaterami są trzy osoby - Lidia wykładowca i żona uznanego lekarza, Witold - przedsiębiorca i ojciec rodziny oraz Bogumiła - była pianistka. Wszyscy oni stanęli na życiowym rozdrożu, dostrzegając w pewnym momencie, że prowadzą egzystencję daleko przeciwną od tej, jaka niegdyś była przedmiotem ich marzeń. Lidia oraz Witold całkowicie podporządkowali los cudzym oczekiwaniom, gubiąc znaczną część własnego ja oraz żywionych aspiracji. Kobieta, której rola została ograniczona do wykonywania obowiązków związanych z pracą, tak domową, jak i zawodową, zaczyna odczuwać coraz większą pustkę, zwłaszcza uczuciową wobec zimnej i obojętnej postawy męża, który zawodzi ją na każdym kroku. Mężczyzna, zajmujący się nie tylko domem i dziećmi, ale także założonym przez siebie przedsiębiorstwem, ugina się pod natłokiem obowiązków, nie znajdując zrozumienia i czułości u żony, które nie dostrzega i nie docenia jego usilnych starań. Bogumiła, przytłoczona wiekiem oraz samotnością, rozpaczliwie próbuje nawiązać bliższy kontakt z Kariną - nastolatką robiącą jej zakupy oraz swoim siostrzeńcem Witoldem, którego wizyty są dla niej jedyną rozrywką. Wszystko to jednak z początku nie przynosi żadnych namacalnych efektów. Każdy z nich wskutek wzbierającej frustracji postanawia podjąć kroki zmierzające do zmiany tego stanu rzeczy i odnalezienia własnej drogi do szczęścia. Zdesperowana Bogumiła zamieszcza ogłoszenie o chęci przyjęcia pod swój dach bratniej duszy, z czego skwapliwie korzysta Lidia, rozgniewana kolejnym wyskokiem swojej drugiej połówki. Witold szuka ucieczki od zgiełku życia i staje się częstym gościem Bogumiły, co skutkuje poznaniem jej nowej lokatorki i nawiązaniem z nią więzi... Jaki finał otrzymają bohaterowie, tego dowiesz się z książki Wilczyńskiej. Uważam, że to całkiem przyjemna lektura na jeden wieczór, choć ilość urzekających, acz nieco nużących opisów przyrody przytłoczyłaby momentami nawet i ogrodnika. Lekko poetycka otoczka tego rodzaju jest cenna - nie w nadmiarze. Summa summarum, miło spędziłam ze “Smakiem...” czas i myślę, że podobne odczucia będzie miała większość fanów ciepłej literatury kobiecej. Wszak ta jesienią otula - 7/10 z minusami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji Więcej recenzji

Podobne do ostatnio oglądanego